Kazimierz Ujazdowski: Komorowski jest skrajnym euroentuzjastą. NASZ WYWIAD

fot. PAP/ L. Muszyński
fot. PAP/ L. Muszyński

Prezydent dążył do jak najszybszego wepchnięcia nas w strefę euro. Przestał dopiero w obliczu kampanii, bo zna nastroje Polaków - mówi Kazimierz Ujazdowski, europoseł PiS w rozmowie z Piotrem Zarembą.

wPolityce.pl:Ściga Pan prezydenta Komorowskiego za jego stanowisko  w sprawie euro.

Bo to kwestia politycznej wiarygodności ważnego kandydata do prezydentury. Dziś kiedy euro stało się tematem kampanii, dowiadujemy się, że Bronisław Komorowski jedynie wzywał do dyskusji. Ja twierdzę, że dążył z determinacją do wprowadzenia nas  do strefy euro. Jego projekt zmian w konstytucji z 2010 roku szedł tak daleko, jak tylko się dało - oznaczał nie tylko rezygnację z własnej waluty ale i podporządkowanie NBP sieci europejskich banków centralnych.

Jedno jest chyba konsekwencją drugiego?

Ale nie wszędzie jest to uregulowane na poziomie Konstytucji. To nadgorliwość, wyraz skrajnego euroentuzjazmu. Ponad przeciętną nawet w obozie PO.

Pada też inna, uspokajająca odpowiedź z tamtej strony: prezydent sam nas do strefy euro wprowadzić nie jest w stanie.

Toteż ja nie straszę perspektywą szybkiego akcesu do tej strefy. Nie tylko Komorowski nie jest w stanie tego osiągnąć, ale cały obóz PO – bo musi zmienić konstytucję. Ale to nie oznacza, że nie pojawiają się takie dążenia. Powtarzam, tamten projekt był wyrazem woli prezydenta, który zresztą i potem wypowiadał się na ten temat niezwykle stanowczo. Przestał dopiero w obliczu tej kampanii. Bo wie, że rozmija się w tej sprawie z nastawieniem większości Polaków.

Czy nie zobowiązaliśmy się do wprowadzenia euro w samym traktacie akcesyjnym?

Gdyby tak było, wszystkie państwa należące do Unii dawniej niż Polska, podjęłyby taką decyzję automatycznie. To jest możliwość, ale też kwestia oceny właściwego politycznego momentu. A już zwłaszcza dzisiaj, w obliczu finansowych perturbacji Europy, każde państwo powinno to przemyśleć raz jeszcze. Czy Polska ma uczestniczyć w spłacaniu niezasłużonych przez siebie długów?

-Co jest dla Pana najistotniejsze w krytyce projektu wprowadzenia nas do euro?

Twierdzę, że nie oszacowano ekonomicznych skutków tej decyzji. Ale jest coś jeszcze: ujednolicenie waluty to równocześnie możliwość ujednolicania polityki podatkowej czy socjalnej. I wtedy Polska straci coś cennego: możliwość konkurowania z bogatymi krajami zachodniej Europy.

To dlaczego środowisko prezydenta Komorowskiego czy „Gazeta Wyborcza” są do niego tak bardzo przywiązane.

Szczerze mówiąc, nie do końca to rozumiem, zwłaszcza, że w mainstreamowych kręgach są też ludzie oceniający to dużo bardziej realistycznie, choćby prezes NBP Marek Belka. Sam oceniam to jako polityk, który wierzy w sens związków z Unią Europejską, ale jest też przekonany, że aktywna ambitna polityka nie jest uzależniona od wprowadzenia euro. Myślę, że mamy tu do czynienia ze strachem przed polityką asertywną. Ja mówię: wierzmy w możliwości Europy, ale wierzmy też  we własne siły. Te środowiska wierzą tylko w Europę i chronicznie boją się wszelkich napięć. Chcą ich unikać zawczasu. Wmówiły sobie, że ktoś oczekuje od nas przystąpienia do strefy euro. To mit i to mit dziwaczny.

Rozmawiał Piotr Zaremba


Czytaj także w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”:Komorowski kontra Duda - tylko u nas debata kandydatów na prezydenta oraz kulisy politycznych gier, czyli jak Platforma Obywatelska rozpętała „aferę dziadka z Wehrmachtu”.

Wraz z najnowszym wydaniem tygodnika „wSieci” Czytelnicy otrzymają niezwykłą książkę w prezencie - „Święta Siostra Faustyna i Boże Miłosierdzie”.

Tygodnik dostępny również w wersji elektronicznej! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.