Czujność Stasińskiego, czyli Jan Wróbel na celowniku. "Takich nam tu nie potrzeba !"

fot. TVN24/wPolityce.pl
fot. TVN24/wPolityce.pl

Radio TOK FM postanowiło zaprosić w czasie kampanii przed I turą wyborów prezydenckich wszystkich 12 kandydatów. Teoretycznie można było zrobić inaczej, zaprosić niektórych, ale wtedy powstałby nierozwiązywalny dylemat: jakie kryteria selekcji byłyby sprawiedliwe?

Wydaje się, że w demokracji nie dobrego wyjścia z tego dylematu, że każde przyjęte kryteria selekcji byłyby arbitralne i zawsze obciążone podejrzeniem o stronniczość. Zapewne tak rozumując, zdecydowano się na przepytanie wszystkich kandydatów. Oczywiście są wśród nich tacy, którzy do profilu ideowego TOK FM pasują jak wół do karety. Ale to samo mogą o sobie powiedzieć inne media. Taki to jest job.

W miniony poniedziałek w studiu TOK FM przyjmowano Grzegorza Brauna. Kandydat, jak ma w zwyczaju, ostro atakował, rozdając ciosy na lewo (PO, Komorowski, TOK FM), ale i na prawo (np. PiS). Nie przebierał w słowach. Ten kandydat – i w ogóle ten człowiek – tak ma.

Rozmówcy Brauna radzili sobie, jak umieli. Moim zdaniem Jan Wróbel dużo lepiej niż Karolina Lewicka, mimo, że nie był tak jak ona pryncypialny. Ale to rzecz gustu.

Na pewno sposób prowadzenia rozmowy przez Wróbla nie przypadł do gustu Maciejowi Stasińskiemu, który nazajutrz ostro go zaatakował na łamach „Gazety Wyborczej”. Stasiński uznał, że Wróbel powinien był stawić czoła i odpowiadać na wszystkie argumenty Brauna. Tak, istotnie, nie było, ale tak w ogóle nie bywa w rozmowach TOK FM z kandydatami na prezydenta – wiem, bo słucham. Formuła jest taka, żeby dać kandydatom wyłożyć swoje poglądy. Tak było i tym razem, ale Stasiński uznał to za gruby błąd, skoro napisał:

„Jana Wróbla, który zwykle niczym trefniś żartobliwie punktuje wypowiedzi swoich rozmówców, tym razem zawiodło nie tylko poczucie humoru, ale nade wszystko poczucie przyzwoitości. Jedyny raz, gdy uznał za stosowne skontrować słowotok Brauna, to ten, kiedy zaprzeczył, jakoby sam był członkiem >>loży<<, i wyjaśniał, że ma prawicowe przekonania dłużej niż Braun. Czyli nie stanął w obronie lżonych ludzi i instytucji, ale wyłącznie w obronie własnej”.

Znam skądś ten argument (zgadnijcie, skąd): dziennikarz jest w rozmowie z przeciwnikiem politycznym naszej orientacji po to, żeby go zniszczyć, ośmieszyć, a co najmniej zneutralizować jego opinie. Zawsze byłem innego zdania: dziennikarz nie jest od tego, lecz jedynie po to, żeby pomóc czytelnikom (tu: słuchaczom) zrozumieć. Rzeczone radio, zresztą, promuje się hasłem:„Posłuchaj, aby zrozumieć!”.

Czy aby nie na wyrost?

Stasiński zdaje się hołdować innemu hasłu: „Za wszelka cenę obronić nasze dobre imię”. Powiada bowiem ów autor, że powinien był Wróbel wyrzucić Brauna ze studia. Z ubolewaniem stwierdza pod jego adresem: „Nie umiał”.

Moim zdaniem tekst Stasińskiego jest wezwaniem do rozprawienia się z takimi mięczakami jak Wróbel. Takich nam tu nie potrzeba, głosi Stasiński, frazą pryncypialną jak piece Magnitogorska, kiedy w konkluzji powiada:

„Niech redakcja naczelna rozgłośni TOK FM się zastanowi, czy chce w takich burdach uczestniczyć. Albo niech powie, że jak jej plują w twarz, to pada deszcz”

(„Faszyzm w eterze”, Gazeta Wyborcza, 21 kwietnia).

Chciałoby się zapytać: mówicie to od siebie, Towarzyszu Stasiński? Dalsze losy Jana Wróbla na tej antenie będą jakąś wskazówką w odpowiedzi na to pytanie.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.