No i ładnie! Joanna Kluzik - Rostkowska przyznaje, że dwoje z trójki jej dzieci chodzi do szkół niepublicznych. Czyżby minister edukacji nie wierzyła w publiczny system nauczania?
Ze swoich wyborów edukacyjnych minister Kluzik - Rostkowska - zwierzyła się w rozmowie z Super Expressem.
Mam troje dzieci - w liceum, gimnazjum i podstawówce. Liceum i gimnazjum są niepubliczne, podstawówka jest publiczna
— powiedziała minister edukacji. Tabloid przytomnie przypomniał jej, że kiedy wnuczka Millera poszła do niepublicznej szkoły, a on był wówczas premierem, wybuchła afera.
Pani minister nie dostrzega jednak w swoich decyzjach nic niestosownego.
Prywatne [szkoły - red] są lepsze?
— dopytywał Super Express.
To jest bardzo różnie
— ogólnikowo odpowiedziała minister.
O niepubliczną edukację walczyła Solidarność przy okrągłym stole. Jest ona elementem polskiego systemu edukacji. Podział nie przebiega tak, że szkoły publiczne są słabsze, a niepubliczne lepsze. Jest bardzo różnie. Natomiast nie dam się wpędzić w uliczkę, że szkoła niepubliczna jest jakaś dziwna.
— dodała.
Odnosząc się do zapowiadanego przez ZNP strajku nauczycieli ( w sobotę na ulice ma wyjść 20 tys. ludzi) - Kluzik- Rostkowska stwierdziła:
Jestem w stałym kontakcie zarówno z ZNP, jak i Solidarnością czy Forum Związków Zawodowych. I będę mogła im powiedzieć tylko to, co mówiłam już wcześniej: jestem przekonana, że czas podwójnej kampanii wyborczej nie jest najlepszym momentem, aby rozmawiać o tym, co trzeba zmienić w polskiej edukacji.
Minister chwali się: „w ciągu 10 lat dosypaliśmy do systemu 15 mld, z czego zdecydowana większość poszła na podwyżki dla nauczycieli.”
Jeśli środowisko nauczycielskie nie zauważyło dopływu 15 mld zł, to znaczy, że system jest dziurawy. Dlatego wątpię, czy zauważyliby następne 4 mld
— stwierdza.
Kluzik- Rostkowska broni też decyzji o posłaniu sześciolatków do szkół i nie przyjmuje uwag krytycznych na temat nieudanego darmowego elementarza.
( SE przytacza opinię prof. Gruszczyk-Kołczyńskiej, która uważa, że nie uwzględnia on właściwości rozwoju umysłowego pierwszoklasistów.)
Podręcznik zawsze się pisze, opierając się na podstawie programowej. A akurat pani profesor tę podstawę pisała
— broni się minister.
Można się spierać o wykonanie każdego podręcznika. Chciałabym się dowiedzieć, czy pani profesor jest zadowolona ze wszystkich komercyjnych wydawnictw, z którymi walczyłam, i sposobu przedstawiania w nich matematyki
— dodaje.
Nasz podręcznik do 1. klasy spowodował, że w kieszeniach rodziców zostało 120 mln zł
— zapewnia rozmówczyni SE.
Nie chce natomiast rozmawiać na temat religii w szkołach.
Nie dam się wkręcić w tę rozmowę. Mamy konkordat, który zobowiązuje państwo do wielu różnych rzeczy. I ludzie mają różne opinie na jego temat. To jest temat do rozmowy, ale nie w czasie kampanii
— mówi minister Ewy Kopacz.
No cóż, jeśli kampania utrudnia pani minister zajmowanie stanowiska we wszystkich drażliwych kwestiach, to oznacza, że przez najbliższe pół roku - resort edukacji będzie unikał rozwiązywania jakichkolwiek problemów. Strategia trwania najwyraźniej jest bezpieczniejsza…
ansa/SE
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/241224-minister-edukacji-posyla-swoje-dzieci-do-szkol-niepublicznych-to-swoiste-swiadectwo-dla-polskiego-systemu-oswiaty