Gazeta Michnika ubolewa. Ubolewa jak zwykle. Jest to gazeta, gdzie poziom narzekactwa i hejtu jest wyższy niż wśród aparatu komuchów na widok Magdaleny Ogórek. „Postępowy głos w twoim domu”, główny organ naprawiaczy świata o tęczowej pierekowki dusz tym razem bierze na widelec polskie szkoły.
A te są siedliskiem kołtuństwa, zacofania i niemal rodzącego się faszyzmu. Ja wiem, że w szeregi Falangi czy Ruchu Narodowego wstępują głównie chłopcy z trądzikiem większym niż frustracja i buzujące hormony, ale jednak mimo jurności nie stanowią większości dzieci w polskich szkołach. A tak wynika z raportu kolejnej antydyskryminacyjnej organizacji, która ogłosiła właśnie, że co 10 uczeń jest w polskiej szkole dyskryminowany.
Dyskryminacja z powodu tożsamości jest uznawana za coś „naturalnego” i w związku z tym jest bagatelizowana zarówno przez uczniów, jak i nauczycieli - mówi Małgorzata Jonczy-Adamska, koordynatorka projektu badawczego „Dyskryminacja w szkole - obecność nieusprawiedliwiona”, za którym stoi Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej (TEA)
— czytamy w Gazecie Michnika. Raport TEA mówi też kogo dokładnie spotyka w szkole dyskryminacja.
Okazuje się, że w polskich, zacofanych, faszystowskich szkołach wyśmiewanie są nie tylko dzieci z powodu ich ubogiego ubioru ( ten proceder akurat trzeba wypalać żelazkiem), ale również ci „odstający”. Jacy?
Chłopcy w jakikolwiek sposób „odstający” od społecznej normy męskości, w której dominuje kultura macho. Ale nie tylko oni. Gorzej traktowani są też niepełnosprawni, o innym kolorze skóry, pochodzeniu, otyli czy uczniowie o innej orientacji niż heteroseksualna.
A więc w polskich szkołach panuje nie tylko homofobia, ksenofobia i rasizm, ale również grubofobia. Ba, według Gazety Michnika polscy nauczyciele są, Olaboga!, niewrażliwi na tą dyskryminację.
Badani przyznawali, że dorosłym - przy kawie, za zamkniętymi drzwiami nauczycielskiego pokoju - zdarza się kpić z dzieci. Wydaje im się, że są zabawni, gdy żartują ze szkolnych „babochłopów” i „homo nie wiadomo”
— czytamy. Polscy, zacofani, faszystowscy nauczyciele nie są wrażliwi na wersje junior Anny Grodzkiej.
Mam ciało dziewczyny, ale czuję się chłopakiem i powoli będę się w niego zmieniał. Biorę hormony - Maks poinformował o tym wychowawczynię i klasę. Usłyszał: „Spoko, nie ma problemu”. Ta historia z Wieliczki nagłośniona przed tygodniem pozwoliła uwierzyć, że polska szkoła może być krainą tolerancji i szczęśliwości.
Niestety cała Polska nie jest jak Wieliczka i wciąż stanowi kopalnię ksenofobii. Pojawił się pomysł by zmiany w kołtuńskiej mentalności nauczycieli wprowadzał zespół ds. dyskryminacji. Nie wiadomo czy będzie on składał się z tęczowych trójek chodzących po szkołach i sprawdzających poziom akceptacji dla kilkuletnich transwestytów i gejów w przedszkolu. Znając jednak pomysły lewicy, która przebiła już dawno koszmary z Huxleyowskiego „Nowego wspaniałego świata” można się spodziewać najróżniejszych postępowych pomysłów.
Trudno pisać o pomysłach zblazowanej lewicy poważnie i stąd szyderczy ton tekstu. Jasne jest, że szkoła powinna uczyć szacunku dla drugiego człowieka bez względu na jego orientacje i kolor skóry. Jednak już z raportu antydyskryminacyjnego stworka widać jak szeroko rozciągana jest walka z najróżniejszymi fobiami Polaków. Przykład szaleństwa ze Skandynawii czy USA, gdzie za potoczne słowa o zabarwieniu homofobicznym ( cokolwiek to znaczy) wylatuje się ze szkoły, dowodzi do czego prowadzi pozwolenie politpoprawnym totalniakom na dokonywanie pierekowki dusz.
Spece od wylewania dziecka z kąpielą w końcu umieścili w raporcie obok gejów i Cygan…uppps, przepraszam Romów czy Afro-Polaków, ludzi otyłych. Ja należę do osób, które od podstawówki należały do, chrzanić politopoprawny język, grubasów i akurat wytykanie palcami przez kolegów szalenie pomogło mi walczyć z otyłością. Za moich czasów ( stało się, użyłem tej frazy) osoby wyśmiewane w szkole musiały same się nauczyć walki o swoje prawa. Bo na tym polega kształtowanie charakteru i męskości. Na tym polega dorastanie i dojrzewanie. Regulacja każdego aspektu życia przepisami jest charakterystyczna dla systemów totalitarnych. Tym razem mamy do czynienia z jeszcze gorszym przejawem totalitaryzmu bowiem w aksamitnym odcieniu. To dyktatura pięknoduchów, którzy nie chcą dostrzegać czających się za oknem zagrożeń. Warto zadać sobie proste pytanie, które oczywiście jest na tyle niepoprawne, że pewnie podpada pod paragraf „dyskryminacja łamag”.
Jak wychowane pod parasolem beczące łamagi poradzą sobie z falą nie dotkniętych lewackim bajdurzeniem muzułmanów albo twardych żołnierzy zza wschodniej granicy. Może staną przed czołgiem i powiedzą, że poskarżą się do TEA?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/241782-tak-sie-wlasnie-wychowuje-spoleczenstwo-lamag-gazeta-michnika-pisze-o-szkolnej-dyskryminacji-mniejszosci-i-otylych