Przestańmy uważać, że tkwimy w zaklętym kręgu narodowej niemożności. Ta władza od ośmiu lat tańczy chocholi taniec, ale tak nie musi być zawsze!
— mówił Andrzej Duda na spotkaniu z młodymi obywatelami w szczelnie wypełnionej auli Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Wydarzenie pod hasłem „Hyde Park - #ZapytajDudę” zorganizowali Młodzi dla Polski - jedna z największych patriotycznych instytucji studenckich działającej na kilku uczelniach w całym kraju.
To kolejna sobotnia aktywność kandydata Prawa i Sprawiedliwości na urząd prezydenta RP. Wcześniej Duda w Warszawie starał się „wrzucić” do kampanijnej debaty wątek wejścia do strefy euro, a po południu będzie uczestniczył w spotkaniach z mieszkańcami Białegostoku, Grajewa, Augustowa, Suwałk i kilku mniejszych miejscowości na Podlasiu.
Duda swoje spotkanie ze studentami (choć na sali były też osoby starsze) rozpoczął właśnie od kwestii strefy euro, a także problemów i przyszłości Unii Europejskiej.
Trudno rozpatrywać nasze członkostw w UE, jego skutki i przyszłość z tym związaną bez uwzględnienia sytuacji krajowej. Przede wszystkim uważam, że fakt, że jesteśmy w UE to jeden z dwóch największych dorobków ostatniego 25-lecia. Jeśli mówimy o sukcesach Polski po 1989 roku, to można mieć wiele zastrzeżeń - i sam je mam, nie uważam, że to wielki sukces - ale uważam, że istotne sukcesy były dwa: wstąpienie Polski do UE oraz wstąpienie do NATO.
Oba te wydarzenia przesunęły nas ze wschodu na zachód, są dla mnie symbolami naszej przynależności do wspólnoty Zachodu. To dla mnie niezwykle istotne jako człowieka, który urodził się w PRL. Pamiętam ten okres i związane z nim problemy i okowy. (…) Świat bardzo się zmienił i pod względem instytucjonalnym przesunęliśmy się spod strefy wpływów rosyjskich na Zachód
— mówił kandydat na prezydenta.
Europoseł PiS podkreślił przy tym, że powinna odbyć się istotna debata nad tym, jak wygląda polska polityka zagraniczna - także w strukturach unijnych.
Żeby była pełna jasność - wiem, co stanowi polska konstytucja - że w zakresie polityki zagranicznej prezydent ma obowiązek współdziałania z premierem i właściwym ministrem. Ale pamiętam o dwóch rzeczach - które w aspekcie pytania o rolę prezydenta są niezwykle istotne. Pierwsza to charakter prezydenckiego mandatu. Chcę bardzo mocno zaakcentować - to jedyny taki mandat w Polsce, nikt nie ma takiego mandatu w naszym kraju
— mówił Duda, podkreślając, że z tego mandatu wypływa olbrzymia odpowiedzialność i rola prezydenta - także na arenie międzynarodowej.
Z drugiej strony kandydat PiS podkreślał konstytucyjne nazwanie prezydenta „najwyższym przedstawicielem polskiego państwa”.
To oznacza, że to prezydent reprezentuje państwo. Konstytucjonaliści używają nawet określenia, że prezydent samą swoją obecnością uosabia polskie państwo. (…) Stąd uważam, że siła prezydenta i jego głosu na arenie międzynarodowej jest siłą liczącą się i prezydent RP powinien być „wykorzystywany” do tego, by także polskie sprawy - we współdziałaniu z rządem - realizować. To wymaga współpracy i dobrej woli. W polityce jest to trudne, ale trzeba rozumieć, że takie działania są realizowane dla dobra polskiego państwa. Jeśli ktoś pyta mnie, kiedy polska polityka będzie realizowana dobrze na zewnątrz, to odpowiadam, że wtedy, gdy ta współpraca będzie miała rzeczywisty wymiar
— przekonywał.
Duda wrócił też do „kredytu zaufania” Donalda Tuska z 2007 roku, który ogłosił, że polska polityka zagraniczna będzie realizowana jako polityka płynięcia w głównym nurcie.
