Dorota Arciszewska-Mielewczyk tłumaczy się z długów: "Ja się nie poddam, nie zawieszę, ponieważ niczego złego nie zrobiłam"

fot. arciszewska.pl
fot. arciszewska.pl

Dorota Arciszewska-Mielewczyk tłumaczy się z zarzutów o przekręty finansowe: „Nie wyprowadziłam żadnych pieniędzy na Cypr, nie brałam żadnego kredytu i staram się wyprowadzić wszystko na prostą, zapewnia - w rozmowie z dziennikiem Polska the Times.

Kilka dni temu o prześwietlenie sytuacji finansowej gdyńskiej posłanki PiS wystąpili posowie PO. Zrobili to po artykule w Gazecie Wyborczej:

Znowu „wrzutka” ws. SKOK! PiS zwróci się o wyjaśnienia po oskarżeniach PO i Wyborczej”

Ani ja, ani mój mąż niczego nie wyprowadzaliśmy. Spółka Celaria, o której mowa i do której należy majątek ziemski w Borczu na Kaszubach, nadal płaci podatki w Polsce. I kredyt SKOK-u jest zabezpieczony zapisem hipotecznym w tymże właśnie majątku.

— zapewniła na łamach PtT posłanka, odnosząc się do zarzutów „Wyborczej”. Wyjaśnia,że długi i inne zobowiązania są elementem spadku, który otrzymała po tragicznie zmarłym mężu.

Mój mąż prowadził działalność gospodarczą z różnymi partnerami. I oni też mieli wpływ na warunki, na jakich ta wspólna działalność powinna się opierać. Ale ja nie przyglądałam się interesom męża. Po jego tragicznej śmierci zostałam spadkobierczynią, przejmując masę spadkową z dobrodziejstwem inwentarza. Także z bardzo dużymi długami. Mogłam ten spadek odrzucić. Ale po rozmowach z doradcami doszłam do wniosku, że trzeba znaleźć wyjście z tej sytuacji i uratować miejsca pracy dla ludzi, którzy w tych spółkach pracowali. Portal internetowy „Newsweek” poszedł jeszcze dalej i napisał wprost, że wyprowadziłam pieniądze ze SKOK-ów, lokując je na Cyprze. Ale napisał to ze znakiem zapytania. Jakie to ma znaczenie? W świat poszły słowa, że wyprowadziłam pieniądze. A to jest już oskarżenie o przestępstwo. Bo wyprowadzić, znaczy to samo, co ukraść. Jakim prawem tak się pisze?

— skarży się Arciszewska-Mielewczyk. Posłanka zapewnia, że w tej chwili szacowana jest wartość masy spadkowej przez rzeczoznawców, a wszelkie wierzytelności są zabezpieczone. Także kredyt zaciągnięty w SKOK.

Mój mąż nie mógł przewidzieć śmierci. (…)Mąż wziął ten kredyt na siebie osobiście, nie na firmę. I sam kredyt jest zabezpieczony przez nieruchomość w Borczu. Jest więc możliwość ściągnięcia pieniędzy w ramach obowiązujących procedur. (..)Prawdę mówiąc, to wszystko mnie  w tej chwili przerasta

— wyznaje posłanka. Dodaje jednak, że nie zamierza zawieszać swojej działalności politycznej.

O to właśnie chodziło, załatwimy ją, niech się zawiesi. Najlepiej wyeliminować niektórych polityków ze sceny politycznej. Postraszyć, to będą się baki mówić. (…) Ja się nie poddam, nie zawieszę, ponieważ niczego złego nie zrobiłam

— deklaruje Arciszewska-Mielewczyk.

ansa/ Polska the Times

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.