TYLKO U NAS. Komisja etyki uchyla postępowanie wobec Kaczyńskiego za słowa o sfałszowaniu wyborów! I gdzie te "odmęty szaleństwa"?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Raport NIK dotyczący Krajowego Biura Wyborczego, firmowany nie przez „zapiekłą opozycję” lecz przez Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego ministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska, nie pozostawia wątpliwości, co do skali nieprawidłowości dotyczących procesu wyborczego. Już samo to, że sprawa została skierowana do prokuratury i ABW daje do myślenia.

Równie znamienny jest upadek zgłoszonego z wielkim hukiem przez Platformę Obywatelską wniosku o ukaranie Jarosława Kaczyńskiego za słowa o fałszowaniu wyborów. Chodzi o słynną wypowiedź z 26 listopada 2014 r., kiedy to na posiedzeniu Sejmu lider PiS powiedział:

Z tej najważniejszej w Polsce trybuny muszą paść słowa prawdy. Te wybory zostały sfałszowane.

Rzucił też pod adresem polityków PO:

Ja wiem, że was to boli, ale sfałszowaliście wybory.

Platforma zażądała bezwzględnego ukarania Jarosława Kaczyńskiego.

Sprawa wydaje się być dość prosta i nieskomplikowana. Pan prezes Jarosław Kaczyński sformułował publicznie oskarżenie bez pokrycia pod adresem mojej formacji politycznej. Takie zachowanie określa się potocznie mianem oszczerstwa, a zatem można powiedzieć, że pan poseł Kaczyński wobec Platformy Obywatelskiej zachował się jak oszczerca

— oskarżał lidera PiS przed komisją etyki poseł PO Mariusz Witczak.

Od zgłoszenia wniosku PO do rozpatrzenia sprawy minęło kilka miesięcy. Dopiero na niedawnym posiedzeniu komisji zapadł ostateczny werdykt. Reprezentująca PiS poseł Elżbieta Witek wniosła o niestosowanie wobec Jarosława Kaczyńskiego żadnych kar.

Pan prezes Kaczyński w swoim wystąpieniu nawiązywał do tego, iż Prawo i Sprawiedliwość wniosło, zaraz po wyborach do Parlamentu Europejskiego, projekt ustawy, który naprawiłby ordynację wyborczą w taki sposób, aby w przyszłości nie rodziły się żadne wątpliwości co do prawidłowości aktu wyborczego. Jak wyglądały wybory samorządowe, wszyscy wiemy. Wiemy, ile było protestów, nieważnych głosów, pomylonych kart do głosowania itd. (…) Zwracam uwagę, że w wielu przypadkach sądy podjęły decyzję o ponownym przeprowadzeniu wyborów, a więc pan prezes nie powiedział niczego, co zawierałoby jakiś element nieprawdy

— przypominała.

Sprawa, jak widać, była bardzo ważna, tym bardziej że znajdujemy się tuż przed wyborami prezydenckimi. Chodziło więc o to, aby tego typu naganne sytuacje nie mogły się powtórzyć przy okazji nadchodzących wyborów prezydenckich

— podkreśliła.

I przestrzegła:

Jeśli jednak polski Sejm, który ma realny wpływ na to, jak są organizowane wybory, ale odrzuca możliwość wprowadzenia racjonalnych zmian, to czasami trzeba użyć mocniejszych argumentów, bo inaczej się po prostu nie da. Za chwilę, w maju nic się już nie zmieni, to wiemy. Później jednak, na jesieni czekają nas wybory parlamentarne, najbardziej demokratyczna forma selekcji władz państwowych i nikt nie może mieć wątpliwości, co do jej prawidłowego przeprowadzenia. (…) Słowa prezesa Kaczyńskiego stanowiły jedynie wskazanie na władzę, na osoby, które dziś podejmują w Polsce decyzje. Ta władza, w tym przypadku większość parlamentarna, miała wpływ na przebieg wyborów, mogła mieć taki wpływ, ale nie skorzystała z posiadanych możliwości.

Parlamentarzystka PiS, przytoczyła sytuację, z którą zetknęła się jako mąż zaufania podczas ostatnich wyborów samorządowych.

Nieprawidłowości, które doprowadziły do zafałszowania wyniku wyborów, działy się już o godzinie 5.00 rano, kiedy to w jednej z komisji karty do głosowania wydawał palacz. Znajdowały się one w otwartym pudełku pozostałym po papierze do ksero. Dodatkowo okazało się, że kilkadziesiąt kart zostało w ogóle błędnie wydrukowanych. Sprawa jest w sądzie

— opowiadała.

I dodała:

Wszyscy pamiętamy filmy pokazujące, jak wywożono karty do głosowania w workach, jak na drzwiach brakowało obowiązkowych protokołów, jak przewodnicząca komisji mówi, że nie wpisze uwag męża zaufania, ponieważ w protokole nie ma na to miejsca, a tymczasem wystarczy kliknąć przycisk enter w komputerze i miejsce od razu się znajdzie itd. Moje słowa odnoszę właśnie do takich sytuacji. Określenie „wyście sfałszowali” proszę jednak traktować jako słowa kierowane pod adresem formacji politycznej, która mogła coś zrobić w tym względzie, bo przecież dziś rządzi, ale odrzuciła projekty mogące poprawić sytuację.

O niezaprzeczalnych faktach uchybień podczas elekcji samorządowej mówił również Tomasz Garbowski z SLD, aktualny szef komisji etyki.

W efekcie PKW podała się do dymisji i z tej sytuacji należy wyciągnąć wnioski. Przed nami kolejne wybory, najpierw prezydenckie, a później do parlamentu

— zaznaczył.

Nasza dzisiejsza dyskusja nie powinna toczyć się wokół prawidłowości przeprowadzenia wyborów, ale wokół tego, czy użycie przez posła Kaczyńskiego słów „sfałszowaliście wybory” było adekwatne do zaistniałej sytuacji, do tego wszystkiego, co chyba wszyscy odczuwaliśmy po tych wyborach, a co delikatnie można określić jako niesmak

— zauważył.

Rezultat? Komisja etyki zdecydowała umorzyć postępowanie wobec Jarosława Kaczyńskiego!

Decyzja zapadła w gremium, w którym jedynie Katarzyna Mrzygłocka z PO upierała się za ukaraniem lidera PiS, a Tomasz Garbowski z SLD i Franciszek Stefaniuk z PSL wstrzymali się od głosu.

Bronisław Komorowski, gdy trwała farsa związana z wyborami samorządowymi grzmiał, że postulat powtórzenia wyborów to „odmęt absurdu i politycznego szaleństwa”. Przed elekcją prezydencką „odmęty szaleństwa” zamieniają się coraz wyraźniej w przepastną głębię nadużyć. Nawet w ocenie ludzi, których trudno podejrzewać o szczególną sympatię do PiS.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych