To nie tupet, to bezczelność. Czy Bronisław Komorowski dostanie od minister kultury nagrodę literacką? Oj, ma za co!

PAP/Michał Walczak
PAP/Michał Walczak

Podczas wielkiej gali przyznawania nagród przyrządowej „Polityki”, oczywiście w Teatrze Wielkim, w towarzystwie prezydenta Komorowskiego i minister Kultury, Małgorzaty Omilanowskiej, laureat w dziedzinie literatury Zygmunt Miłoszewski rzucił pod adresem dostojnych gości – Macie państwo niezły tupet!”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Miłoszewski znów szokuje mainstream: Na gali „Polityki” chciałem obrazić Bronisława Komorowskiego! „To jest pytanie: czy chcemy być społeczeństwem taniej siły roboczej?!”

Chodziło mu o stosunek obecnych władz do kultury, który w późniejszym wywiadzie nazwał pogardą. To ujęcie jest właściwe, natomiast słowo tupet w odniesieniu do postawy rządzących należałoby zastąpić bezczelnością. Wydawałoby się, że niczym już nie mogą zadziwić, a zadziwiają.

Nigdy w dziejach Polski w ciągu tak krótkiego czasu nie nadrobiliśmy tak kolosalnych zaległości w dostępie do kultury i mam tu na myśli poważne rzeczy i poważne inwestycje

— oświadczyła minister Omilanowska w wywiadzie  dla „Polska the Times”.

Ogłosiła, że żadna inna partia w Polsce nigdy nie desygnowała tylu środków na inwestycje kultury.

Właściwie zadziwia skromność pani minister: dlaczego w dziejach Polski, a nie ludzkości? Dlaczego „nadrobiliśmy” a nie: stworzyliśmy najwspanialsze dzieła?

O tym jak nadrabiała PO świadczy największe przedsięwzięcie w dziedzinie kultury narodowej czyli Muzeum Historii Polski zainicjowane, oczywiście, przez poprzedników z PiS. Po ośmiu latach rządów obecnej partii udało się już zdecydować o… jego przyszłej lokalizacji. Na razie muzeum mieści się w paru małych pokoikach.

Po to, aby odnotować jak demonstracyjnie lekceważą obecnie rządzący kulturę narodową trzeba by długiej epistoły a nie felietonu, ograniczę się więc do przykładu urastającego do rangi metafory. Poprzednik obecnej minister, Bogdan Zdrojewski przygotowywał się do roli szefa MON. W czasach rządów PiS został szefem klubu PO wbrew woli Donalda Tuska, ten postanowił go więc upokorzyć zsyłając na… ministerstwo kultury. Nikt, nawet z najbardziej prorządowych mediów nie kwestionował takiego przebiegu wypadków.

A nowy minister oddał władzę w dziedzinie, na której się nie znał, najbardziej wpływowym, lewackim ośrodkom. Jego główny współpracownik deklarował, że polityka kulturalna to „robienie dobrze” pięćdziesięciu osobom, które ma zapisane w notesie. Obecna pani minister zerwała z jakimikolwiek pozorami.

Dofinansowanie z ministerstwa dostają pisma i wydawnictwa dobrze umiejscowione środowiskowo, wpisujące się w dominującą ideologię i osadzone w establishmencie III RP.

Czy przypomnimy sobie jakąkolwiek znaczącą wypowiedź liderów PO na temat kultury? Owszem, znamy takich wiele, ale wyłącznie na temat kultury… fizycznej. Czym szczycą się władze PO? Orlikami i akwaparkami. Czy przypominamy sobie w ogóle jakiekolwiek ich zaangażowanie w sprawy kultury poza odebraniem 50% niepodatkowanych dochodów ich przedstawicielom? Widzieliśmy ich często na boisku, ale w teatrze, albo nad książką?

W żadnym kraju Europy nie ma prezydenta, który byłby tak aktywnym uczestnikiem w kulturze, co więcej, często właściwie incognito.

— deklaruje pani minister.

CZYTAJ TAKŻE: Czy żyjemy w tym samym kraju? Minister Omilanowska twierdzi, że żaden inny rząd nie zrobił dla kultury tyle, ile robi PO

Oj bardzo incognito, gdyż nie możemy sobie nic takiego przypomnieć, a z wypowiedzi tej wynika tylko, że Omilanowska jest w stanie powiedzieć wszystko.

Może więc jeszcze przed wyborami Bronisław Komorowski dostanie od niej główną nagrodę literacką. Oj, ma za co! Jakie brawa rozlegną się wówczas, jaki aplauz ze strony tych, dla których dotacje uznane są za ożywianie kultury polskiej!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.