Prof. Przyłębski: Bycie naukowcem niczego nie gwarantuje: trzeba mieć odwagę, niezależnie od wiedzy. WYWIAD

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Rozmowa prof. Andrzejem Przyłębskim, założycielem Centrum Myśli Floriana Znanieckiego.

W 5 października gościł w Poznaniu eurodeputowany PiS-u prof. Zdzisław Krasnodębski. Przyjechał na zaproszenie Centrum Myśli Floriana Znanieckiego, którego jest Pan założycielem. Zainaugurował spotkaniem w Sali Lubrańskiego UAM, cykl wykładów i wybitnych przedstawicieli nauk społecznych. W tej dziedzinie jest dużo do zrobienia. Nauki społeczne w III RP służą przeważnie legitymizacji władzy a  nie obiektywnemu badaniu świata społecznego?

Prof. Andrzejem Przyłębski: Myślę, że ten osąd jest zbyt surowy. Bo są różni naukowcy. A ci, o których mówić można, że władzy sprzyjają, czynią to najczęściej w poczuci cywilizacyjnej misji: modernizacji polskiego społeczeństwa, która jest tak naprawdę jego post-modernizacją, z post-demokracją i post-polityką na czele. Nie rozumieją rzeczywistości, w której żyją. Zachód, którego duchowy kryzys jest tak ewidentny, przyjmują jako ciągle niezagrożony, przyszłościowy model rozwoju. Dlaczego? Większość z nich zna USA czy Europę Zachodnia jedynie z pobytów na uczelniach lub z wczasów, a to nie daje wglądu w to, co się tam dzieje. Krasnodębski mieszka tam od ponad 20 lat, ja mieszkałem lat 15, Bronisław Wildstein - ponad 10. To jest doświadczenie, którego ci entuzjaści epoki post-narodowej nie maja i nie rozumieją.

Wykład Prof. Zdzisława Krasnodębskiego dotyczył koncepcji narodu w myśli Floriana Znanieckiego. To dzisiaj bardzo istotna kwestia, zwłaszcza w Polsce gdzie do niedawna mówienie o narodzie jako podstawowym czynniku państwo-twórczym wśród humanistycznych elit uchodziło za nietakt?

Hegel twierdził, iż grupa etniczna, która przekształca się w naród szuka pełni swej reprezentacji w państwie. Z pewnością nie żyjemy w fazie post-państwowej, którą wieszczyli postmoderniści. Ci którzy tak twierdzą albo są niezdolni do obserwacji rzeczywistości albo – być może nieświadomie – działają na rzecz państw, które pod pozorem kosmopolityzmu chcą narzucić swą „etyczność” innym narodom. Znaniecki podchodził do tej kwestii bardzo subtelnie. W wykładzie prof. Krasnodębskiego zwróciło mą uwagę, że to co zauważył Hegel u nas, niezależnie od niego, głosił Koźmian. To spore odkrycie, utwierdzające mnie w przekonaniu, że warto badać i lansować polskich humanistów.

Wykład był znakomity. Erudycja Krasnodębskiego jest szeroka  i głęboka. Jest socjologiem o wybitnym filozoficznym zacięciu. Taki intelektualista po prawej stronie sceny politycznej to dla macherów od rozdawnictwa prestiżu spory kłopot. Światowiec, wykładowca renomowanym uczelni, a jednocześnie gorący patriota, co objawiło się w bardzo jednoznacznej publicystyce po 10 kwietnia, a teraz w służbie publicznej.

Kiedy podczas panelu na Polskim Zjeździe Filozoficznym, przedstawiając ZK powiedziałem, że to najwybitniejszy obecnie przedstawiciel polskiej humanistyki wielu się na mnie oburzyło. Ale wystarczy tylko przyjrzeć się rozpiętości dyscyplin, w których ma wartościowe publikacje. Jako jeden z nielicznych dyskutuje z badaczami zachodnimi jak równy z równym. Miałem przyjemność obserwować to, gdy w Berlinie debatował o Europie z Habermasem. Czyta wszystko, co istotne, w wielu językach. Ciągle w drodze, ciągle zanurzony w lekturze. A do tego – człowiek moralnie kryształowy.

