Prof. Szychalski, autor „Pomnika Światła”: Nie odpowiadam za skojarzenia HGW... "Niechęć do tego projektu to hodowanie podziałów w polskim społeczeństwie". NASZ WYWIAD

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Tamta instalacja z Niemiec nazwana „Katedrą Światła” to nie był pomnik. Projekt Alberta Speera to oprawa scenograficzna zjazdu partyjnego - tzw. „Parteitagu”. I co zabawne, internauci znaleźli zdjęcia pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, która jako wiceszefowa PO, występowała na zjeździe partyjnym właśnie w podobnej scenerii

— mówi portalowi wPolityce.pl Paweł Szychalski, architekt, autor „Pomnika światła”, który miałby stanąć na Krakowskim Przedmieściu.

wPolityce.pl: Hanna Gronkiewicz-Waltz w jednym z ostatnich programów skrytykowała powstanie „Pomnika światła”, którego jest Pan autorem. Prezydent stolicy wskazała, że pomnik ten przypomina niemiecką, nazistowską instalację z Norymbergi. Pokazywała nawet zdjęcie Pana pomnika i tej niemieckiej instalacji.

Paweł Szychalski: Prostuję. To nie była wizualizacja mojego autorstwa. To jest bardzo kiepska falsyfikacja mojego projektu i de facto nie ma to nic wspólnego z moim projektem. To, co pokazano, zostało zrobione bardzo szybko i byle jak. Wyraźnie zrobiono to tak, by wyglądało rzeczywiście identycznie ze wspomnianą instalacją świetlną w Niemczech. Warto to podkreślić jeszcze raz, wizualizacji prezentowana przez panią Gronkiewicz-Waltz nie ma nic wspólnego z moim projektem.

Jednak sugestie, że Pana pomnik kojarzy się z nazistowską inicjatywą już słyszeliśmy kilkakrotnie. Jak Pan się zatem odnosi do słów prezydent Gronkiewicz-Waltz?

Ja jako artysta nie odpowiadam za to, co się komu z czym kojarzy. Trudno mi się odnosić do słów Pani prezydent. Nie wiem, na jakiej płaszczyźnie miałbym z nią rozmawiać. Mogę rozmawiać z fachowcami o różnych aspektach mojego pomnika. Mogę stanąć do dyskusji z profesjonalistami, np. konserwatorami zabytków, historykami sztuki, czy historykami architektury i wymienić się argumentami. Jako autor wiem, co mnie inspirowało. Mówiłem o tym już 11 kwietnia 2011 roku, czyli w momencie publicznej prezentacji mojego pomysłu, że inspiracją były przede wszystkim tłumy ludzi przychodzących na Krakowskie Przedmieście po tragedii smoleńskiej i morze światła rozlewające się właśnie w tym miejscu - na chodniku na Krakowskim Przedmieściu. Inspiracją zewnętrzną było nawiązanie do nowojorskiego „Memorial In Light” upamiętniającego ofiary zamachów 9/11 na WTC.

Może jednak to się komuś kojarzyć z pomnikiem, o którym mówiła prezydent stolicy.

Pani prezydent była zdaje się źle poinformowana. Tamta instalacja z Niemiec nazwana „Katedrą Światła” to nie był pomnik. Projekt Alberta Speera to oprawa scenograficzna zjazdu partyjnego - tzw. „Parteitagu”. I co zabawne, internauci znaleźli zdjęcia pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, która jako wiceszefowa PO, występowała na zjeździe partyjnym właśnie w podobnej scenerii. Można by zatem mówić o politycznej stronie wypowiedzi, jednak ja nie jestem zainteresowany taką rozmową. Nie jestem politykiem, jestem obywatelem, który ogląda tę debatę z niesmakiem.

Zamierza Pan podejmować jakieś kroki związane z utożsamieniem pana projektu pomnika z ideologią nazistowską?

Wraz z fundacją, która wspiera i promuje budowę pomnika, zamierzamy wystosować sprostowanie do PAP w związku z tym wystąpieniem Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Po pięciu latach od tragedii wciąż nie ma w Warszawie pomnika ofiar tragedii smoleńskiej. Jak Pan to ocenia? Ten pomnik powinien powstać?

Projekt, który zaprezentowałem, od początku brał pod uwagę ograniczenia, o jakich mówiły władze Warszawy. I mimo tego ten pomysł był torpedowany. Traktuję to niestety jako część działań, opisywanych przez wielu komentatorów, jak choćby ostatnio przez Bronisława Wildsteina w tygodniku „wSieci”. Tu chodzi o problem hodowania podziałów w polskim społeczeństwie po 10 kwietnia. Inaczej tego się nie da ocenić. Mój pomnik powstał jako inicjatywa oddolna, początkowo zyskał on wsparcie i popularność w internecie. Dzięki temu pomnik stał się znaną propozycją i został zaprezentowany szerszej widowni. 10 kwietnia 2011 roku kilkanaście tysięcy osób podpisało się popierając ten projekt. Dziś ta koncepcja ma coraz szersze poparcie, również wśród rodzin smoleńskich. I to wywodzących się z różnych środowisk politycznych.

Liczy Pan, że pomnik światła powstanie?

Autorowi trudno się w takiej sytuacji wypowiadać. W ciągu czterech lat od prezentacji tego projektu, słyszałem poważne opinie wskazujące, że to bardzo dobry projekt i jest bardzo duża szansa, że taki pomnik powstanie. To jest dość nowatorski pomysł, więc może budzić kontrowersje, jednak on wpisuje się w ograniczenia, o których już mówiłem i niesie ze sobą bardzo ważny ładunek związany z naszą wspólnotowością. Na ten aspekt wskazują coraz częściej poważni komentatorzy, jak choćby prof. Gliński, który widzi w nim dodatkową wartość, właśnie wymiar pojednania, zasypywania posmoleńskich podziałów.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.