Słowa szefa FBI o Holokauście to efekt (braku) polityki historycznej rządu Platformy. Dobrze ilustrują to problemy Instytutu Zachodniego. A Bartoszewski rzuca słuchawką...

Flickr:Platforma/PAP/EPA
Flickr:Platforma/PAP/EPA

Kuriozalne słowa szefa FBI, który obarczył Polaków współodpowiedzialnością za Holokaust nie powinny nikogo dziwić. Są bowiem smutnym i oburzającym efektem (braku) polityki historycznej rządu Platformy Obywatelskiej, jej koalicjanta i jej prezydenta.

CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczna wypowiedź dyrektora FBI: „Za Holokaust odpowiadają wspólnicy nazistów z Polski i Węgier!”

Pozwolę sobie zwrócić uwagę na swój artykuł w poprzednim numerze tygodnika „wSieci”, w którym opisywałem problemy Instytutu Zachodniego - jednej z niewielu (jeśli nie jedynej…) instytucji w Polsce, która na poważnie zajmuje się relacjami polsko-niemieckimi i historią obu tych krajów.

Instytut Zachodni znalazł się w dramatycznej sytuacji finansowej. Po kolejnych obniżkach dotacji ze strony ministerstw, zablokowanych grantach i zepchnięciu całej instytucji na margines, pensja profesora wynosi tam dziś 1580 złotych netto; młodsi pracownicy zarabiają jeszcze mniej. Zanosi się na kolejne cięcia i zwolnienia, a dyrektor mówi wprost, że jeszcze chwila i trzeba będzie zamknąć ponad 70-letnią kartę historii IZ.

Dlaczego wspominam o tej sprawie przy okazji słów szefa FBI? Ano dlatego, że drugim powodem - równoległym do cięć finansowych - jest polityka rządu Platformy i PSL w relacjach polsko-niemieckich.

W Polsce bardzo brakuje krytycznej analizy relacji polsko-niemieckich i tego, co dzieje się za naszą zachodnią granicą. Olbrzymia część mediów w naszym kraju rezygnuje z patrzenia na ręce Berlinowi, ponieważ tytuły w Polsce w znacznej mierze są własnością Niemców. Z kolei takie instytucje jak Polski Instytut Spraw Międzynarodowych są bardzo ściśle podległe MSZ, co mocno ogranicza zakres ich działań” - ocenia Krzysztof Szczerski w rozmowie z „wSieci”. I przypomina pamiętne przemówienie Radosława Sikorskiego w Berlinie, gdzie ten zaapelował o niemieckie przywództwo w Europie. „Jak instytuty związane z MSZ miałyby później poważnie i krytycznie oceniać niemiecką politykę?”

— zastanawia się polityk PiS.

I dalej:

Tezy Szczerskiego potwierdza prof. Stanisław Żerko, pracownik Instytutu Zachodniego. Jeszcze w 2012 roku – gdy sytuacja finansowa IZ była lepsza niż dziś – napisał w „Rzeczpospolitej” artykuł, w którym alarmował o podnoszeniu ręki na niezależność Instytutu. „Dyrektor z MSZ zarzucił mi, że napisałem artykuł o genezie operacji >>Barbarossa<<, z czego resort nie ma żadnego konkretnego pożytku. Za niepotrzebną uznano publikację książki o przesiedleniach w okresie II wojny światowej” - wyliczał historyk. Tekst wywołał burzę – szczególnie zirytowany miał być Władysław Bartoszewski, a na autora artykułu - po tekście, w którym krytykował politykę zagraniczną rządu, nałożono karę dyscyplinarną. „Na jednej z ostatnich rad naukowych usłyszałem, że nie ma sensu zajmować się relacjami polsko-niemieckimi, bo one już się >rozpłynęły< w UE” - mówi w rozmowie z „wSieci”.

Efekty takiej polityki widać gołym okiem. Skoro polsko-niemieckie relacje (także te historyczne) miały „rozpłynąć się w UE”, to nie ma się co dziwić słowom szefa FBI, że jesteśmy (współ)odpowiedzialni za Holokaust. To zresztą nie tylko kwestia badań naukowych, ale także równie ważnej w dzisiejszych czasach popkultury.

Skoro państwowe instytucje nie promują filmów opowiadających o pięknych kartach w historii Polski, skoro naszym produktem flagowym mają być „Ida” czy „Pokłosie”, a nie historie opowiadające o rtm. Pileckim, rodzinie Ulmów czy Żegocie, to nie ma się co oburzać na ignorancję świata Zachodu.

Przy okazji pisania tekstu o problemach Instytutu Zachodniego zadzwoniłem do Władysława Bartoszewskiego - byłego szefa MSZ, dziś doradcy ds. międzynarodowych przy KPRM - zapytać o dzisiejsze kłopoty instytutu i o ewentualne wsparcie, którego może udzielić jako sekretarz stanu. Pan Władysław po usłyszeniu problemu, jaki chcemy poruszyć, odparł, że nie zajmuje się „takimi sprawami” i rzucił słuchawką.

Rzucanie słuchawką” w tak istotnych sprawach odbije się czkawką i kolejnymi publikacjami, wykładami i wypowiedziami, w których będziemy odpowiedzialni za Holokaust. Kto wie, może jeszcze dekada, 20 lat, i to Niemcy zaczną się oburzać za dopisywanie ich do zbrodni w „polskich obozach zagłady”. Science fiction? Czy aby na pewno?

Odsyłam do całości tekstu o „Instytucie Zachodnim”.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.