Nie pudrujmy trupa. Rozwiążmy polsko-rosyjską Grupę ds. Trudnych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

„Na polską historię obława” brzmi tytuł wywiadu, udzielonego przez historyka z IPN, profesora Grzegorza Motykę, „Gazecie Wyborczej”. A chodzi o antypolską kampanię, prowadzoną przez rosyjskie media rządowe.

W czasie ostatniego tygodniowego pobytu w Moskwie widziałem więcej antypolskich komentarzy czy programów w telewizji rosyjskiej niż przez kilka kolejnych lat. Widać ofensywę propagandową przeciwko Polsce

— mówi profesor.

Chodzi m.in. o wydane ostatnio w Moskwie publikacje, atakujące Armię Krajową za strzelanie do żołnierzy radzieckich, nie wspominające przy tym, iż wojska sowieckie zaprowadzały w Polsce nowy porządek polityczny wbrew woli zdecydowanej większości Polaków. Nie wspominające również o akcji „Burza”, o pomocy udzielanej przez AK atakującym Rosjanom; pomocy która z reguły skutkowała rozbrojeniem i deportacją na Sybir. Tę – kłamliwą przez te przemilczenia – publikację wydał nie byle kto, bo Andriej Artizow, członek Polsko-Rosyjskiej Grupy do spraw Trudnych, ale przede wszystkim – główny szef rosyjskich archiwów państwowych. To wysokie stanowisko w kremlowskiej nomenklaturze.

Profesor Motyka, zaangażowany po uszy w ideę polsko-rosyjskiego pojednania, boleje nad tym wszystkim. Ja również. Ale historyk, pytany przez dziennikarza „czy to, co teraz mówią Rosjanie o wojnie, Armii Czerwonej i AK oznacza, że debata w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych nic nie dała?” odpowiada „tego bym nie powiedział”. Sądzę inaczej i myślę, że opisywana przez Motykę sytuacja stwarza dobrą okazję do zakończenia bytu tej instytucji.

A zlikwidować ją trzeba, moim zdaniem, z kilku powodów.

Po pierwsze, od samego początku (2002 rok) Polska toleruje sytuację, w której z naszej strony przewodniczy Grupie ważny polityk i były minister, Adam Rotfeld, zaś ze strony Rosji – Anatolij Torkunow, rektor dyplomatycznej akademii MGIMO. Nierównowaga jest oczywista. Rosjanie ubóstwiają takie gierki, pozycjonujące ich w dominującej roli. Polacy niestety łatwo dają się w takie sytuacje wmanewrowywać, co rzecz jasna owocuje brakiem szacunku ze strony rosyjskiej.

Taką upokarzającą nierównowagę można by ewentualnie tolerować, gdybyśmy dzięki temu tolerowaniu odnieśli jakiś znaczący sukces, załatwili sobie coś istotnego. Ale nie jest to przypadek Grupy ds.Trudnych, której podstawową aktywnością wydaje się być buksowanie. Nieefektywność Grupy to druga przyczyna, dla której należy ją moim zdaniem zlikwidować.

Po trzecie, Polska jest obecnie obiektem nieustannej rosyjskiej agresji propagandowej, w tym i  na polu, którym zajmuje się Grupa – czyli polityki historycznej i historii najnowszej. Utrzymywanie w tej sytuacji fikcji, jaką jest Grupa, oznacza udawanie, że się tej agresji nie dostrzega. Taka polityka nigdy nie przynosi nic dobrego.

Wreszcie po czwarte – już samo istnienie Grupy jest czynnikiem, zmniejszającym skuteczność naszej polityki wobec Rosji. Dlaczego? Dlatego, że sami dajemy w ten sposób Rosjanom do ręki specyficzny instrument. Kreml widzi, że bardzo nam zależy na sukcesie w sferze, mówiąc po marksistowsku, „nadbudowy”. Na dojściu do wspólnych uzgodnień w kwestiach historycznych, wręcz w pewnej perspektywie na osiągnięciu „pojednania” – cokolwiek by to oznaczało. To jest z punktu widzenia rosyjskich decydentów sytuacja wręcz wymarzona. Można bowiem blokować te nasze dążenia, wprowadzać polską stronę w stan niepokoju („nie osiągamy pojednania…. A tyleśmy już w ten projekt zainwestowali…” - przypomnijmy, że powołanie Grupy było inicjatywą strony polskiej i efektem długotrwałych starań Warszawy) by potem na moment to blokowanie odpuścić – w zamian za polskie ustępstwa gdzieś indziej. Może wręcz w sferze, znów mówiąc po marksistowsku, „bazy”. Czyli chyba jednak ważniejszej.

Z obecną Rosją nie osiągniemy żadnego „pojednania”. Porzućmy więc nadmierne ambicje, które bardzo łatwo obracają się na naszą niekorzyść. Chciejmy od nich jak najmniej. Koncentrujmy się na sferach kluczowych, których porzucić nie możemy. We wszystkich pozostałych – dajmy sobie spokój. Nie angażujmy się w nie. Demonstrujmy konsekwentne désintéressement.

Rozwiążmy więc Grupę ds.Trudnych. Jej istnienie to pudrowanie trupa, i to najbardziej kulturalna metafora, która w tym kontekście przychodzi mi na myśl.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych