Głos społeczny i dobro obywateli zostały zignorowane. Kolejny raz. Udający katolika Bronisław Komorowski spełnił oczekiwania lobbystów ideologii gender i podpisał zgodę na ratyfikację Konwencji „antyprzemocowej”. „Są takie sprawy, które trzeba załatwić” – stwierdził, przekonując, że niczego złego w ideologii gender nie widzi. Przespał czy oślepł?
Komorowski przekonywał dziś, że Polska od kilku lat realizuje strategię gender mainstreaming i nie dostrzega żadnych niepokojących objawów, które mogłyby z tego faktu wynikać.
Nic się dramatycznie złego nie wydarzyło. To był program operacyjny, za którym szły konkretne pieniądze, ale szło także zobowiązanie, że „zasada gender mainstreaming będzie wdrażana na każdym etapie realizacji programu”. No i proszę, Konia z rządem temu, kto wskaże mi, że zastosowanie tego terminu przyniosło jakikolwiek negatywny skutek dla Polski i dla Polaków, dla polskiej rodziny i dla wszystkich wartości i wszystkich fundamentów naszej narodowej tożsamości
— stwierdził. Najwyraźniej prezydent nie zapoznał się z rzeczową i wyczerpującą argumentacją przeciwników ratyfikacji, którzy od miesięcy przytaczają setki zdroworozsądkowych argumentów. Dokument ws. przemocy domowej nie wnosi nic ponad to, co wprowadziła ustawa antyprzemocowa. Jego zapisy urządzą nam jednak zupełnie nowy ład społeczny, napisany pod dyktando feministek i zdemoralizowanych reformatorów życia.
Czego nie zauważył Bronisław Komorowski? Jakich niebezpieczeństw nie zdołał dostrzec? Przypomnijmy:
1) OGRANICZENIE WOLNOŚCI OBYWATELSKIEJ
Komorowski nie zdołał zauważyć, że ten skrajnie niebezpieczny dokument, przekraczający najśmielsze fantazje Huxleya, zamieni obywateli w marionetki nowego ładu społecznego. Gdyby go przeanalizować według kryteriów wyznaczonych przez Herberta Spencera, XIX-wiecznego twórcę ewolucjonizmu społecznego, tak cenionego dziś przez postępowców, trzeba byłoby stwierdzić, że dokument ma charakter czysto totalitarny.** Spencer wyróżnił dwa typy społeczeństwa: militarne (zacofane i charakteryzujące się takimi cechami jak: przymus, centralizm, przypisany status, izolacja, konformizm i nakazowe regulacje prawne) oraz industrialne (związane z postępem i posiadające takie cechy, jak samoregulacja, decentralizacja, wolność i regulacje wyłącznie negatywne, polegające na zminimalizowaniu liczby zakazów).
Gdyby dziś Spencer został zapytany o zdanie nt. Konwencji, musiałby go uznać za twór średniowiecza, za akt typowy dla czasów minionych, ponieważ przeważają w nim regulacje pozytywne, czyli nakazowe
— ocenia filozof i socjolog prof. Kazimierz Korab. Podkreśla, że „to dokument typowy dla społeczności militarnej, a zatem za prawo właściwe dla ciemnogrodu, a nie dla obozu postępu”.
2) WPROWADZENIE TOTALITARYZMU PRAWNEGO
Konwencja napisana jest językiem maksymalizmu prawnego, zawiera idące w nieskończoność nakazy i zakazy.
Językiem Konwencji są tzw. wielkie kwantyfikatory, takie jak: wszyscy, zawsze, wszędzie, co sprawia że konwencja redukuje wolność do zera. Z punktu widzenia prawnego powinna zostać zdyskwalifikowana.
Nawet pobieżne prześledzenie dokumentu pokazuje, jak szeroko zakrojona ta językowo-maksymalistyczna pułapka, które może pociągnąć potężne skutki prawne. Art. 1. wskazuje następujące cele Konwencji:
ochronę kobiet przed wszelkimi formami przemocy (Art. 1a)
przyczynienie się do eliminacji wszelkich form dyskryminacji (Art. 1b)
wspieranie rzeczywistego równouprawnienia (Art. 1b)
stworzenie szeroko zakrojonego planu ramowego, polityk i działań na rzecz ochrony i wsparcia wszystkich ofiar przemocy wobec kobiet (Art. 1c)
Czym są WSZELKIE formy przemocy? Kto je skategoryzuje? Jakie będą uprawnienia podmiotów zobowiązanych do ELIMINACJI WSZELKICH form przemocy? Czym jest RZECZYWISTE równouprawnienie? Kto ma stworzyć „szeroko zakrojony plan ramowy”?
Konwencja nie definiuje precyzyjnie tego czym jest przemoc wobec kobiet i otwiera furtkę nieskończonym nadużyciom prawnym. Według art. 3 Konwencji przemocą jest
każdy akt dyskryminacji, która może prowadzić do psychologicznej szkody lub cierpienia kobiet, w tym również groźby takich aktów.
3) WPROWADZENIE NORM LGBTQ JAKO OBOWIĄZUJĄCYCH
Konwencja nakazuje stworzenie nowych regulacji prawnych. Art. 40. nakazuje uchwalenie przepisów przewidujących odpowiedzialność karną za JAKĄKOLWIEK formę niepożądanych zachowań werbalnych, niewerbalnych lub fizycznych o charakterze seksualnym, których celem lub skutkiem jest naruszenie godności osoby.
Jednocześnie art. 4 nakazuje, aby przepisy te były ustanawiane bez JAKIEJKOWIEK DYSKRYMINACJI ze względu zarówno na płeć, PŁEĆ SPOŁECZNO-KULTUROWĄ, jak i na tożsamość płciową. Co to oznacza? Zostaniemy pozbawieni możliwości prawnej, by sprzeciwić się ostentacyjnej obecności środowisk LGBTQ w szeroko pojętych przestrzeniach społeczno-politycznych. Także w szkołach. Każdego, kto wyrazi się w sposób „dyskryminujący” o osobach LGBTQ, będzie można postawić przed sądem. Także dziennikarzy wyrażających swoją opinię na temat dewiacji czy zaburzeń.
4) WYKORZENIANIE CHRZEŚCIJAŃSKICH WZORCÓW
Pod płaszczykiem walki z przemocą wdrożone zostaną założenia rewolucji kulturowej, a kultura chrześcijańska, uznana za źródło szkodliwych stereotypów, będzie w myśl Konwencji „wykorzeniana”. Autorzy dokumentu ani raz nie wskazują na realne źródła przemocy. Nie dostrzegają problemu w alkoholizmie, uzależnieniach, seksualizacji i brutalizacji życia publicznego. Widzą je jednak w heteroseksualnej rodzinie, która powiela stereotypowy podział na świat kobiet i mężczyzn. Widzi je w tradycyjnym wychowaniu, w religii i kulturze.
Strony stosują konieczne środki, aby promować zmiany w społecznych i kulturowych wzorach zachowań kobiet i mężczyzn, w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn
— mówi Art. 12.1, a jego interpretację można było już usłyszeć wielokrotnie z ust lewicowych publicystów. Jacek Żakowski i Blumsztajn uradzili kilka tygodni temu, że Katolicka Nauka Społeczna bardzo źle traktuje kobiety i powiela szkodliwe stereotypy. „Wykorzenianie” tych wzorców przez feministki mamy więc murowane. Pomoże w tym międzynarodowe ciało GREVIO i feministyczne gremia, które mają w szufladach gotowe do wdrożenia programy równościowe, których realizacja zostanie hojnie sfinansowana.
Zwyczaje, tradycja i religia ukazane są jedynie w kontekście zagrożenia.
Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. „honor” nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji.
Musimy więc być przygotowani na to, że wszelkie próby wychowywania dzieci do odpowiedzialności, służby innymi czy męstwa zostaną uznane za przemocowe. Stawianie dziecku wymagań to przecież oczekiwanie wysiłku, który może zostać uznany za przemoc naruszającą jego bezrozwojowy błogostan. Konsekwencjami prawnymi bez trudu będzie można obciążyć nauczycieli, duszpasterzy czy dziennikarzy, którzy będą się sprzeciwiać forsowanemu przez środowiska LGBT stylowi życia.
5) DEMORALIZACJA EDUKACYJNA
Konwencja nakazuje wdrożenie nowej edukacji zwalczającej stereotypy i wprowadza olbrzymie uprawnienia do jej całkowitej przebudowy.
