Zawodzą kolejne zawody. Zawodem jest też Tomasz Lis, choć dobrze się zapowiadał...

rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Z pewnością straciliśmy zaufanie do kelnerów. Teraz do pilotów. Zawodzą kolejne zawody. Zawodem jest też Tomasz Lis, choć dobrze się zapowiadał, ale ciągnie za sobą cały zawód dziennikarzy.

Podobnie z psychiatrami, którzy orzekli niegdyś, że Trynkiewicza trzeba powiesić, teraz, że trzeba go leczyć. I to rodzi pytanie – kto ma sprawdzać kwalifikacje psychiatrów, by mogli sprawdzać kwalifikacje kelnerów, pilotów i Tomasza Lisa.

Nawet nie ma możliwości, żeby robił to Naród w głosowaniu powszechnym.

Narodowi dano szansę wyboru prezydenta i posłów.

Tu nikt nie mówi o zawodzie. Oni sami twierdzą, że spełniają misję. Taką, jaką sami sobie wyznaczą i bez obiekcji pilotują też nasz narodowy samolot.

Właśnie mamy konkurs misjonarzy, którzy zapomnieli, że wykonują zawód, zresztą za pieniądze wyższe od średniej krajowej. Żeby choć jeden dał dowód, że wie o czym mówi, żeby się znał na czymś, zawodowo za nas przejmował sprawami, które ma załatwiać.

Nie wiem, którą ustawę, jeśli jakąkolwiek, pilotował marszałek Niesiołowski, ale nie w studio -w komisji, nie krzykiem, ale dodaniem czegoś sensownego, jakimś zdankiem twórczym albo nawet całym artykułem. No, choćby paragrafem.

Doświadczenie zawodowe przeniósł na politykę i ja czuję się jak mucha, gdy słyszę marszałka. O innych nie mówiąc. To staje się męczące.

Wszystko zna, o wszystkim wie poseł Szejnfeld, z trudem wchodzący w zawód aktora, o niczym niewiedzący konkretnie, bo dowodów na to nie daje, choć wszędzie go pełno.

Może to jest kwalifikacja polityka-zawodowca, że choćby nie wiem co - był, jest i będzie.

Miś Kamiński? Znawca mediów? E, tam… A gdzież by to po zakończeniu twórczej kariery chciał pracować. On i inni. To i wygryźć się nie dają, bo tu o życie idzie.

Gdy się ich słucha, a pamięta, co mówili niegdyś, i wiadomo, co powiedzą w przyszłości, nieodparcie jawi się wrażenie, że rządzi nami wypróbowany zespół amatorów, dyletantów i gadaczy, których naśladują inni, bo przecież gadane trzeba mieć, a nie pomysł na cokolwiek, skoro wzorem ma być Miś, marszałek i inni.

Pan Prezydent ubolewa nad rozwiązaniem jakiejś ciągle bardzo tajemniczej służby i z tym mówieniem słabo mu wychodzi, skoro rozwiązanie nazywa zbrodnią i hańbą, a nie odnosi słów tak gorzkich do Stoczni Gdańskiej i paru innych instytucji, które jemu przecież pod nosem też rozwiązano  i nikt o hańbie nie mówi, a w pierwszym rzędzie mówca.

Wszystko im uchodzi, skoro chcą dalej i dalej nami rządzić. Zegarki, szwindelki na benzynce, biura bez biurek, nawet to dukanie z kartki na debacie plenarnej, której nikt nie słucha, nawet koledzy.

Liczyć tylko potrafią. Tu dieta, tam wyjazd do Rwandy, byle klasą lux lub Madrytu, ale z wyrównaniem, przy okazji mnożą urzędy, komitety, fundacje - dla swoich, przeciwko obcym. To się i uzbierała armijka tych, którym ewentualna zmiana i życie może pogorszyć i bez pracy zostawić, bo do żadnej się już nie nadają.

