Grzegorz Bierecki: Trzeba zapytać, jak często pan prezydent spotykał się z Piotrem P. i osobami z byłych WSI?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. M. Czutko
Fot. M. Czutko

Pan Piotr P., były prezes fundacji Pro Civili – negatywnie zweryfikowanych funkcjonariuszy WSI – korzystał z życzliwości pana prezydenta wielokrotnie. Pan prezydent wspierał tę fundację - trzeba zapytać, jak często się spotykał z Piotrem P. i osobami z tego środowiska?

mówił Grzegorz Bierecki w rozmowie z red. Sławomirem Jastrzębowskim na antenie Superstacji.

CZYTAJ TAKŻE: ZOBACZ, co wiąże Bronisława Komorowskiego z SKOK Wołomin i ludźmi z WSI

Senator Prawa i Sprawiedliwości (aktualnie zawieszony - na własną prośbę) odpowiadał na pytania dotyczące między innymi afery wokół SKOK Wołomin.

Wołomin był organizacją, której historia się zakończyła. Trzeba posprzątać i zobaczyć, kto doprowadził do upadku SKOK Wołomin. Pojawia się wiele pytań, na które powinny udzielić odpowiedzi osoby stojące w naszym państwie bardzo wysoko

— mówił Bierecki.

I na życzenie prowadzącego audycję „Więc jak?” przypominał historię tamtej Kasy.

Założyli go ludzie związani ze spółdzielnią mieszkaniową z tamtego regionu. Do roku 2012 nadzór nad Kasami pełniła Kasa Krajowa. Prowadziłem nadzór SKOK Wołomin, zauważyliśmy nieregularności tuż przed przekazaniem nadzoru. Zgłosiliśmy to do Komisji Nadzoru Finansowego, której przekazaliśmy informacje o Kasie Wołomin, mówiąc, że tam trzeba prowadzić dalsze intensywne działania nadzorcze. (…) Mieliśmy tę Kasę na liście „Kas pod obserwacją” - co wymagało dalszych ustaleń, działań i kontroli

— tłumaczył.

Bierecki zapewnił, że w roku 2012 poinformował Komisję Nadzoru Finansowego o nieprawidłowościach w tej Kasie - niestety, jak stwierdził, bez odpowiedniej reakcji ze strony KNF.

To było wskazanie konieczności podjęcia dalszych czynności – to jeszcze nie był alarm, jeśli chciał pan powiedzieć, że zauważyłem tam działania przestępcze. Widziałem nieregularności i dziwne działania. Poinformowałem przewodniczącego i całe kierownictwo KNF. (…) Kiedy sprawuje się nadzór nad instytucjami finansowymi, to wiele rzeczy jest inaczej niż wygląda to na pierwszy rzut oka. Coś wydaje się problemem, a często oznacza innowacyjną technikę finansową. Z drugiej strony coś, co wygląda jak innowacyjny produkt może się okazać brutalnym oszustwem – tak jak ostatnio kredyty frankowe

— ocenił.

I dodawał:

Wtedy przestałem już wykonywać nadzór – przez 20 lat, gdy wykonywałem nadzór nad Kasami żadna kasa nie upadła i nikt nie stracił nawet złotówki. (…) Z informacji, które uzyskaliśmy publicznie – bo to mówił na komisji finansów publicznych pan przewodniczący Jakubiak, w czerwcu 2013 roku KNF decyduje się zawiadomić prokuraturę

— mówił Bierecki.

Jak podkreślał, KNF pomimo złożenia powiadomienia do prokuratury - nie zdecydowała się na wprowadzenie zarządu komisarycznego do SKOK Wołomin.

KNF kieruje zawiadomienie do prokuratury w czerwcu 2013 roku, uznając, że w tej Kasie działają przestępcy, a jednocześnie nie wprowadza tam zarządu komisarycznego. To interesujące, bo w podobnym czasie zawiadomienie w sprawie Kasy Wołomin wysyła minister finansów. Pojawiają się agresywne reklamy – cały dworzec Centralny był owinięty w reklamy SKOK Wołomin. Co myśli urzędnik nadzoru finansowego, który zrobił zawiadomienie do prokuratury, przejeżdża obok tej reklamy i nie reaguje?! Zarząd komisaryczny jest wprowadzony dopiero półtora roku później!

— ocenił Bierecki, przypominając, że gdy to on sprawował nadzór nad Kasami, do wprowadzenia zarządu komisarycznego dochodziło wielokrotnie.

Polityk zwracał uwagę, że przez półtora roku ludzie ze SKOK Wołomin - pomimo złożenia wniosku do prokuratury - nie byli niepokojeni.

Kto w Polsce może mieć taką moc, że KNF składa zawiadomienie do prokuratury, wiceminister składa i dopiero przypadkowo przy innym śledztwie prokuratura gorzowska znajduje tę sprawę i podejmuje ten wątek. Trzeba zapytać o sprawę SKOK Wołomin i o związki z tymi ludźmi, byłymi oficerami WSI. (…) Działalność Piotra P., który przewodził grupą przestępczą w Wołominie jest bardzo dobrze opisana w raporcie z likwidacji WSI. Tam jest opisana historia wyłudzenia pieniędzy. (…) Prokurentem jednej z firm jest, a przynajmniej do niedawna był, pan Tadeusz Komorowski, syn pana prezydenta

— mówił.

I dodawał:

To jest afera SKOK Wołomin – i największy problem, jaki się pojawił, a jaki został już opanowany. Pieniądze w kasach do równowartości 100 tys. euro są tak samo gwarantowane jak w każdym banku w Polsce

— ocenił.

Bierecki był też pytany o „aferę” wokół jego postaci, którą opisuje w piśmie rozsyłanym do mediów przewodniczący KNF.

To nie było 70 mln – bo to wartość majątku – ale miało miejsce przekazanie

— przypomniał senator, dodając, że transakcja odbyła się za zgodą amerykańskiego fundatora fundacji.

Pytany, jak to się stało, że 70 tys. majątku fundacji zamienił w ciągu kilkunastu lat w 70 milionów, odpowiadał:

Prawidłowo je inwestowałem i gospodarnie zarządzając. Wszystkie sprawozdania fundacji są dostępne, były audytowane i były przedmiotem wielu kontroli. Fundacja składała co roku sprawozdania finansowe ministrowi finansów. To spółka jawna, która prowadzi instytut naukowy. Zajmuje się zagadnieniami związanymi ze spółdzielczością

— zapewnił.

I dodawał:

Cały proces likwidacji fundacji został przeprowadzony zgodnie z wolą fundatora, a środki zostały przekazane na działalność użyteczną publicznie. SIN swoją nazwą nawiązuje do instytutu, który w 1919 założył Franciszek Stefczyk. Takie instytuty działają w większości krajów świata, gdzie spółdzielczość jest dobrze zorganizowana. (…) Czuję się powiernikiem tych środków. To nie jest 70 mln, które można wziąć i przelać – ten majątek pracuje i pozwala działać.

— tłumaczył, podkreślając, że decyzji o inwestowaniu pieniędzy nie podejmuje samodzielnie, ale w gronie trzyosobowej spółki.

Wszyscy przypisują mi siłę sprawczą – ostatnio przeczytałem, że firma amerykańska, która kupiła TVN to moi koledzy z Ameryki

— żartował.

Pytany o swoją działalność inwestycyjną na rynku medialnym, podkreślił, że jest to jedno z wielu pól jego działalności.

Jednym z grzechów tego 25-lecia było oddanie nie tylko sektora bankowego zagranicznym inwestorom, ale i mediów. Rynek medialny mamy zdominowany przez obcy kapitał. W innych krajach są wręcz zakazy. Niech będą polskie media – niech Polacy czytają gazety zrobione przez Polaków

— zakończył.

CZYTAJ WIĘCEJ: Silny cios w wiarygodność Bronisława Komorowskiego. Kto tworzył parasol ochronny nad przestępstwami ludzi WSI?

svl, Superstacja

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych