Jeżeli prezydent ma mandat społeczny, to jest pytanie, kiedy można nazwać go prezydentem „wszystkich Polaków” - tylko wtedy, prezydent realizuje obowiązek słuchania społeczeństwa!
— mówił Andrzej Duda w „Rozmowach Niedokończonych”.
Kandydat Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich był gościem Telewizji Trwam. Duda na początku rozmowy mówił o swoim zaangażowaniu w pracę naukową i opowiadał o wejściu do polityki.
Latem 2006 roku padła propozycja, bym objął funkcję wiceministra sprawiedliwości w ministerstwie, którym kierował Zbigniew Ziobro, a premierem był Jarosław Kaczyński. Byłem do tej działalności przygotowywany przez całe życie - moi rodzice i dziadkowie mówili od początku o służbie Polsce i powtarzali, że gdy Polska wezwie, to trzeba być gotowym
— tłumaczył.
Jak mówił, śp. Lech Kaczyński powołał go do Kancelarii Prezydenta właśnie dzięki pracy w ministerstwie sprawiedliwości.
Tak się zaczęła praca przy boku pana prezydenta, która trwała do 10 kwietnia 2010 roku, kiedy pan prezydent zginął. Potem powrót do Krakowa, gdy Bronisław Komorowski wygrał wybory, natychmiast podałem się do dymisji. (…) W 2011 roku zostałem posłem, a następnie posłem do PE
— przypominał.
Duda był pytany, dlaczego decyduje się startować w wyborach prezydenckich.
Dlatego, że mam głębokie przekonanie, które jest utwierdzane spotkaniami z Polakami w całej Polsce. Moja kampania jest na tym oparta - by spotykać się w mniejszych miejscowościach, by spotykać się bezpośrednio z tymi, którzy mają głosować, z moimi rodakami. Rozmawiam z nimi o Polsce, pytam ich o to, czego oczekują od prezydenta i mówię o tym, jaka jest moja wizja prezydentury. Te spotkania utwierdzają mnie w przekonaniu, że dzisiaj w Polsce bardzo potrzebna jest uczciwa władza i naprawa kraju w wielu dziedzinach
— podkreślał kandydat PiS.
Duda wyliczał problemy Polaków, wyliczając między innymi brak pracy młodych ludzi, panoszenie się zachodnich konsorcjów i problemy przedsiębiorców.
Ostatnio byliśmy w Londynie, gdzie miałem spotkania z młodymi polskimi rodzinami. Dla mnie to podstawowe pytanie: dlaczego wyjechaliście i czy jesteście wrócić? Usłyszałem, że wyjechali ze względów ekonomicznych, bo nie byli w stanie zrealizować swoich marzeń i zamierzeń, ale że tęsknią za krajem i gdyby była alternatywa ekonomiczna, to wróciliby. Jeżeli bariera ekonomiczna zniknie, to oni są gotowi wrócić. To największe zadanie dla rządzących - tylko, że osiem lat rządów PO-PSL i pięć lat prezydentury Bronisława Komorowskiego i co? Jak wielka dziejowa szansa została przez ten czas zmarnowana? Dzisiaj chyba nikt nie ma wątpliwości, że potrzebna jest nowa władza. Jestem głęboko zawiedziony tą prezydenturą
— stwierdził.
Duda podkreślał, że rząd Platformy w wielu dziedzinach życia działa „antyspołecznie”, a prezydent to wspiera.
Nikt na najwyższych stanowiskach w Polsce nie ma takiego mandatu. To jedyny człowiek wybierany na ten urząd w wyborach powszechnych. (…) Ma wielkie zaufanie, autorytet i obowiązek służenia Polakom. Powinien być inicjatorem wielu działań - oczywiście nie może zrobić wszystkiego, ale tym, który powinien nadawać i korygować kierunki działania z perspektywy społeczeństwa jest prezydent. To wynika z jego mandatu
— zaznaczył.
Kandydat PiS mówił o tym, że jego prezydentura będzie oparta o konstytucyjne uprawnienia - między innymi inicjatywę ustawodawczą i prawo weta.
Jeżeli prezydent ma mandat społeczny, to jest pytanie, kiedy można nazwać go prezydentem „wszystkich Polaków” - tylko wtedy, prezydent realizuje obowiązek słuchania społeczeństwa! A to oznacza, że gdy przychodzą reprezentatywne grupy społeczne, to prezydent znajduje dla nich czas, by ich wysłuchać. Prezydent nie musi się z nimi zgadzać, bo on powinien mieć swoje poglądy, ale powinien mieć odwagę spotkać się i wyjaśniać. (…) Jeśli prezydent pomija te wielkie grupy społeczne, a tak było ws. sześciolatków, wieku emerytalnego, rodzicami niepełnosprawnych dzieci, górnikami, tych, którzy chcieli przywrócić naukę historii w szkołach…
— wyliczał.