Oto głowa narodu, przywódca nasz i najwyższy reprezentant powiada :

Nie warto straszyć Polaków strefą euro. Szczególnie wtedy, kiedy robią to ludzi, którzy sami grube pieniądze, grubą pensję europejską w euro biorą, a innych straszą perspektywą, że być może też mieliby pensje w euro w przyszłości. To głupie straszenie, nieodpowiedzialne, szkodliwe z punktu widzenia interesu państwa polskiego

Mówca zdaje się wiedzieć, jaki jest interes państwa polskiego, wie, kiedy wejdziemy do strefy i nas do tego zachęca. Czemuż więc do niej nie wchodzimy?

Mówca milczy.

Parę osób wie, że daleko nam jeszcze do spełnienia kryteriów państwa, którego interes leży w tym żeby te kryteria spełnić. Ale po co się fatygować. Może nasi w Brukseli załatwią ( za „grube pensje”), to wejdziemy.

Żeby tylko nie paliły się betonowe mosty, żeby ludzie szanowali pracę nie na śmieciowych umowach, a pracowali porządnie, o co nikt nie dba. Żeby metra nie zalewało, żeby dach na dworcu rok po remoncie się nie zawalał, żeby pas startowy w Modlinie nie pękał, żeby jabłka dało się sprzedać, żeby kredyty we frankach naprawić, żeby ludzi nie leczyć papierami.

Kompletnie nie wiadomo, jak to zrobić, skoro inni, wzorem polityków, zawód swój traktują jak oni. Aktorzy politykują, sędziowie sądzą gang pruszkowski aż wszystkich uniewinnią, jeśli w ogóle był to gang, a nie fikcja prokuratorów, dla dziennikarzy cenionym rozmówcą jest zaś Miś.

Prokuratorzy bezwstydnie zapatrzeni w gadaczy, takich jak Miś, bezwstydnie tłumaczą katastrofę sprzed lat czterech, gdy gdzie indziej wyjaśniona jest po trzech dniach. Ekonomiści bawią się w polityków, nawet bez wzajemności, a prezes ORLENU zarabia trzy miliony rocznie, co tłumaczy, dlaczego w ogóle benzyna jest i tak dobra jak nigdzie indziej, za tańsze pieniądze.

Tak się zapędzili, że Dudzie wytknęli, że ustawę jakąś pisał. Wynika z tego, że umie pisać ustawy, czego żaden z krytyków nie potrafi, co widać i słychać.

Z krytyki wyszła rekomendacja.

Jest wielkim wstydem dla nich i nas wszystkich, że po dwudziestu pięciu latach mamy państwo niedorobione, niesprawne, bez gwarancji. Dlaczego przed wojną, gdy Polska istniała ledwie dwadzieścia lat, od początku i z niczego udało się zbudować wszystko – struktury państwa, gospodarkę, prawo, armię wreszcie i wychować pokolenie ludzi, którzy dziś nas zawstydzają.

Widać, że to musi się zmienić, tylko – czy nie byka zamienimy na indyka, siekierkę na kijek? Może trzeba by natychmiast wprowadzić jakieś badania, jakieś testy na jąkanie i zdrowy rozum kandydatów różnej maści. I starych i nowych.

Może podwyższyć im zarobki i rozliczać z efektów? Prezes ORLENU odpaliłby trochę dla prezydenta, to Polska ruszyłaby z kopyta. Jak ORLEN.

I koniecznie zrobić klasówkę z Konstytucji, byle nie pod nadzorem służb i kelnerów.

I koniecznie – żeby każdy napisał, że kolesi nie będzie popierać, mądrego wybierze przed głupim oraz „rzetelnie i sumiennie wykonywać będzie obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej”, z zastrzeżeniem, że w razie niespełnienia wpłaci dar na jakieś hospicjum.

Ponieważ brak jest hospicjów – trzeba to wprowadzić natychmiast.

Przynajmniej jeden problem byłby załatwiony i mielibyśmy – po tej kadencji – najpiękniejsze hospicja na świecie.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.