Strony podejmują działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji materiałów szkoleniowych (…) dotyczących równouprawnienia kobiet i mężczyzn, niestereotypowych ról przypisanych płciom, wzajemnego szacunku (…)
— czytamy w art. 14. To zapis wyjątkowo niebezpieczny, ponieważ może grozić demoralizacją dzieci już na wczesnym etapie nauczania. Czym są niestereotypowe role przypisane płciom? Kto je określa? Jak zostaną dobrane do poziomu rozwojowego dzieci? Gdzie w tym wszystkim prawa rodziców do wychowania dzieci w kręgu wartości, jakich sami sobie życzą? Wątpliwości rozwiewa kolejny paragraf, który pokazuje, że rodzice nie będą mieli już nic do powiedzenia.
Jakie będą nowe wzorce? Wystarczy przejrzeć materiały szkoleniowe przygotowane przez Kampanię Przeciw Homofobii. W „Podręczniku do prowadzenia zajęć z młodzieżą na temat seksualności i relacji międzyludzkich. Edukacja Bez Tabu” czytamy: „Najczęściej mówi się o tożsamościach: heteroseksualnej, biseksualnej i homoseksualnej, jednak każda osoba może określić swoją tożsamość seksualną w całkowicie niepowtarzalny sposób, zupełnie wyjątkowym określeniem”. Liczba kombinacji jest w tej kwestii absolutnie nieograniczona.
W „Podręczniku do prowadzenia zajęć z młodzieżą na temat seksualności i relacji międzyludzkich. Edukacja Bez Tabu” czytamy:
Najczęściej mówi się o tożsamościach: heteroseksualnej, biseksualnej i homoseksualnej, jednak każda osoba może określić swoją tożsamość seksualną w całkowicie niepowtarzalny sposób, zupełnie wyjątkowym określeniem”.
Jak widać ilość kombinacji jest w tej kwestii absolutnie nieograniczona. Uczniowie zachęcani do otwartości i postępowości w kwestiach płci mają być jednocześnie uczeni szerokiej tolerancji i „głębokiego szacunku” dla wszelkiej inności. Warto pamiętać, że pod niewinnym hasłem „promocji równości” drzemie niebezpieczny pakiet ideologiczny, który zdaje się groźniejszy niż sama edukacja seksualna. Z publikacji wydanej przez Kampanię Przeciw Homofobii wynika, że promocją zachowań LGBTQ powinny zostać nasączone WSZYSTKIE aspekty nauczania. W poradniku dla nauczycieli „Lekcja równości” czytamy, że na wszystkich zajęciach – od literatury, poprzez historię, muzykę, po języki obce, należy podkreślać udział osób LGBTQ w budowaniu dziejów świata. Jednocześnie nauczyciele muszą pamiętać, by „nie zakończyć lekcji stereotypowymi przekazami oraz nie spowodować homofobicznej dyskusji i obraźliwych komentarzy”
Oto kilka wskazówek dla nauczycieli zawartych w podręczniku „Lekcja równości”:
„Wprowadzaj temat LGBT i homofobii naturalnie, regularnie, nie jedynie przy wyjątkowych okazjach. Pokaż, że jest to temat ważny i powszechny, a nie marginalny.
Nie dopuszczaj do głosu homofobicznych i krzywdzących wypowiedzi. Gdy się pojawią, od razu reaguj, nazywając je i wyrażając swój sprzeciw. Pamiętaj, że w klasie mogą być osoby, które może to osobiście zaboleć, a mogą nie mieć siły stanąć we własnej obronie.
Nie dopuszczaj wartościowania orientacji seksualnych i podziału na „bardziej” i „mniej” naturalne. Nie pozwalaj, by jakaś orientacja była przedstawiana jako ważniejsza.
Jak to możliwe, że Bronisław Komorowski nie dostrzegł ani jednej z tych spraw? Czy po uważnej ich analizie będzie w stanie zrozumieć, że jednak istnieją szkodliwe skutki genderyzmu? To jak Panie Prezydencie, będzie ten obiecany koń z rzędem? Ostatecznie może być sam rząd. Byle nowy!
CZYTAJ TAKŻE:
— Koniec z udawaniem katolicyzmu. Czas na decyzje. Czy Komorowski potrafi stanąć po stronie prawdy?
— Abecadło homopropagandy, czyli 6 etapów manipulacji. Jak środowiska LGBT programują nasze myślenie?
Polecamy wSklepiku.pl książkę naszej publicystki Marzeny Nykiel „Pułapka Gender. Karły kontra orły, czyli wojna cywilizacji”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/237256-komorowski-podpisal-wyrok-na-polskie-spoleczenstwo-5-spraw-ktore-przeoczyl-w-genderowej-konwencji-gdzie-ten-kon-z-rzedem