Prof. Szeremietiew odpowiada prezydentowi: Zagrożenie rosyjskie widać już od chwili, gdy prezydentem po raz pierwszy został Putin. NASZ WYWIAD

Fot. Profil R. Szeremietiew/Facebook
Fot. Profil R. Szeremietiew/Facebook

wPolityce.pl: Prezydent Bronisław Komorowski po posiedzeniu RBN przyznał, że jest zaniepokojony rosyjską doktryną wojenną z listopada 2014 roku, która w jego ocenie obrazuje odejście Rosji od „miękkiej kooperacji” z Zachodem i obranie przez Moskwę postawy jednoznacznie konfrontacyjnej. Można było wcześniej przewidzieć, w jaką stronę pójdzie putinowska Rosja?

Prof. Romuald Szeremietiew: Tendencję, którą zauważono teraz, m.in. na posiedzeniu RBN, wskazującą dokąd zmierza Rosja, można było zauważyć znacznie wcześniej. Można było przewidzieć, że w końcu będzie to również miało wymierny efekt w postaci zapisów w dokumentach oficjalnych, choćby w doktrynie wojennej. To, że Rosja odchodzi od wizji państwa, które będzie współpracowało z Zachodem i zmieści się w świecie zachodnim nawiązując kontakty i przyjazne relacje, ale również wprowadzając u siebie rozwiązania na modłę zachodnią, było widoczne już w chwili, gdy prezydentem po raz pierwszy został Władimir Putin.

O czym konkretnie Pan mówi? Jakie były symptomy zmian?

To wtedy z rosyjskiej doktryny zniknął zapis mówiący, że Federacja Rosyjska nie upatruje w żadnym kraju wroga. To stanowisko usunięto, co było jednoznacznym sygnałem. Drugą zmianą było odejście od zapisów, mówiących, że Rosja nie użyje jako pierwsza broni atomowej. To stało się zaraz po dojściu Putina do władzy. Potem doszło do dalszych zmian. Gdy Putin był premierem, a prezydentem był Dmitrij Miedwiediew, Rosja przyjęła tajną instrukcję, która mówi o użyciu broni nuklearnej również wobec państwa, które tej broni nie posiada. To była istotna zmiana, ponieważ zasadą było, że kraje o arsenale jądrowym wykluczają użycie tej broni wobec państw broni atomowej nieposiadających. Rosjanie tej zasady już nie stosują. Co więcej, Rosja od lat prowadzi agresywne ćwiczenia wojskowe, zakładające scenariusze ataku m.in. na Polskę. Warto również pamiętać, z jakimi oporami ze strony Rosji spotykały się próby ustanowienia nowego traktatu o ograniczeniu sił konwencjonalnych w Europie.

Co się wtedy działo?

Rosja markowała swój udział w tych pracach, blokując opracowywanie dokumentu. Moskwa nie zamierzała wypełniać choćby zapisów poprzedniego traktatu. Widząc, co działo się w Rosji, można było przewidzieć wcześniej, jak Moskwa będzie się zachowywała oraz dokąd dążyć będzie Kreml.

Jednak Polska i Europa dopiero teraz się budzą. Czym może skutkować taka zwłoka w diagnozie sytuacji dotyczącej Rosji?

Dziwi, że trzeba było aż tak stanowczego zachowania Rosji, by Polska i Zachód się obudził. To trwało zdecydowanie za długo. Gdybyśmy wcześniej dobrze ocenili naturę polityki rosyjskiej, to moglibyśmy podjąć różnego rodzaju działania dotyczące naszej obronności. Obecnie jesteśmy mocno opóźnieni, w sprawie powołania obrony terytorialnej kraju, w sprawie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, w sprawie Marynarki Wojennej. Stan wojsk pancernych i zmechanizowanych jest słaby, stan czołgów podobnie. To wszystko trzeba wzmocnić, to należało robić już wcześniej. Gdyby wcześniej przyszła rzetelna refleksja dotycząca Rosji, Polska mogłaby podjąć działanie. Teraz otwartym pozostaje natomiast pytanie czy zdążymy, czy wystarczy czasu, by nadrobić zaniedbania.

Dlaczego wcześniej nie dostrzeżono zagrożenia rosyjskiego? Przecież były opinie wskazujące na to, czym może grozić rosyjska polityka.

Tych opinii nie było tak wiele. Powszechna, dominująca była narracja, wskazująca, że Rosja nie wykona w najbliższym czasie żadnych gwałtownych ruchów, że nie jest żadnym zagrożeniem. To była stała tendencja. A gdy pojawiały się jakieś inne głosy, czy sugestie, rządzący odrzucali je jako rojenia. Większość ludzi decydujących o polskiej obronie narodowej uważała, że jesteśmy bezpieczni. I zdaje się oni nadal tak uważają…

Rządzący mówią dziś o gwarancjach NATOwskich. One stają się ważniejsze w związku z zaniedbaniami, o których Pan mówił?

Należy się zgodzić ze wskazaniem, że należy wzmacniać relacje Polski z NATO i w ramach NATO, że trzeba budować naszą pozycję w Sojuszu. Rzeczywiście należy w tej sprawie brać pod uwagę zaniedbania i stracony czas. Na wzmocnienie potencjału obronnego potrzebujemy czasu. Wsparcie i osłona innych państw NATOwskich, zwłaszcza USA, jest więc niezbędna i konieczna. Wspieram takie działania. Dla naszego bezpieczeństwa narodowego to jest bardzo ważne.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.