Wokół SKOK Wołomin, którym kierowali m.in. żołnierze WSI, działała zorganizowana grupa przestępcza, a proceder był niemal dokładnym powtórzeniem wyłudzania pieniędzy m.in z WAT, czym zajmowała się powiązana z WSI Fundacja Pro Cvili – takie wnioski płynęły z posiedzenia sejmowego zespołu badającego skutki likwidacji WSI. Posłowie wskazywali na nim m.in. na powiązania polityczne środowiska WSI i związki tych służb z Bronisławem Komorowskim.
CZYTAJ TAKŻE: Silny cios w wiarygodność Bronisława Komorowskiego. Kto tworzył parasol ochronny nad przestępstwami ludzi WSI?
CZYTAJ TAKŻE: Kownacki o aferze w SKOK Wołomin: Rząd był głupi nawet po szkodzie. Celowe działanie, albo skrajna nieudolność PO. NASZ WYWIAD
Obecnie obraz przestępczych działań w SKOK Wołomin, jaki nakreślił sejmowy zespół potwierdza prokuratura. Jak informują śledczych, czterech członków gangu wyłudzającego pożyczki w wołomińskim SKOK-u zatrzymali na terenie Warszawy funkcjonariusze CBŚP. Wśród nich jest jeden z liderów grupy, biznesmen Jan L.
Zatrzymani usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i dokonywania oszustw. Jan L. miał pośredniczyć w kontaktach przestępczych pomiędzy zarządem SKOK-u a liderami średniego szczebla grupy.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że od 2009 do 2014 r. ze SKOK Wołomin przelano na konta „słupów” nie mniej niż 102 mln zł. W sumie w wątku śledztwa określanym jako „podkarpacki” postawiono już zarzuty 17 osobom. Wobec pięciu z nich sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.
Szacowane kwoty są jednak znacznie większe, na co wskazują wnioski z analizy dokumentów kolejnych ustalonych pożyczek. Na jaw wychodzą nowe wątki sprawy i powiązania personalne z działalnością tego odłamu grupy
— mówi rozmówca PAP. Na razie nie wiadomo, czy grupa miała jakieś związki czy powiązania z politykami.
Z ustaleń śledczych wynika, że cały proceder odbywał się przy współudziale pracowników i członków zarządu SKOK Wołomin, którzy - według śledczych - świadomie umożliwiali członkom gangu uzyskanie pożyczek.
**Liderzy grupy w porozumieniu z zarządem SKOK-u stworzyli strukturę i mechanizmy umożliwiające taką działalność. Budowano tzw. zdolność kredytową dla zwerbowanych „słupów” w oparciu o poświadczające nieprawdę i nierzetelne dokumenty. Były one tworzone na potrzeby uzyskania pożyczki, wyłącznie na czas realizacji umów pożyczkowych
— mówi informator PAP. Tym samym potwierdza, że modus operandi SKOK Wołomin i Fundacji Pro Civili były identyczne.
Tłumacząc jak dokładnie działał SKOK Wołomin informator PAP precyzuje:
Fikcyjnie zatrudnianym pożyczkobiorcom i poręczycielom wykazywano wysokie zarobki rzędu nawet 130 tys. zł. miesięcznie. Dla uwiarygodnienia otrzymywanych dochodów realizowane były przepływy finansowe na rachunkach bankowych, co pozorowało wysokie wynagrodzenie i w efekcie wykazywało wymaganą zdolność kredytową. Zarobki „słupów” przelewane były na rachunki bankowe oraz wykazywane przeważnie tylko przez jeden miesiąc, w rozliczeniach do ZUS i Urzędu Skarbowego
— wyjaśnia.
CBŚP i prokuratura ustaliły też, że zastawem tych pożyczek były przeważnie nieruchomości, będące w dyspozycji liderów grupy, figurujące w rejestrach na jej członków. Wielokrotnie wykorzystywano je jako zabezpieczenia hipoteczne wyłudzanych pożyczek.
Zakupy nieruchomości finansowano ze środków należących do szefów gangu i pochodzących z kolejnych wyłudzanych pożyczek. Ich wartość była wielokrotnie zawyżana w operatach szacunków sporządzanych przez rzeczoznawców z całego kraju. Firmy - zakładane przez gang - służyły natomiast do tworzenia zdolności kredytowej poprzez wyrabianie dokumentacji dotyczącej zatrudnienia. Nie prowadziły one żadnej działalności gospodarczej, nie składały sprawozdań finansowych, a ich rachunki bankowe nie wykazywały typowych transakcji związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą
— podkreśla rozmówca PAP.
Członkowie gangu mogli pełnić różne role - w zależności od potrzeby byli pożyczkobiorcami, poręczycielami, udziałowcami lub członkami zarządów podmiotów gospodarczych, które pod zgłoszonymi w KRS adresami nie posiadały swoich siedzib.
Z naszych ustaleń wynika, że część pozyskanych w ten sposób pieniędzy przeznaczano na finansowanie bieżącej działalności przestępczej, tj. zakupy nieruchomości, opłaty, koszty aktów notarialnych, operatów szacunkowych, obsługę prawną oraz na indywidualne wynagrodzenia liderów i członków grupy
— dodaje informator PAP.
Szefowie grupy z osiągniętych zysków finansowali swoje odrębne, pozornie legalne interesy, prowadzone przez osoby niepowiązane z głównym procederem. Spora część uzyskanych środków przeznaczona była na regulowanie spłaty wcześniej zaciągniętych pożyczek. Zarząd i pracownicy SKOK-u Wołomin, w porozumieniu z liderami, monitorowali spłaty tych rat, uzgadniali też wartość nieruchomości mających być przedmiotem zabezpieczenia
— podkreśla.
Grupa musiała czuć się pewnie. Nie zaprzestała bowiem swojej działalności, nawet gdy było wiadomo, że w sprawie SKOK Wołomin prowadzone są śledztwa.
Z uwagi na fakt, iż w ramach postępowania przygotowawczego zabezpieczono wszystkie umowy pożyczek przekraczające kwotę 1 mln zł, grupa zaczęła wyłudzać pożyczki w kwotach nieprzekraczających tej sumy. Niekiedy wyłudzała po kilka pożyczek dziennie
— mówi informator PAP.
Na poczet grożących podejrzanym kar i grzywien zabezpieczono mienia - nieruchomości na kwotę ponad 23 mln zł. Sprawa jest rozwojowa.
Jak widać aktualne jest pytanie, kto był w stanie zapewnić SKOK Wołomin bezkarność? Kto mógł stanowić filar parasola ochronnego dla działalności powiązanej z WSI? Sejmowy zespół dot. likwidacji WSI wskazuje, że takie pytania należy zadać przede wszystkim prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu…
To właśnie w czasie debaty na ten temat politycy PiS wskazywali na zdjęcie Bronisława Komorowskiego z ludźmi z władz SKOK Wołomin, w tym z Piotrem P., byłym żołnierzem WSI.
wrp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/239644-prokuratura-potwierdza-wokol-skok-wolomin-i-w-jego-wladzach-dzialala-zorganizowana-grupa-przestepcza