Silny cios w wiarygodność Bronisława Komorowskiego. Kto tworzył parasol ochronny nad przestępstwami ludzi WSI?

Fot. PAP/Marcin Bielecki
Fot. PAP/Marcin Bielecki

Parlamentarny Zespół ds. skutków działalności Komisji Weryfikacyjnej pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego na swoim ostatnim posiedzeniu zajął się sprawą afery w SKOKach. W świetle informacji przekazanych w czasie posiedzenia prawdziwa afera dotyczy instytucji państwa polskiego, które mają się zajmować bezpieczeństwem finansowym oraz narodowym. Posiedzenie było również bolesnym ciosem w wiarygodność prezydenta Bronisława Komorowskiego. Po dzisiejszym posiedzeniu powinien on odpowiedzieć na bardzo istotne pytania związane z procederem wyłudzania pieniędzy Polaków oraz narażaniem na straty skarbu państwa.

Przedmiotem prac zespołu będą powiązania Bronisława Komorowskiego z WSI. Dzisiejszy zespół ma swój kontekst, dotyczący narracji o SKOKach. Wskazuje się, że senator PiS jest odpowiedzialny za złą sytuację SKOKów. Chcemy pokazać, kto i jakie instytucje de facto są odpowiedzialni za stratę pieniędzy przez wielu ludzi w SKOKach. Chcemy pokazać, czy można było tego uniknąć, chcemy zapytać, czy powiązania ludzi władzy z WSI mają znaczenie

— zaczął posiedzenie Bartosz Kownacki, poseł PiS. Wskazał, że aby dobrze zrozumieć sytuację w SKOK Wołomin należy najpierw nagłośnić sprawę Fundacji Pro Civili, która od początku związana była z WSI.

Kownacki wskazał, że ważnymi postaciami w tej sprawie są Bronisław Komorowski, Piotr P., oficer WSI, szef Fundacji Pro Civili i SKOK Wołomin, Tomasz Lis były podwładny Komorowskiego w latach 90., a potem dyplomata. Te postaci są istotne dla opisu działalności Pro Cvili a potem również SKOKu Wołomin. To właśnie tam doprowadzono do strat rzędu setek milionów złotych.

Kownacki wskazał, że modus operandi Fundacji Pro Civili oraz SKOKu Wołomin jest tożsamy. Oba podmioty działały na tej samej zasadzie, we wszystko zaangażowani byli również ci sami ludzie, związani z WSI.

Celem Fundacji Pro Civili było wyłudzanie pieniędzy, zaś grupą dowodzili ludzie WSI. Piotr P. działał jako pracownik WAT, więc wiele działalności Pro Civili było ukierunkowanych na wyłudzenia z WATu pieniędzy, np. na programy komputerowe. Łącznie wyłudzono 400 mln złotych, które trafiły na Cypr. Sąd zajął się tym w 2004 roku

— mówił Kownacki o działalności Fundacji, która powstała w środowisku ludzi WSI. Dodał, że Fundacja zajmowała się m.in. wystawianiem fałszywych faktur i innych dokumentów, które potem stanowiły podstawę do wyłudzanie kredytów z banków. Poseł przypomniał, że wszystko działo się za czasów, gdy szefem MON, a więc i nadzorującym WSI, był Bronisław Komorowski.

Kownacki zwrócił również uwagę na zaskakujące wydarzenie związane z Fundacją. Okazuje się, że współpracowała ona również z mafią pruszkowską, co spowodowało, że ludzie Piotra P. stali się obiektem działań służb i policji. Jednak gdy mafia została rozbita, policja została zmuszona, by nie interesować się działaniami P. i jego ludźmi.

Gdy Bronisław Komorowski objął funkcję szefa MON, WSI zakazało policji działania wobec Piotra P. W piśmie potwierdzono fałszywie, że P. zajmują się WSI i UOP. To jednak nie była prawda. Dzięki interwencji MON P. pozostał na wolności choć mafia pruszkowska została zlikwidowana

— informował Kownacki.

Wskazał, że dzięki tej interwencji MON Piotr P. mógł prowadzić swoją działalność dalej.