Nie zgadzam się fundamentalnie z takim podejściem. W samym tym stwierdzeniu kryje się istota tej polityki - jeśli ktoś płynie w głównym nurcie, to on go nie tworzy. On tam jest, być może korzysta z jego „łatwości”, ale nie ma wpływu. Uważam, że my, jako 38-milionowy naród, w państwie w sercu Europy, mamy nie tylko prawo, ale z punktu widzenia władz obowiązek realizować naszą politykę zagraniczną. Naszą - to znaczy ukierunkowaną w pierwszej kolejności na realizację naszych interesów. Gdy patrzę na ostatnie lata i naszą pozycję międzynarodową, to wyraźnie widzę, jak bardzo ona osłabła
— ocenił.
Zdaniem Dudy to skutek polityki zagranicznej w wykonaniu koalicji PO-PSL i prezydenta Komorowskiego.
Polskie władze przyjęły taktykę, że jesteśmy państwem klasy B albo nawet klasy C. Nie domagają się, by należycie nas traktować - skutkiem tego jest to, że dziś nie ma nas przy ważnych stołach negocjacji. Przejawem tej polityki jest fakt, że polscy politycy obozu rządzącego, którzy powinni mieć sporo do powiedzenia na forum instytucji europejskich nie poruszają tam ważnych dla Polski i naszego regionu spraw!
— tłumaczył.
Wymieniając przykłady takich zachowań, Duda podawał szczyt w Mińsku ws. Ukrainy i pakietu klimatycznego oraz polityki UE ws. unii energetycznej.
Uczestniczyłem w debacie w Strasburgu w tej sprawie. Była pani Mogherini, którą pytałem - czy pani kanclerz Merkel i pan prezydent Hollande posiadają mandat do reprezentowania Unii Europejskiej przy stole tych negocjacji. Czym jest format normandzki? A jeżeli posiadają mandat, bo Rada Europejska przyznała im ten mandat, to proszę, by pani Mogherini określiła kształt tego mandatu. Dostałem tylko jedną odpowiedź - „format normandzki już się pojawiał w konkluzjach Rady, bo już istnieje”. Nie udzielono mi konkretnej odpowiedzi, czy jest mandat i jaki jest jego rozmiar, istota. Powiem krótko - tego mandatu nie było. Państwo Merkel i Hollande nie reprezentowali tam Europy, a na pewno nie mam poczucia, że reprezentowali tam mnie jako Polaka i obywatela UE. Realizowali tam interesy swoich państw. W UE jest tak, że poza poczuciem, że jest ona potrzebna, każdy gra na własny interes
— tłumaczył.
Andrzej Duda zwracał uwagę, że europejska polityka jest grą interesów, czymś na kształt tortu, o którego kawałki starają się różne kraje.
Rzecz w tym, by jak najbardziej zdecydowanie realizować swoje interesy. Oczywiście na zasadach dialogu, negocjacji i kompromisów. Tylko że Polskę trzeba tam reprezentować w sposób godny - a to oznacza dla mnie głębokie przekonanie o realizacji interesów swojego państwa i odwagę, by to czynić. W moim przekonaniu w ostatnich ośmiu lat tej odwagi nie było
— ocenił.
Duda wrócił też do kwestii polityki energetycznej.
Z ogromnym rozczarowaniem przyjąłem informację, że w konkluzjach Rady jest zapis, że filarem unii energetycznej będzie dekarbonizacja polskiej gospodarki. Na ten zapis zgodziła się premier Kopacz, na ten zapis zgodził się przewodniczący Rady Donald Tusk. A to zapis strategicznie sprzeczny z interesem naszego kraju
— tłumaczył.
Odejście od węgla - zamiast jego wykorzystania i unowocześniania jego wydobycia jest strategicznym błędem. Nie rozumiem, jak premier Kopacz mogła się na to zgodzić
— dodawał Duda.
Odnosząc się do zarzutów Rafała Trzaskowskiego i MSZ, które bagatelizowały zarzuty opozycji w tej sprawie, kandydat PiS na prezydenta przekonywał, że to próba zamydlenia oczu.
Dekarbonizacja oznacza rezygnację węgla jako surowca energetycznego. Jeśli ktoś pyta, jakie to ma znaczenie - to odpowiadam, że fundamentalne, bowiem ustalenia Rady Europejskiej ustalają wytyczne polityki całej UE
— mówił.
