Rządzi sędziowska oligarchia, a sędziowie to superpolitycy. Dlatego skazano Mariusza Kamińskiego

Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, skazano na trzy lata więzienia za - streszczając - nielegalne zwalczanie korupcji. O legalności samej korupcji sąd się nie wypowiedział, ale wcześniejsze uniewinnienie Beaty Sawickiej może świadczyć o tym, że korupcja jest chyba jednak w Polsce legalna. Kilka godzin po wyroku w sprawie Kamińskiego i jego podwładnych okazało się, że - wedle sądu - poseł Adam Hofman nie może pytać Bronisława Komorowskiego, czy konkretna osoba zasiada w komitecie jego poparcia w wyborach prezydenckich. Choćby te dwa wyroki wskazują na to, co już w 2009 r. opisywałem jako „oligarchię sędziów”. Zauważyłem wtedy, że III RP jest specyficznym ustrojem, właśnie „oligarchią sędziów”.

Po sześciu latach mogę powtórzyć, że właściwie uzasadnione jest przekonanie, iż nie mają sensu wybory do parlamentu oraz samorządowe, gdyż w sprawach najważniejszych dla obywateli faktycznie nie rządzą parlament, wybierany przez niego rząd oraz samorządy, lecz sędziowie. Oni akurat nie są przez nikogo wybierani (choć powołuje ich wybierany prezydent), bo wybierają się sami, czyli robi to sędziowskie przedstawicielstwo (Krajowa Rada Sądownictwa). Sędziowie także sami się kontrolują - poprzez sądy dyscyplinarne. Wobec obywateli sędziowie mają władzę pozbawiania wolności, konfiskowania majątku (często jest to dorobek życia kilku pokoleń), mogą zakazać wykonywanie zawodu, odebrać prawa rodzicielskie. Sędziowie wyznaczają, co możemy powiedzieć w debacie publicznej, mogą napiętnować nasze wybory moralne (w sprawach dotyczących np. nieakceptowania aborcji czy małżeństw jednopłciowych), mogą nas zmusić do akceptowania nietolerowanych przez nas obyczajów, są w stanie wymusić na nas odstąpienie od wyznawanych wartości (np. w wypadku czynów łamiących sumienie).

Sędziowska oligarchia staje się nową formą totalitaryzmu, a sędziowie nie tylko wyroczniami, ale i nowymi kapłanami oraz tymi, którzy wyznaczają normy moralne. A to z tego powodu, że ich ich orzeczenia, uzasadnienia wyroków oraz wykładnie prawa mają być traktowane jak objawienie i niepodważalne normy moralne właśnie. Samozwańczo są strażnikami i depozytariuszami prawniczego absolutu, który zapewne został im gdzieś objawiony, skoro zakłada się nieomylność i przywilej ustalania jedynie słusznej interpretacji ustaw, kodeksów oraz orzeczeń innych instancji. Wydawane przez nich wyroki mają być niepodważalne i niepodlegające krytyce. A taki status może mieć tylko prawda objawiona. Nie wiadomo tylko, czy objawiona dopiero na sali sądowej czy wcześniej, na jakimś prawniczym Olimpie, gdzie przechodzą wtajemniczenie. Jak pisał Robert Heron Bork, nieżyjący już profesor prawa z uniwersytetu Yale, „mając niekontrolowaną władzę, większość istot ludzkich, nawet gdy są to sędziowie, nadużyje tej władzy”. I tak się właśnie dzieje.

Gdy ktoś protestuje przeciwko traktowaniu wyroków jak prawdy objawionej, a sędziów jak kapłanów, dostaje w łeb, bo podobno podważa status trzeciej władzy jako emanacji prawniczego absolutu oraz nastaje na świętość zwaną sędziowską niezawisłością. Gdy ktoś próbuje argumentować, że może jednak nie chodzi o niezawisłość i niezależność, lecz o sędziowską uzurpację, jest odsądzany od czci i wiary. A przecież sędziowie nie są ani mądrzejsi ani bardziej moralni niż inne grupy zawodowe. Skoro sąd w Bydgoszczy kilka lat temu usilnie szukał niejakiej Sophie Bohm, choć urodziła się w 1782 r., a nie zdarzyło się, żeby jakiś człowiek przeżył ponad 220 lat, to może z tym statusem, mądrością i wtajemniczeniem nie jest tak, jak się sędziom wydaje? Skoro także sędziowie są przekupni, biją żony, jeżdżą po pijaku, oszukują, kradną i kłamią, to może ten ich nadzwyczajny status jest zwykłą hucpą? Jeśli często pochodzą z resortowych rodzin i podchodzą do prawa tak jak ich rodzice czy dziadkowie w czasach stalinowskich, to może jednak nie powinni posiadać tak wielkiej władzy?

Prof. Ralph Dahrendorf, nieżyjący już niemiecko-brytyjski socjolog i politolog, pisał o „judykalizacji polityki”, czyli o przejmowaniu przez sędziów funkcji superpolityków czy oberpolityków. Oznacza to, że sędziowie zyskali zdolność do utrwalania lub zmiany ładu politycznego. Teoretycy prawa i socjologowie mówią o „politycznym zorientowaniu” sądownictwa, a to się wiąże z uprawnieniem do orzekania o sposobie sprawowania władzy, do rozstrzygania sporów między różnymi władzami, co staje się rządzeniem samym w sobie. Dzisiaj sądy tworzą politykę już tylko przez to, że ich interpretacja prawa ma specjalny, nadrzędny status. Mogą rozstrzygać nie tylko o tym, co jest politycznie „właściwe” i „jedynie słuszne”, ale też decydować, co jest moralne. I mimo uzurpowania sobie statusu kapłanów oraz depozytariuszy prawdy objawionej robią to zwykłą metodą prób i błędów. A to oznacza, że w ich praktyce trup ściele się gęsto, a przynajmniej są liczni ranni.

Ale sędziów to nic nie obchodzi, bo uważają, że z jakichś powodów im się to należy, a inne władze tę uzurpację akceptują. I na tym właśnie polega totalitaryzm. Także ten w wersji sędziowskiej.

CZYTAJ TAKŻE: Każda ręka podniesiona na korupcję, zwłaszcza w sądach, zostanie odrąbana! I sąd odrąbał od razu cztery ręce…

CZYTAJ TAKŻE: Joachim Brudziński: Wyrok ws. Kamińskiego to jasny sygnał: „łapy precz od łapówkarzy”! NASZ WYWIAD

CZYTAJ TAKŻE: Gowin o wyroku ws. Kamińskiego: „To dzień hańby polskiego wymiaru sprawiedliwości. To dzień, w którym wstydzę się za polskie państwo.” NASZ WYWIAD


Aleksander Majewski w rozmowach z najlepszymi polskimi dziennikarzami śledczymi - Sumlińskim, Gadowskim, Miterem, Pyzą i Zielke - odkrywa tajemnice polskiego świata przestępczości zorganizowanej, afer na styku polityki i korupcji.

„Afery III RP” - książka dostępna w naszym internetowym sklepie wSklepiku.pl.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.