W sumie Pro Civili wyłudziła z WAT, banków itd. 400 mln złotych. Bankowcy uzyskiwali fałszywe dowody pozwalające do wypłaty. Pieniądze lądowały potem na Cyprze, gdzie ambasadorem był w tym czasie Tomasz Lis, były podwładny Komorowskiego. To działo się przez lata. Śledztwo w tej sprawie ruszyło dopiero, gdy banki zwróciły się do sądu w tej sprawie. Dlaczego postępowanie karne musiało trwać 20 lat od początku działania Fundacji Civili?

— wskazywał Kownacki.

I dodał, że podobny był sposób działania założonego znacznie później SKOKu Wołomin. Zespół wskazuje, że państwo pozwoliło na takie samo przestępcze działanie, choć sprawa Fundacji Pro Civili oraz ludzie z nim związani zostali opisani w raporcie z likwidacji WSI.

Odpowiednie instytucje mają od czasu ujawnienia raportu wiedzę, czym się zajmowała Pro Civili, czym zajmowali się poszczególni ludzie. Odpowiednie instytucje mogły pogłębić swoją wiedzę, mgły pogłębić wiadomości. Instytucje mają świadomość, jak działała Fundacja. Jednak nic z tym nie zrobiono. Powstaje pytanie, czy gdyby Bronisław Komorowski ujawnił aneks do raportu z WSI nasza wiedza byłaby większa?

— pytał Kownacki.

I przeszedł do referowania sposobu działania SKOK Wołomin. Kownacki wskazał, że w tej sprawie aktywni byli ci sami ludzie, którzy kierowali Fundacją Pro Civili. SKOK Wołomin służył również do wyłudzania pieniędzy, które były potem wykorzystywane m.in. w zaskakujących inwestycjach.

SKOK Wołomin udzielał pożyczek ludziom bezdomnym, na podstawie fałszywych dokumentów. Pieniądze służyły do kupowania innych spółek, np. jednego z browarów, we władzach których zasiadali potem dzieci członków grupy Piotra P.

— mówił poseł.

Co ciekawe, pieniądze pożyczane ze SKOKów, podobnie jak w przypadku Fundacji Pro Civili trafiały na Cypr.

Przez lata odpowiednie instytucje państwowe były informowane o nieprawidłowościach w SKOK Wołomin. Jednak nie zrobiono nic, by te proceder ukrócić

— tłumaczył Kownacki.

Dodał, że w tym czasie wszystkie instytucje państwa powinna mieć świadomość czym zajmuje się Piotr P.

Tu również mieliśmy fałszywe dokumenty, słupy, wyłudzanie kredytów. Mimo informacji na ten temat instytucje państwowe milczą

— wskazuje poseł.

W czasie posiedzenia zespołu wskazano, że w sprawie SKOK Wołomin alarmowała m.in. Kasa Krajowa SKOK, jednak KNF nie zrobiła nic w tej sprawie. Zdaniem Kownackiego wystarczyło proste działanie operacyjne, by zauważyć, że w SKOKu Wołomin dzieje się coś niedobrego.

Wystarczyło posadzić funkcjonariusza przez SKOKiem Wołomin, by wiadomo było, że coś się dzieje nie tak. Przychodziły tam osoby bezdomne, biedne i otrzymywały ogromne kredyty wielkie. Do placówki przychodzono nocami. I to działo się niemal hurtowo. To wystarczyło, by policja działała

— tłumaczył Kownacki.

W czasie posiedzenia próbowano odpowiedzieć na pytanie, dlaczego państwo źle działało w tej sprawie. Omawiano w tym kontekście powiązania między SKOKiem Wołomin, a światem polityki. W czasie prezentacji pokazano zdjęcia władz SKOKu Wołomin z Bronisławem Komorowski, Lechem Wałęsą, a także posłem Dariuszem Rosatim. Poseł Kownacki wskazał, że gdy politycy spotykali się z P. już wiadomo było, czym zajmuje się ten człowiek.

Dopiero potem jednak rozpoczęła się największa kampania SKOK Wołomin. Ruszyła kampania reklamowa. Po znanych już wtedy wiadomościach należało to ukrócić, bo wiadomo było, że to jest niebezpieczne

— tłumaczył poseł.

Bartosz Kownacki przypomniał, że w tym samym czasie przez Sejm przetaczała się nagonka na likwidatorów WSI, w szczególności Antoniego Macierewicza. W czasie tej kampanii, w którą włączały się również służby specjalne, przekonywano Polaków, że raport z weryfikacji WSI jest niewiarygodny.

Tymczasem dzięki wiadomościom z raportu WSI można było zabezpieczyć interesy klientów SKOK Wołomin. Jednak politycy zajmowali się atakowaniem opozycji

— tłumaczy.

Kolejne informacje podane przez zespół wskazywały, że Piotr P. zupełnie bezpodstawnie cieszył się zaufaniem władz.

Hydrobudowa Gdańsk kierowana przez Piotra P. miała budować bulwary nadwiślańskie w Warszawie. Choć miała wtedy już działać tarcza antykorupcyjna, nikogo przeszłość P. to nie zainteresowała. Zdaniem władz Warszawy stolica straciła na kontrakcie ze spółką 120 mln złotych, ale inne firmy straciły kolejne 1 miliard złotych

— można było usłyszeć na posiedzeniu zespołu.

Jak to możliwe, że osoba podejrzewana o paranie się oszustem, może prowadzić tak ważne inwestycje w stolicy?

— pytali członkowie zespołu.

Widząc, na co przyzwolenie miał Piotr P. nie sposób uniknąć było pytania, jak wysoko ustawiony jest parasol ochronny nad ludźmi związanymi ze SKOKiem Wołomin. Zespół przekazał informacje, wskazujące, że bardzo wysoko…

Na posiedzeniu informowano o pojawieniu się wiadomości, iż Piotr P. był „częstym gościem w Pałacu Prezydenckim”, że miał mieć tam wysoki status i pozycję. P. ponoć nie przechodził kontroli, zaś jego wejścia nie zawsze miały być odznaczane w księdze wejść i wyjść. O tej sprawie mówił zaproszony gość, Jacek Kurski.

Mój głos wynika z obywatelskiej troski. Sprawa dotyczy tego, że SKOKi zostały użyte w kampanii wyborczej przez część PO, związaną z Bronisławem Komorowskim Według informacji, jakie do mnie dotarły, okazało się, że dwa główne jądra tej afery SKOK Wołomin i SKOK Kopernik są związane z ludźmi PO lub WSI. Według moich informacji w SKOKu Kopernik przewodniczącym Rady Nadzorczej był polityk PO, asystent europoseł PO. To środowisko jest odpowiedzialne za problemy tego SKOKu. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w SKOK Wołomin, działali tam ludzie WSI. Nie ulega dla mnie kwestii ścisła komitywa między ludźmi SKOK Wołomin i Bronisława Komorowskiego. Pan prezydent powinien się w tej sprawie wypowiedzieć

— wskazywał Jacek Kurski.

Dodał kolejny fragment tej układanki, czyli personalne powiązania prezydenta Komorowskiego i spółek Piotra P.

Aleksandra Jakubowska wskazała, że prokurentem spółki Maddy Investment, która przejęła część majątku po fabryce w Ursusie, jest syn pana prezydenta Komorowskiego, Tadeusz. To nie jest żaden dowód, ale poważna przesłanka, by twierdzić, że Bronisław Komorowski ma związki ze środowiskiem odpowiedzialnym za miliony strat w SKOK Wołomin. Trudno uwierzyć, by Bronisław Komorowski, jako były szef MON, konsekwentny obrońca WSI, nie miał związków z Fundacją Pro Civili. Komorowski wspierał ją od czasów, gdy był szefem MON. Należy zadać pytanie prezydentowi o wyświetlenie wszelkich związków z ludźmi, którzy doprowadzili SKOK Wołomin do upadku

— tłumaczył Kurski.

Były europoseł wskazał, że mamy do czynienia z poważną sprawą i podejrzeniem związanym z prezydentem.

Panie prezydencie, czy osoby związane ze SKOKiem Wołomin bywały w Pałacu Prezydenckim? **Wiemy, że Bronisław Komorowski ma problemy z pamięcią. Czy prezydent wie, że powołują się na niego ludzie, którzy doprowadzili do zapaści w SKOKu Wołomin. On powinien się wytłumaczyć z tej sprawy

— zaznaczył Kownacki odnosząc się do słów Kurskiego.

Referujący sprawę Bartłomiej Misiewicz wskazał na kolejną działalność grupy Piotra P.

Dzięki pomocy WSI Piotr P. działał dalej. Media donosiły o przejęciu gruntów po fabryce w Ursusie. Spółka kupiła grunty po bardzo niskich cenach i sprzedała z ogromnym zyskiem. Potem wydzielona została spółka Maddy Investments, gdzie pracuje jako prokurent Tadeusz Komorowski

— naświetlał powiązania zespół.

Na koniec przypomniano, że ludzie związani ze SKOKiem Wołomin zostali zatrzymani i postawiono im zarzuty związane z działalnością w zorganizowanej grupie przestępczej. Prokuratury wskazuje, że w tym SKOKu wyłudzano kredyty, a straty idą w setki milionów złotych.

Pierwsze kredyty były spłacane, ale kolejne były już spłacane nowymi kredytami. Pozostałą część pieniędzy transferowano za granicę. W sumie wyłudzono setki milionów złotych. Zadaniem prokuratury jest obecnie ustalenie, gdzie konkretnie trafiły pieniądze i jak je odzyskać

— informuje Kownacki.

Dodaje, że „gdyby instytucje państwa działały sprawnie do wyłudzenia w SKOK Wołomin nie doszłoby”.

To się powtarza za czasów PO. ABW zamiast ścigać ludzi ze SKOK Wołomin tropiła opozycję. Zawsze, gdy PO coś robi, chodzi o to, by oczernić drugą stronę, zamiast rządzić

— tłumaczył na koniec Kownacki.

Członek prezydium zespołu parlamentarnego Marek Suski wskazał odnosząc się do tej sprawy, że „to jedna z największych afer”.

To większa sprawa niż Amber Gold, ponieważ tu powiązania polityczne są znacznie lepiej widoczne. Ta sprawa ma służyć walce politycznej. Zespół odczarował aferę, która przez PO w kuluarach była zapowiadana jako bomba atomowa

— dodawał Suski.

Ustalenia zespołu brzmiały wiarygodnie i wyglądały poważnie. Komentując je poseł Iwona Arendt wskazała, że „w Polsce rządzi mafia”.

To trzeba ludziom powiedzieć. To jednak zapewne będzie zamiatane pod dywan

— wskazała.

Na koniec głos zabrał również obecny na sali wiceprezes PiS Antoni Macierewicz, który przeprowadził likwidację WSI kilka lat temu. Wskazał, że przez decyzje władz ludzie opisani w raporcie dot. WSI wciąż mogą prowadzić przestępcze działania.

Od opublikowania raportu dot. WSI minęło 7 lat. W ciągu tego czasu ludzie tam wskazani brali udział w szeregu działaniach przestępczych. Mimo tego, dzięki zaangażowaniu polityków PO, również Bronisława Komorowskiego, wytworzono wokół tych ludzi atmosferę nietykalności. (…) Przez wiele lat toczył się proces dotyczący handlu bronią. Zapadły wyroki skazujące. Osobą, która do końca broniła publicznie skazanych i procederu handlu broni był natomiast Bronisław Komorowski. To też tworzy atmosferę, która gwarantuje tym ludziom bezkarność

— tłumaczył poseł Macierewicz.

Jak wskazał zespół afera dotycząca SKOKów jest zupełnie gdzie indziej niż próbowano wmówić Polakom. Dziś kompromitacja dotyka służb specjalnych, instytucji nadzoru finansowego oraz polityków sprawujących od lat władzę w Polsce. To oni odpowiadają za to, że państwo polskie nie tylko nie jest w stanie zakończyć szkodliwych dla wszystkich działań, ale wręcz przykładają rękę do ich promowania. Wydaje się, że ta sytuacja bez politycznego przyzwolenia nie mogłaby mieć miejsca. Pytanie o to, kto odpowiada na przyzwolenie na działalność środowiska WSI, należałoby dziś zadać przede wszystkim prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu. To na niego spada główny cień podejrzeń o tworzenie atmosfery bezkarności dla ludzi z WSI. A takich Piotrów P. w tych służbach mogło być znacznie więcej…

ZOBACZ co wiąże Bronisława Komorowskiego z SKOK Wołomin i ludźmi z WSI

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.