Zdaniem Dudy prezydent powinien spełniać rolę arbitra na scenie politycznej, a z tego wynikają konkretne zobowiązania prezydenta. W ocenie kandydata PiS Bronisław Komorowski nie spełnia tych wymagań.
Odniósł się też do otwartego w Warszawie muzeum zgody im. Komorowskiego i słów prezydenta o użyciu ciupagi.
To były bardzo zaskakujące słowa
— stwierdził.
Pytany o swoją rolę w polityce zagranicznej, Duda mówił o konieczności prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej i niepłynięcia w głównym nurcie.
Osłabienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej, to że nie ma nas przy stole, to efekt ostatnich ośmiu lat. Pan prezydent wpisał się w tę politykę, błędnie lokował swoje przyjaźnie. Pan prof. Kuźniar w grudniu zeszłego roku mówił o tym, że pan prezydent przyjaźni się z Wiktorem Janukowyczem
— przypominał.
Europoseł PiS dopytywał też o zaangażowanie Komorowskiego w sprawy rolników, pytał, jak często prezydent jeździł do Brukseli rozmawiać o wyrównaniu dopłat.
Nie rozmawiał nawet z ministrem rolnictwa, gdy ten nazwał rolników „frajerami”. A dzisiaj jest naprawdę bardzo dużo do zrobienia - i na forum UE, i na forum NATO - by wzmocnić polskie bezpieczeństwo
— zaznaczył.
Jak mówił, działania Komorowskiego nie są prezydenturą na miarę 38-milionowego kraju. Duda podkreślał też, że trzeba wykorzystywać polski potencjał w gospodarce.
Andrzej Duda odnosił się też do zarzutów premier Ewy Kopacz i części komentatorów, sugerujących, że jest kandydatem zastępczym - w miejsce Jarosława Kaczyńskiego.
Mogę odpowiedzieć jedno - walka polityczna jest bezwzględna. Obóz prezydenta jest ewidentnie przestraszony. (…) Ciężko pracuję w kampanii, spotykam się z wyborcami, jestem w tym nieugięty i nie przejmuję się tymi inwektywami. Te wszystkie posądzenia i kłamliwe sugestie przyjmuję ze stoickim spokojem i bardzo spokojnie rozmawiam o prezydenturze Bronisława Komorowskiego
— mówił.
Duda podkreślał, że dużym wyzwaniem jest zmiana mentalności ludzi, którzy do tej pory przyzwyczaili się, że „prezydent nic nie może”, a „jego miejsce jest pod żyrandolem”.
Widzowie dopytywali o konieczność budowy obrony terytorialnej kraju.
To stara maksyma - chcesz pokoju, szykuj się na wojnę. Po ośmiu latach rządów PO-PSL, reformach ministra Klicha i obcinaniu pieniędzy na finansowanie polskiej armii, znalazła się ona w fatalnym stanie. Rozmawiam z wysoko postawionymi oficerami Wojska Polskiego i oni mówią jednoznacznie, że Bogdan Klich zniszczył polską armię, a późniejsze lata tylko ją dobiły. (…) Coś na kształt Gwardii Narodowej - jak jest w USA - powinno powstać
— mówił.
Duda dodawał, że konieczne jest wprowadzenie planu odbudowy armii, a na terenie Polski powinny też stacjonować większe jednostki NATO.
Widzowie pytali też o przebicie się w mediach z programem.
Główne media dziś ze wszystkich sił wspierają prezydenta Komorowskiego i tutaj nic się nie zmieni, obiektywizmu nie ma tam żadnego. Podchodzę do tego z uśmiechem. (…) Mam świadomość realiów, ale i wiarę, że władza w Polsce jest możliwa i wielu moich rodaków to widzi i nie daje się oszukiwać
— mówił Duda.
Pytany o koszty swojego programu, kandydat PiS mówił o konieczności rozwiązań systemowych, między innymi obniżenia wieku emerytalnego.
Obniżenie wieku emerytalnego nie zostanie wprowadzone w dniu przejęcia przeze mnie urzędu prezydenta Rzeczypospolitej. To wymaga dyskusji z ekspertami i wypracowania odpowiednich rozwiązań. To nie nastąpi natychmiast, ale jest to możliwe, a pobudzenie gospodarki jest niezbędne. (…) Polacy mogą pracować dłużej niż do 60. i 65. roku życia, ale niech to będzie wola, biorąca pod uwagę zdrowie, a nie przymus państwowy. Inaczej emerytura może stać się zasiłkiem przedpogrzebowym. My w Polsce pracujemy najciężej w Europie, a podwyższenie wieku emerytalnego nie było czymś, na co się społeczeństwo zgadzało
— ubolewał.
maf, Telewizja Trwam
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/237249-andrzej-duda-w-telewizji-trwam-dzisiaj-polsce-bardzo-potrzebna-jest-uczciwa-wladza-i-naprawa-kraju