"Gra o tron" znów się toczy. Finału nie zna nikt

fot. Filmweb
fot. Filmweb

Nasza kampania wyborcza jakby przycichła. Więc nim sztaby wyciągną najpotężniejsze działa pozwolę sobie na chwilę poszukać oddechu w świecie wirtualnym.

Gra o tron” na ekranie - toczy się w najlepsze. Za nami już trzeci odcinek piątego sezonu. Obiecującego emocje - i niespodzianki. A jego finał jest równie trudny do przewidzenia, jak wynik wyborów prezydenckich. I pewnie nie nastąpi tak szybko.

Ale co właściwie nowego można napisać o najpopularniejszej ponoć produkcji świata?

Że bohaterowie - ci, którzy w książce wciąż są dziećmi - na ekranie niepokojąco szybko dorastają… Nawet mały Tommen - bardziej już przypomina swego zmarłego brata - Joffreya, niż chłopczyka, którym być powinien… Arya, choć wciąż nazywana dziewczynką, jest już dobrze wyrośniętą nastolatką, Sansa - to właściwie dorosła kobieta… Może dlatego plany jej kolejnych mariaży - już nie szokują.

Najbardziej spektakularnie jednak- i co ważniejsze - zgodnie ze powieściowym scenariuszem - urosły smoki. Scen z ich udziałem jest nawet więcej niż w książce. Wielkie, nieokiełznane, groźne. Szczególnie Drogon, który uniknął zamknięcia w lochach. Symbol potęgi, która może doprowadzić do zmiany układu sił w całym Westeros. O ile ich „matce” uda się nad nim zapanować…

Dla dorosłych aktorów czas jest bardziej łaskawy. Daeneris jakby się nieco zaokrągliła ale wciąż jest piękna. Choć już nie tak niewinna. Władza deprawuje - nawet tych najszlachetniejszych… Dobre intencje i sprzeczne podszepty doradców - kończą się fatalnymi decyzjami. Panowanie miast satysfakcji - przynosi gorycz. A do ostatecznej rozgrywki o żelazny tron - wciąż jeszcze daleko.

Za to Cersei - kwitnie. Wreszcie może rządzić sama - nie ograniczana wolą męża, ojca czy kaprysami syna. Przestawia pionki na dworskiej szachownicy - pamiętając wszakże o przepowiedni z dzieciństwa. „Będziesz królową - przez jakiś czas. Aż przyjdze inna, młodsza, piękniejsza…” Rywalkę dostrzega w sprytnej i ambitnej Margeary, ale kto wie czy prorokująca wiedźma nie miała na myśli Daenerys?

Jamie - nadal odkrywa swoją lepszą naturę. Jakby wraz z dłonią utracił część swojej bezmyślnej agresji, zyskał za to dystans do swojej „lwiej” rodziny, a także świadomość własnego losu i zdolność do refleksji.

Swego właściwego powołania nadal nie jest pewien. Koncentruje się więc na krótkoterminowych celach. Jest jednak człowiekiem czynu. Choć z jedną dłonią.

Tyrion, wręcz przeciwnie. Zmaga się z wyrzutami sumienia po zabójstwie ojca i niewiernej kochanki. Ucieka i szuka celu dalszej egzystencji. Ten usłużnie podsuwa mu Pająk-Varys, usiłując wciągnąć karła do gry na rzecz ostatniej przedstawicielki rodu Targaryenów. Na razie jednak - wizje polityczne są dla Tyriona mniej atrakcyjne niż pełny puchar…

Jon zostaje dowódcą Nocnej Straży. Przychodzi mu to łatwiej niż w powieści. Wystarczy jedno płomienne przemówienie Sama. Ale staje przed tym samym dylematem co jego książkowy pierwowzór: przyjąć służbę u Stannisa uzyskując schedę po ojcu ( o czym zawsze skrycie marzył), czy pozostać wiernym przysiędze…

Wreszcie nowy wątek - nowy świat - Dorne. Południowa, gorąca kraina pełna namiętności, intryg i filozoficznej mądrości.

Po raz pierwszy widzimy na ekranie księcia Dorana Martella - porażonego chorobą stawów, ale obdarzonego przenikliwym umysłem mogącym iść w zawody ze zdolnościami Tyriona, czy lorda Tywina. Czy zdoła zapanować nad pałającą żądzą zemsty wdową po poległym w pojedynku - bracie? Wspieraną przez równie krewkie „żmijowe bękarcice”? Czy potrafi je przechytrzyć, by uratować swój własny kraj przed fatalną w skutkach wojną?

Wreszcie Arya, docierająca do Braavos i tajemniczej świątyni Boga o stu twarzach… Jej przemiana będzie chyba najtrudniejsza… Ale i śmierć można oswoić.

Jest jeszcze Brienne szukająca córek (nieżyjącej?) Cathleen, by je chronić, w świecie, w którym nikt nie jest pewien swego jutra. Błędny rycerz może być też kobietą

To dopiero trzeci odcinek. Akcja różnych wątków powoli się zawiązuje. Kto zna powieść - i tak się nie znudzi. Bo losy poszczególnych postaci toczą się w innym tempie niż w książce. I niekoniecznie mają identyczny przebieg…

Są też fantastyczne stroje, tajemnicze pejzaże i rozmach produkcji, który możliwy jest tylko w amerykańskich serialach. Jest świetna gra aktorów i wiele nierozwikłanych tajemnic.

Zawłaszcza, że akcja serialu coraz bardziej przybliża się do końca znanych perypetii książkowej sagi. Nie wyczerpie ich jeszcze w tej serii. Ale pewnie już w następnej.

No cóż, może to dobrze, że wyniki głosowania na prezydenta poznamy wcześniej niż to, kto ostatecznie zasiądzie na żelaznym tronie. Kto lubi literackie analogie, ten chętnie uchwyci się myśli, że zwroty akcji w walce o władzę bywają trudne do przewidzenia. Każdy wariant jest możliwy. Nie ma „pewnych” zwycięzców i nieodwołalnie pokonanych. Nawet śmierć nie bywa ostateczna.

A, że życie czasem przerasta literaturę - poczekajmy jeszcze dwa, a właściwie cztery tygodnie. Kto wie… Żelazny tron czeka.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.