Jeśli Niemcy nie chcą wpuścić "Nocnych Wilków" do Berlina, to my powinniśmy im umożliwić przejazd. Ruscy kontra Niemcy jak 70 lat temu. Ekscytujące

fot. motovoyager.net
fot. motovoyager.net

Trwa narodowa debata na temat przepuszczenia rajdu rosyjskich motocyklistów, którzy przejeżdżając szlakiem Czerwonej Armii chcą oddać cześć swoim rodakom poległym w wojnie ojczyźnianej i uczcić zwycięstwo nad faszyzmem.

Trudno te intencje podważać. Z punktu widzenia przeciętnego Rosjanina to piękna idea i każda forma utrącenia jej musi być traktowana jako akt świętokradczy. Oni nie widzą aneksji Krymu, tylko powrót półwyspu  do macierzy, rosyjskich wojsk nie ma na Ukrainie, bo Putin tak powiedział, a groźby pod adresem Pribaltiki czy Polski, są słuszne, niech amerykańskie sługusy znają swoje miejsce.

Z pewnością nie dostrzegają, że w tej zaognionej sytuacji przejazd przez Europę z powiewającymi dumnie rosyjskimi flagami, może być traktowany przez kraje ościenne jako ostentacyjna kontynuacja agresywnych działań ukochanego wodza Putina, a nawet wręcz forpoczta innych zmotoryzowanych formacji.

Nam Polakom, romantyczne serce podpowiada, „nie wpuścimy Ruskich i tyle”. Jakiś pomysł to jest, ale takim zachowaniem wpiszemy się zbyt łatwo w podstępne zamiary Kremla. Dla ichniej propagandy nie ma większego samograja przeciwko i tak obsobaczonej Polsce, niż wiadomości na pierwsze szpalty, o nikczemnym zatrzymaniu bohaterskich „Nocnych wilków” na granicy w Brześciu.

Biorąc pod uwagę, oświadczenie władz Berlina, że nie chcą „Nocnych Wilków” na ulicach swojej stolicy, pomóżmy naszym zachodnim współwyznawcom w Unii Europejskiej na czynne wprowadzenie swoich ostrzeżeń. Nie wyrywajmy się by szpetne sprawy załatwiać za innych.

Zachowajmy się zwyczajnie sprytnie i przepuśćmy rosyjskich motocyklistów, a także nie róbmy im zbytnich afrontów, kiedy staną się mimo wszystko gośćmi na naszej ziemi.

Dzięki temu zobaczymy też jak są przyjmowani w innych państwach, co będzie swoistym barometrem na kogo w sytuacji zagrożenia można liczyć, a na kogo tak jak zwykle.

Rosjanom w zasadzie należy współczuć.

Od czasu pobiedy z 1945 roku nic wielkiego im się nie przydarzyło. Żyli przez lata w zamordyzmie, zastraszeni wizją łagru. Jedynym szczęściem mogło być wpajane poczucie wielkomocarstwowości, a ta skończyła się w sposób niezwykle żałosny.

ZSRR upadł  nie w wyniku wojny, tylko dzięki pokojowej rewolucji „Solidarności”. Rosjanom została broń nuklearna, ropa, gaz i rozgardiasz.

Teraz też im się trafiła klejona opresja, która się nazywa Putin. To prymitywny watażka, bez żadnego pomysłu na władanie tak bogatym państwem jak Rosja. Jego kagiebowski umysł horyzonty ma ograniczone do tego, że może by komuś dołożyć. Najlepiej komuś słabszemu, a ponieważ armia ruska jest liczna, w regionie wszyscy są słabsi.

Jednak Rosja jest osamotniona i pomimo posiadania broni nuklearnej nie jest w stanie pokonać całego świata. Zadarcie z NATO, UE, a szczególnie USA może wywołać wojnę o szerszym zasięgu, nawet światową, ale to się skończy dla Rosji jedynie totalną klęską, jeszcze bardziej upokarzającą niż rozpad siedemnastu sowieckich republik.

Zastopowanie przejazdu „Nocnych Wilków” przez Polskę jest kuszącym machnięciem szabelką. Jednak zdecydowanie bardziej bolesny będzie dla nich rajd bez finału na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Treptower Park.

Według ostatnich wieści Rosjanie nie wystąpili jeszcze o wizy niemieckie, choć ponoć rząd niemiecki jest poinformowany o rajdzie.

Dajmy Rosjanom i Niemcom szansę załatwienia tej sprawy miedzy sobą.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.