Duda wyliczał, że polityka zagraniczna jest oparta właśnie o tak konkretne zachowania i decyzje.
Co do strefy euro, Duda podkreślał, że zapoznaje się z opiniami ekonomistów i analizami w tej sprawie.
Jestem gotowy do debaty na ten temat - chętnie podyskutuję ze zwolennikami wprowadzenia euro w Polsce. Ale powiem państwu tak - złoty był i jest amortyzatorem polskiej gospodarki w dobie kryzysu w strefie euro. A ten kryzys się nie skończył - bardzo dużo mówi się o tym w instytucjach europejskich, wiem, jak wiele czasu podczas debat zajmuje problem Grecji i związanego z nią kryzysu. (…) Z mojego punktu widzenia - na szczęście w traktatach napisane jest, że mamy zmierzać ku wspólnej walucie, ale nie jest powiedziane w jakim terminie. I bardzo dobrze! Kryzys w strefie euro musi się zakończyć - ale w moim podejściu jest jeszcze jeden element. Kiedy wejdziemy do strefy euro i znajdziemy się w niej, to kwestia podwyższania w Polsce wynagrodzeń i świadczeń stanie się bardzo trudna, bo będzie powiązana ze stabilnością strefy euro. Jeśli przyjmiemy euro - dziś, po 4,15 czy 4,20 - to nie mam wątpliwości, że będziemy biedakami w skali europejskiej na dziesięciolecia. A na to mojej zgody jako wciąż młodego polityka - po prostu nie ma
— tłumaczył.
Kandydat PiS podkreślił, że jako prezydent nie podejmie pozytywnej decyzji w tej sprawie w najbliższej przyszłości.
Jeśli będziemy w Polsce średnio zarabiali tyle, co średnio zarabiają Europejczycy, możemy rozmawiać. A dzisiaj tak nie jest i to wielkie zadanie, jakie stoi przed ludźmi, którzy będą w przyszłości rządzili Polską
— dodał.
Pytany o problem emigracji młodego pokolenia i konkretnych działań, by ją zastopować, Duda wracał do badania, z którego wynika, że ok. 70-80% maturzystów w Polsce chce wyjechać z kraju za granicę.
Osobiście uważam, że to najważniejsze zadanie, jakie stoi przed ludźmi władzy w Polsce na najbliższe lata czy nawet dziesięciolecia. Między innymi specjalnie po to, by o tym porozmawiać polecieliśmy niedawno do Londynu, gdzie spotkaliśmy się z młodymi ludźmi, którzy mieszkają tam od kilku lat. Chodziło o dwa podstawowe pytania: dlaczego i jaka jest perspektywa, jakie są warunki powrotu do Polski z ich punktu widzenia. Po tych rozmowach jestem pewien, że głównym czynnikiem decydującym jest czynnik ekonomiczny
— mówił kandydat PiS.
Duda wyliczał mniejszą opresyjność państwa w sprawie podatków, świadczenia dla kobiet w ciąży czy kwestię edukacji i wynagrodzeń.
W momencie, w którym uda się doprowadzić do tego, że poziom życia w naszym kraju - a przede wszystkim zarobków - będą takie, jakie na Zachodzie Europy, to wtedy ten problem zgaśnie. (…) Potrzebujemy reindustrializacji polskiej gospodarki - mam przeświadczenie, że jeżeli młodzi ludzie będą nadal wyjeżdżali z Polski, to zabraknie nam jednego pokolenia - a potem kolejnego, bo ich dzieci urodzą się za granicą. Nie będzie trzeba żadnej napaści na nas - po prostu Polska zniknie, bo nas tu nie będzie
— tłumaczył.
Odnosząc się do zarzutów dotyczących ograniczonych prerogatyw prezydenta, Duda mówił o roli „inspiratora”:
Przestańmy uważać, że tkwimy w zaklętym kręgu narodowej niemożności. Ta władza od ośmiu lat tańczy chocholi taniec, ale tak nie musi być zawsze!* (…) To prezydent jest od strategii, od wyznaczania kierunków. We współdziałaniu z ekspertami i środowiskami, które mają wiedzę - dlatego jako jeden z koronnych moich postulatów na przyszłą prezydenturę mówię o powołaniu Narodowej Rady Rozwoju
— zadeklarował.
