Czy w polskiej kulturze jest "antypolski wajchowy"? Urbankowski, Dobosz, Pospieszalski, Kulenty, Łaniewska. Ludzie kultury debatowali z Andrzejem Dudą. NASZA RELACJA

PAP/Marcin Obara
PAP/Marcin Obara

Pewien sukces został odniesiony - widzimy tu ludzi z różnych środowisk, redakcji, które się podgryzają, wydawnictw, które się nie lubią. Czy z tego tłumu powstanie organizacja, ciało, które zdziała coś w kulturze?

zastanawiał się Bohdan Urbankowski podczas dyskusji w Centrum Prasowym Foksal, gdzie Andrzej Duda spotkał się z ludźmi kultury.

CZYTAJ WIĘCEJ: Andrzej Duda wśród ludzi kultury: „Władze nie potrafią budować wizerunku Polski na świecie. Należy to naprawić!” NASZA RELACJA

Autor „Czerwonej mszy” zwracał uwagę, by polityka kulturalna państwa była ukierunkowana na dany cel.

Mówimy o mecenacie państwa, ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nasze państwo jest w sytuacji stanu wojennego - trzeba rozpoznać wrogów polskiej kultury i zsynchronizować kontrreakcję. To także państwo w stanie rozpadu - co filozofowie nazywali alienacją. (…) Kultura bez celów nie istnieje - przed wojną mieliśmy ten cel, który był kontynuacją I Rzeczypospolitej; nieść pochodnię kultury na ziemie wschodnie i jednoczyć tę część Europy

— ocenił.

W jego ocenie powinien powstać kanon dzieł, które muszą znaleźć się w obowiązkowym zestawie dla uczniów i studentów.

Jazzman Piotr Baron postulował przy tym, by Duda jako prezydent podjął się wysiłku organizowania debat wspólnych dla ludzi edukacji i ludzi kultury.

W trakcie dyskusji głos również zabrała Katarzyna Łaniewska. Aktorka podkreślała wagę tego, jak, a nie tylko o czym się mówi.

Chciałam podziękować za piękny, polski język - taśmy pokazały nam, jakim językiem porozumiewają się „elyty’. Nasz kandydat nie tylko wie, co mówi, ale też ważne, jak mówi. (…) Kultura naszego języka upadła bardzo nisko - coś, co nazywało się kiedyś „nieparlamentarnym” mówieniem, a dziś to język parlamentu i rządu. Mamy swój język - posługujmy się nim

— tłumaczyła.

Michał Kulenty mówił zaś o specyficznej polityce w wykonaniu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W swoich perygrynacjach po instytucjach kultury, które są wręcz bizantyjskie w Polsce. Jest system różnych instytucji, które mają wspierać kulturę - tylko niewypełniony treścią ludzką. Kiedy byłem w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego - co pięknie brzmi - zobaczyłem obraz „Gołota Polak ze złota”. Andrzej Gołota leży tam na kolanach - pokonany, rozbity i podpisany jako „Polak ze złota”

— opowiadał.

I dodawał:

Tak ten szczegół wpływa na ogół - podam konkretny przykład. Mój program „Poważna sprawa” - nie uzyskał żadnego wsparcia, mimo że dostałem sponsoring Drugiego Programu Polskiego Radia. To nie jest moja prywata - zarzut był ten sam: „to zbyt polskiej”, zbyt patriotyczne, zbyt katolickie i jeżeli pozbędę się tych elementów z tego programu, to ten program natychmiast wystrzeli

— oceniał.

W ocenie Kulentego projekty przyjmowane i dofinansowane przez instytucje publiczne często są antypolskie z założenia.

Ci ludzie tego nie kryją - oni mówią twardym tekstem, trzeba z nimi rozmawiać. W tych instytucjach spotyka się często życzliwe osoby, kompetentne - tylko w którymś momencie dokonujemy do punktu, że „nie mamy pieniędzy”. Ale to wajcha - czy możemy ustalić tego wajchowego?

— żartował artysta.

Na koniec kilka słów powiedział Andrzej Dobosz.

Likwidacja bibliotek w konsekwencji prowadzi do upadku przyzwoitych wydawnictw. Otóż w PRL, a wychodziły i wtedy przyzwoite książki, przeciętny nakład wynosił 10 tys. i nie było to dostania. Dzisiaj sprzedanie 2 tysięcy egzemplarzy dobrej książki to wielki sukces. A to konsekwencja braku bibliotek. (…) Ćwierć wieku spędziłem we Francji - tam jeszcze w PRL założono Polski Instytut Kultury. Zacząłem tam chodzić w wolnej Polsce, była tam przyzwoita biblioteka, przychodzili i Francuzi, i Polacy. Za tego reżimu instytut zlikwidowano

— opowiadał.

Z kolei Jan Pospieszalski dodał, by nie tracić nadziei na polepszenie stanu kultury w Polsce.

Padło bardzo dużo ważnych słów, wiele w minorowych nastrojach. Chciałem Andrzejowi Dudzie zadedykować małą informację, którą znalazłem w podsumowaniu Krajowej Izby Turystyki - rok szopenowski, jeśli chodzi o zasięg i popularność cieszył się większym zainteresowaniem niż Euro 2012

— zakończył.

Dyskusję podsumował Andrzej Duda:

Ogromnie chcę podziękować tak szacownemu gremium. Jednocześnie o jednym chcę zapewnić - nie jestem w minorowym nastroju, wręcz przeciwnie! Bardzo ucieszyły mnie głosy, które tu usłyszałem. Panu Jerzemu Kalinie chcę powiedzieć, że może wkrótce będzie miał patrona dla muzeum. Ucieszyły mnie te głosy, mimo że były one minorowe. (…) Wszystko odpowiada: nie róbmy polityki, budujmy boiska. Kłamstwo jest w samym haśle - to decyzją polityczną jest, czy za pieniądze X zbudujemy boisko czy bibliotekę. To decyzja polityczna. Wszystkie te głosy sprowadzały się do jednego: jaką politykę kulturalną będzie prowadziło państwo polskie. Jeżeli nastąpi zmiana, o której mówiłem wcześniej, ta polityka będzie lepsza! Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by tak się stało

— oceniał.

Kandydat PiS podkreślił, że dzięki kulturze można budować siłę polskiego państwa

Widzę, co się dzieje w środowisku kultury i sztuki. Widzę, ile jest w tym wszystkim upokarzającego klientelizmu. Artysta, który nie jest niezależny, nie jest artystą - jest może rzemieślnikiem, z całym szacunkiem do ciężkiej pracy, ale nie artystą. (…) Obiecuję, że jeżeli osiągnę to, do czego zmierzam, będę miał więcej czasu na dyskusję o kulturze i sztuce - miejsce będzie niedaleko stąd, ale będzie więcej miejsca

— mówił.

W poniedziałkowym spotkaniu w Warszawie udział wzięli m.in. aktorzy: Jerzy Zelnik, Katarzyna Łaniewska, artysta estradowy Jan Pietrzak, jazzman Piotr Baron, kompozytor i pianista Krzysztof Sadowski, śpiewający poeta Leszek Długosz, a także pisarze i publicyści: Krzysztof Koehler, Piotr Zaremba, Bronisław Wildstein i wiele innych osób.

maf

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych