Nagonka na SKOK-i to powtórka z „dziadka z Wehrmachtu”. I mam nadzieję, że skończy się tak samo!

Rys. Rafał Zawistowski
Rys. Rafał Zawistowski

W tym przypadku sprawa nie ucichnie. Na pewno nie do maja – obwieściła na antenie „Wiadomości” Justyna Dobrocz-Oracz w 151 wymuszonym materiale na temat SKOK-ów. Cel i czas akcji został jasno zdefiniowany. Gdy Dobrosz-Oracz odpoczywa, pałeczkę przejmuje Beata Tadla. Widać, że palmę pierwszeństwa w nagonce na SKOK-i dzierży teraz TVP.

Ale gdyby chociaż relacjonowano całość sprawy! Gdzie tam. Skandaliczna (ale i szczera) wypowiedź agenta WSI Dukaczewskiego, w której pośrednio „wygadał się”, że jego kolesie inwigilowali Pałac Prezydencki za czasów Lecha Kaczyńskiego, nie zasłużyła nawet na sekundę w TVN. Stronniczy jak zawsze materiał Sobieniowskiego w zasadzie przeszedł do porządku dziennego nad wypowiedzią „gienerała” nie poświęcając jej większej uwagi.

Staram się ostrzegać w tym sygnały optymistyczne: czyżby nawet TVN nie chciał zniżać się do poziomu prowokacyjnych bzdur wygadywanych przez byłego szefa kolesiów, którzy okradli SKOK Wołomin na potężne pieniądze? Za to Tadla świętsza od papieża poświęciła wypowiedzi autorytetu „resortowych” nie tylko jeden materiał. Po „Wiadomościach” w rozmowie z Beatą Szydło i Marcinem Kierwińskim nie omieszkała nawiązać do tego wątku.

Wszystko razem wygląda dość ponuro. Jakby sztabowcy Platformy byli w stanie zagonić do swojej kampanii jednocześnie instytucje państwowe, służby specjalne, KNF, media. Krzyk zastępuje merytoryczną rozmowę.

Schemat w sprawie SKOKÓW jest taki sam jak w sprawie „dziadka z Wehrmachtu”. To PO w środę po pierwszej turze wyborów 2005 roku wściekle zaatakowało PiS i Jacka Kurskiego próbując dowodzić jakoby to druga strona grała kartą z przeszłości. W dodatku rzekomo fałszywą. „Grzali” temat do piątku, kiedy okazało się, że założenie było błędne. Wtedy wyszło na jaw, że dziadek jednak był w Wehrmachcie.

Następnego dnia temat spadł gwałtownie z czołówek, by gdzieś z boku pojawić się pod tytułem: „Jednak był w wehrmachcie, ale wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie”. Też zresztą kłamstwo. Choć dziadek był dobrym Polakiem, to jego wnuczek na tej próbie zdruzgotania Lecha Kaczyńskiego wyszedł jak Zabłocki na mydle, przegrywając II turę. W dużej mierze właśnie przez to kłamstwo.

Kiedy się przejrzy mainstreamowe dzienniki z tamtego okresu w swojej formie przypominają dzisiejsze ataki na SKOK-i. Ten sam ton potępienia bez dania racji, to samo ciągnięcie tematu do upadłego, w imię propagandowego celu. Dekadę temu przedstawiciele PO (wtedy prym wiódł Jacek „Hajhitla” Protasiewicz) mówili tym samym językiem w temacie „dziadka”, co dzisiaj Szejnfeld i Kierwiński w sprawie SKOKÓW. Nawet frazeologia jest bardzo podobna. Ten sam język ten sam cel.

Kto z widzów pamięta, o co naprawdę w tym wszystkim chodzi? Kto pamięta, że w tym samym czasie 700 tysięcy złapanych w toksyczne pułaki kredytów denominowanych we frankach, wbrew polskiemu prawu, nadal jest strzyżonych! Co z rodzinami daje pewnie z dwa miliony osób!

Kto o tym mówi? Niewielu. O SKOK-ach za to, choć pieniądze są bezpieczne, a załamały się tylko spółdzielnie kierowane przez ludzi z WSI i Platformy, bardzo głośno i na okrągło. Mam coraz silniejsze wrażenie, że właśnie dlatego, by o frankach było coraz ciszej. W końcu miliardy zarabiane na okradanych Polakach to nie byle co!

Mam nadzieję, że przejadą się na tym tak samo jak przejechali się na prowokacji dziadkowo-wehrmachtowej. Przypomnę: gdy kłamstwo wypełzło na wierzch, przegrali!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.