Zmarnowaliśmy wystarczająco dużo czasu jako państwo - dzwon na alarm bije od dawna, ale tego nie słyszano. Ten dzwon na alarm to młodzi ludzie, to butwiejący system ubezpieczeń społecznych. Bez jakiejkolwiek reformy tego systemu - bo OFE były oszustwem i cwanym numerem na wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni Polaków - nie uda się zapewnić emerytur na godnym poziomie
— dodawał.
Andrzej Duda podkreślił konieczność zmiany władzy i odbudowy polskiej gospodarki i dobrobytu.
Nie potrzebujemy Polski obrócić do góry nogami
— mówił.
Wymieniał przy tym wielkie przykłady odbudowy Polski z okresu II RP i czasów powojennych.
Jak słyszę, że nie damy rady, to się uśmiecham - damy radę, tylko trzeba chcieć i trzeba odwagi do tego, by ciężar odpowiedzialności za naprawę RP wziąć na siebie. Ja jestem gotów wziąć tę odpowiedzialność na siebie - i dlatego startuję w tych wyborach!
— zaznaczył.
Dopytywany o szczegółowe rozwiązania, Duda wyliczał o „silnym lewarze finansowym” - co rozumie jako „zatkanie dziur, którymi pieniądze wypływają z Polski”.
Podam przykład - program budowy autostrad. Abstrahuję już od tego, że wszystkie miały być do 2012 r., a A2 nie ma do dzisiaj. Człowiek, którego znam był jednym z szefów wielkiej firmy budowlanej z Zachodu, która u nas budowała autostrady. Jechaliśmy kiedyś razem i on mówił mi, że mają prikaz z centrali, by całe kruszywo na budowę autostrady kupować w jego macierzystym kraju. I polskie władze na to świadczyły! Może było taniej, ale istota polegała na tym, by pieniądze transferowane były do siebie do kraju
— zaznaczył.
Duda mówił też o najwyższych opłatach bankowych w Europie.
Pytany przez studentów na sali o powszechny dostęp do broni, Duda mówił, że jest sceptyczny.
Uważam jednak, że potrzebne jest szkolenie wojskowe czy też quasi wojskowe dla młodych ludzi. Jeśli popatrzymy na przekrój naszego społeczeństwa, to większość z nas przy klęsce żywiołowej nie wiedziałaby, gdzie się udać i co zrobić, by pomagać. Na taką okoliczność powinny być szkolenia i specjalne przygotowanie. Nie mówiąc o kwestii przygotowania militarnego - czy odpowiedzialne i poważne państwo może sobie pozwolić na takie działanie, które ma taką historię, a nie inną?
— zastanawiał się kandydat PiS.
Dopytywany o odpowiedzialność urzędników za błędnie podjęte decyzje, Duda mówił o swoich spotkaniach z ekspertami ws. tworzenia prawa. Kandydat PiS mówił o 27 tys. aktów prawnych wydanych w ubiegłym roku i niespójności legislacji.
Ale to m.in. efekt tego, że stale powiększana jest administracja, a prawo jest tworzone po to, by uzasadniać jej byt i powiększać biurokrację. W procesie naprawy RP, o którym mówię, jest stopniowa redukcja administracji - nie na zasadzie nagłej, ale na takiej, by powstawały nowe miejsca pracy prze jednoczesnej redukcji miejsc w administracji
— stwierdził.
Przywoływał argumenty o „opresyjności państwa” w kwestiach biurokratycznych i urzędniczych.
Co do karania - jest to jakieś rozwiązanie, by urzędnik był karany bezpośrednio ze swojego wynagrodzenia, choć jest to już dziś regulowane kodeksem pracy. Uważam, że odpowiedzialność powinna być realizowana na poziomie służbowym, degradacji. Ale musi być odpowiedzialność za podejmowane decyzje - nie tylko odpowiedzialności państwa, wobec którego są roszczenia do administracji
— odpowiadał.
Przedstawiciele partii KORWiN pytali o kwestię bezpieczeństwa państwa i tego, gdzie stacjonują polskie wojska.