Prof. Krasnodębski akcentuje, że to co tworzy wspólnotę narodową,  to wola bycia podmiotami politycznymi, akcentowana przez członków danej społeczności, którzy chcą sami sobą rządzić. Do wykonania jest zatem przed naukami społecznymi ogromna praca budzenia świadomości, czym jest liberalna demokracja w obrębie państwa narodowego. Myśl Znanieckiego  i Krasnodębskiego,  to dobre punkty odniesienia dla polskiej socjologii?

Raczej dla filozofii kultury, i krytyki kultury, która może z niej wynikać. Socjologia pojmuje siebie jako dyscyplinę empiryczną, metody wprowadzone przez Znanieckiego uważane są za cenny wkład do jej rozwoju, ale dziś poprawiony bądź przezwyciężony. Prof. Włodarek, były wicedyrektor IS UAM, entuzjasta Znanieckiego, twierdzi, że recepcja od strony filozofii kultury daje nowe otwarcie, nowy dostęp do jego myśli i buduje jego aktualność Dlatego ja wolę mówić o jego kulturologii, a  nie o socjologicznej aktualności Znanieckiego.

Postawa prof. Krasnodębskiego ma w sobie pewne rysy romantyczne. Romantycy najpierw wykonywali pracę w sferze myśli, a potem angażowali się działalność polityczną. Wówczas to była poezja, a dzisiaj rolę poezji przejęła nauka?

Podczas benefisu Zdzisława Krasnodębskiego, który miał miejsce dwa lata temu na naszej uczelni, przytoczyłem dawny wywiad z profesorem, w którym mówił, że w 1989 r. do głowy mu przyszło myśleć o kontynuacji podziemnej działalności politycznej. Myślał tak jak ja, że jesteśmy „na dobrej ścieżce” i możemy się zająć nauką, jako naszym wkładem do „wspólnego dobra”. Życie pokazało coś innego: sprawy w kraju idą generalnie w złym kierunku (mimo wielu pozytywów), więc nie sposób się nie angażować. Do tego doza romantyzmu jest pewnie niezbędna. A czy nauka w tym pomaga, zajmując miejsce poezji: rzetelna nauka tak, ale nie to, co uprawia większość naszych akademickich kolegów: ideologia i niewolnicze powielanie mód importowanych z Zachodu, tak  w humanistyce jak i naukach społecznych. A przecież ich głównym zadaniem nie jest ciągła „produkcja nowości” (często w postaci pseudo-wiedzy), lecz edukowanie człowieka i obywatela. A więc głównie kształtowanie jego wiedzy o kulturze, jego zmysłu moralnego i władzy sądzenia. Wedle Kantowskiego sapere aude: miej odwagę posługiwać się własnym rozumem!. A w naukach przyrodniczych? Widać strach przed merytorycznym zajęciem się katastrofą smoleńską, dystans wobec konferencji smoleńskich. Ten strach, potępianie nielicznych, którzy mają odwagę wgłębiać się w zagadnienie, pokazuje gdzie się po 25 latach niepodległości znaleźliśmy. Dlatego bycie naukowcem niczego nie gwarantuje: trzeba mieć odwagę, niezależnie od wiedzy. Czasem myślę, że dzisiejsze polskie społeczeństwo nie byłoby w stanie stworzyć milionowego ruchu jakim była „Solidarność”. Najbliższa przyszłość pokaże, czy się mylę.

Rozmawiał Maciej Mazurek

Prof. Andrzej Przyłębski filozof, tłumacz, dyplomata. Jest wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Fenomenologicznego, członkiem Rady Programowej International Hegel Society oraz Allgemeine Zeitschrift fur Philosophie. W latach 1996-2001 był radcą ds. kultury i nauki w Ambasadzie RP w Niemczech.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.