Desperacja redakcji z Czerskiej musi być wielka, skoro brzytwy (Komorowskiego) się chwyta

Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Jakub Kamiński

Popłoch musi być nielichy w szklanym pałacu na Czerskiej, skoro Gazeta Wyborcza sięga po groteskowe zarzuty wobec Andrzeja Dudy, nie bacząc na fatalny precedens w wykonaniu Bronisława Komorowskiego. Bo to jest naprawdę komedia, żeby zarzucać rywalowi swojego faworyta, że posłużył się „anonimową ekspertyzą” w sprawie SKOK, podczas gdy Komorowski z anonimowości zamawianych przez siebie ekspertyz dotyczących OFE uczynił wręcz rację stanu.

Bowiem nie tak znowu dawno obywatelski prezydent Komorowski mocno się zaangażował w likwidację OFE. Uzasadnił swoją postawę ekspertyzami, które rzekomo nie pozostawiały wątpliwości, że obywateli należy pozbawić możliwości odkładania na emeryturę w OFE. Niestety, nieszczęśliwie dla obywatelskiego prezydenta, do dyskusji włączyli się obywatele. Włączyli się zaś na tyle stanowczo, że zażądali od prezydenta informacji na temat ekspertyz, które zamówiła jego kancelaria i na podstawie których Komorowski zmiany w OFE poparł.

I tu Gazeta Wyborcza ma problem – prezydent Komorowski odmówił wtedy udostępnienia opinii publicznej ekspertyz oraz nazwisk ich autorów! Tak, ten sam prezydent Komorowski, urodzony w Obornikach Śląskich (dziękujemy wam Oborniki Śląskie!), nie pozwolił ujawnić tych dokumentów i nawet odwołał się od wyroku sądu. A opinia publiczna domagała się od głowy państwa tylko informacji, które należały się jej, jak psu zupa!

To jakże jest Gazeto Wyborcza? Dlaczego twoja troska jest tak rażąco wybiórcza? Jak kancelaria prezydenta Kaczyńskiego posłuży się anonimową opinią, to być źle, a kiedy to samo czyni kancelaria Komorowskiego, to być dobrze? Czy to nie jest przypadkiem mentalność Kalego? A może pamięć już nie ta?

A to ważne pytania, bowiem w przypadku odmowy ekspertyz przez Komorowskiego zachodzi mocne podejrzenie, że tych ekspertyz w ogóle nie było. Komorowski prawdopodobnie naprędce coś palnął o posiadaniu ekspertyz, a potem musiał brnąć w kłamstwa i pieniactwo sadowe, gdyż ich po prostu nie było. Bo jak inaczej wytłumaczyć odmowę obywatelskiego prezydenta udostępnienia obywatelom dokumentów wcale nie tajnych i zresztą sporządzonych za pieniądze z podatków tychże obywateli?

Smaku dodaje fakt, że Komorowski nie udostępnił tych dokumentów wbrew wyrokom sądów. Honor prezydenta obywatelskiego musiała ratować kasacja w NSA. Taki to obywatelski kandydat z Komorowskiego, jak nie przymierzając stara Pawlaczka - „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.

Głębię myśli państwowej Komorowskiego w sprawie obrony anonimowości ekspertyz bezwiednie ujawnił jego prawnik w trakcie procesu kasacyjnego:

Próba następczego rekonstruowania toku rozumowania głowy państwa byłaby z góry skazana na niepowodzenie.

I tutaj trzeba przyznać owemu prawnikowi rację - nadążyć za tokiem rozumowania prezydenta Komorowskiego nie sposób. Wiadomo tylko, że na sercu leży mu WSI, a w duszy róg myśliwski gra. Ale co mu siedzi w głowie, to już biała karta.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.