Dzisiejsza polityka bezpieczeństwa jest dla mnie niezrozumiała. Słyszę, że jednostki wojskowe są likwidowane w pobliżu wschodniej granicy. Rozmawiałem na ten temat w miastach niedalekich obwodu kaliningradzkiego i tam jest podobna polityka. Nie rozumiem jej, także w kontekście polityki NATO - wszak to wschodnia flanka Sojuszu! Uważam, że bazy powinny być lokowane przy wschodnich granicach, a jeśli dzieje się inaczej, to chciałbym, by sojusznicy NATO wytłumaczyli, dlaczego tak się dzieje
— odpowiadał Duda.
Jak mówił europoseł PiS, z jego rozmów z emerytowanymi wojskowymi wynika, że minister Klich doprowadził do gigantycznego osłabienia polskiej armii.
Jak słyszę, że pan prezydent podobno zna się na bezpieczeństwie, a patrzę na kontekst, o którym mówimy, to nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Dokonano demontażu polskiej armii na jego oczach, dokonano obcięcia wydatków na polską armię - czy słyszeliście państwo głos pana prezydenta, a wcześniej Bronisława Komorowskiego jako marszałka Sejmu? Nie wspomnę o takich kwestiach jak opóźniony o kilka lat gazoport w Świnoujściu czy pakietu klimatycznego
— dodawał Duda.
Jedna ze studentek dopytywała o szczegółowe rozwiązania dotyczące planu kandydata PiS na poprawę sytuacji w polskiej gospodarce.
Jesteśmy w pułapce średniego dochodu i potrzebny jest plan finansowy - coś na kształt przedstawionego przez PiS pomysłu dot. pamiętnego biliona euro. Jak pobudzić polską gospodarkę? Na pewno jednym z kierunków musi być podwyższenie kwoty wolnej od podatku - by w systemie znalazło się więcej pieniędzy. To również programy w zakresie tworzenia miejsc pracy - poprzez współpracę z samorządami. Trzeba przeprowadzić analizę mapy Polski i stworzyć preferencyjne warunki do tworzenia działalności gospodarczej. Eksperci mówią, że polscy przedsiębiorcy mają na rachunkach bankowych ok. 250 mld złotych - pytanie, co zrobić, by zainwestować te pieniądze? Oni je trzymają, bo się obawiają, a trzeba ich zachęcić do inwestycji i de facto tworzenia nowych miejsc pracy
— wyliczał.
Mówił też o konkretnych zmianach przy rozliczeniach podatkowych.
Gdyby te wydatki miały charakter innowacyjny i rozwojowy, to można by przyjąć możliwość odliczenia w podwójnej wysokości - by takie inwestycje były premiowane. To również przedłużenie o 12 miesięcy ulgi w płaceniu świadczeń społecznych, to pomysł na to, by przez pierwszy rok po założeniu działalności nie było obciążenia kosztami publiczno-prawnymi i by nie było ryzyka, że po roku działalności trafić w długi
— przekonywał, dodając konieczność reformy systemu ubezpieczeń społecznych.
Mieszkańcy Białegostoku mówili też o problemach rolników i kwestii sprzedaży polskiej ziemi.
Wielkim zadaniem prezydenta RP jest to, by w ramach UE stworzyć polskim rolnikom warunki równe temu, co mają rolnicy w całej UE. Nie mogę zrozumieć, dlaczego pan prezydent nie był ani razu w Brukseli, by walczyć o wyrównanie dopłat. (…) Druga kwestia - embargo rosyjskie i rekompensaty z tego powodu - prezydent się w to nie włączył! Trzecia sprawa - kryzys na rynku rolnym. Nie słyszałem, by prezydent prowadził w tej sprawie debatę z ministrem rolnictwa i premierem. Wreszcie ostatnia sprawa - to obowiązkiem prezydenta było inicjować dialog, gdy rolnicy protestowali pod KPRM. Prezydent powinien stanąć jako arbiter ponad tym sporem
— stwierdził.
Duda poruszył też sprawę likwidacji polskiego przemysłu stoczniowego i kopalnianego.
Komu na tym tak zależy, byśmy zlikwidowali u nas w kraju ostatnie gałęzie twardego przemysłu? Nigdy bym się na to nie zgodził jako prezydent RP
— zapewnił Duda, dodając, że powinniśmy odbudować przemysł, a nie opierać polskiej gospodarki na usługach, które - jego zdaniem - nie są czymś, co stabilizuje gospodarkę.
Kandydat PiS na prezydenta mówił też o konieczności spotkań z tymi grupami społecznymi, które nie zgadzają się z polityką władz.
Prezydent ma obowiązek mieć szacunek do tych, którzy go wybrali. Obowiązkiem prezydenta jest spotykać się i przekonywać, rozmawiać
— zapewniał Duda.
Dodał, że także organizacje młodzieżowe powinny być konsultantami poszczególnych decyzji w sprawie konkretnych problemów, z jakimi boryka się Polska.
Prezydent powinien być obudowany siłami doradczymi. Eksperci mają pracować, proponować kilka rozwiązań, a prezydent ma się z nimi zapoznać i wybierać. Odpowiedzialnością prezydenta jest wybór - tak postrzegam rolę prezydenta
— stwierdził.
Państwo za 20 lat będziecie w kwiecie wieku, by brać odpowiedzialność na siebie, by patrzeć w lepszy sposób niż dziś na pewne sprawy. To także wasza odpowiedzialność i byłoby dobrze, gdybyście mogli już dziś zabierać głos
— dodawał.
Ostatnim pytaniem w dyskusji było pytanie o naprawę systemu szkolnictwa i edukacji.
Moja żona jest nauczycielem w liceum w Krakowie i od lat powtarza mi, że ma poczucie, że poziom przygotowania młodzieży, która przychodzi do liceum jest z roku na rok coraz niższy. System naszej edukacji zdryfował w bardzo niekorzystnym kierunku - jestem zwolennikiem powrotu do systemu 8+4. Być może szkoła podstawowa podzielona - nie instytucjonalnie, ale na przykład piętrami. (…) Niezwykle ważna jest też naprawa szkolnictwa zawodowego - dzisiejsi fachowcy to bardzo często ludzie przyuczeni do zawodu, a nie wykształceni w danym kierunku. Ta sprawa musi zostać podniesiona, a szkolnictwo zawodowe odbudowane. Jestem też zwolennikiem odejścia od systemu testowego
— mówił.
Dodawał, że nauczyciele powinni zostać funkcjonariuszami państwowymi - na wzór niemieckiego systemu edukacyjnego. Tłumaczył również o podstawie programowej, która powinna zostać doprecyzowana - zwłaszcza w przedmiotach, które kształtują odpowiedzialność za państwo i postawy patriotyczne.
Jeżeli chodzi o szkolnictwo wyższe - mam przyjaciół ze szkoły, którzy pracują dziś na uczelniach technicznych i wykładają przedmioty ścisłe, moi rodzice są profesorami na AGH. Pytam ich, jak wygląda ten system grantów, jaki jest ich sens - oni odpowiadają, że system służy tylko temu, by zarobić pieniądze, bo żadne projekty nie były wykorzystywane
— ubolewał.
Dodawał, że w jego wizji szkolnictwa wyższego - władza powinna o wiele skuteczniej wykorzystywać potencjał intelektualny polskich naukowców, także tych pracujących na uczelniach.
Ciężko się dziwić, że młodzi ludzie chcą wyjechać dziś z kraju. Dziś nie ma propaństwowej polityki, a ona musi zostać przywrócona!
— zakończył kandydat PiS.
Na koniec Andrzej Duda otrzymał wyjątkowy prezent od studentów z Białegostoku: biuletyn informacyjny NZS w Białymstoku z października 1981 r., w którym znalazł się wiersz Juliana Kornhausera - poety i literaturoznawcy, prywatnie teścia Dudy. W kontekście ostatnich kuriozalnych oskarżeń prorządowych mediów - symboliczne.
Wkrótce szersza relacja z wyjazdu Dudy na Podlasie i komentarz do ostatnich działań sztabu PiS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/238065-hyde-park-z-andrzejem-duda-wsrod-ludzi-mlodych-przestanmy-uwazac-ze-tkwimy-w-zakletym-kregu-narodowej-niemoznosci-nasza-relacja