Paradne! Skompromitowany Klich przekonuje w USA, jak rozwiązać konflikt na Wschodzie

Fot. Kprm.gov.pl
Fot. Kprm.gov.pl

Tylko najbliższe otoczenie prezydenta USA Baracka Obamy, w tym doradcy ds. bezpieczeństwa, jest wciąż przeciwne zbrojeniu Ukrainy w obawie przed zaostrzeniem konfliktu - ocenił w Waszyngtonie senator PO Bogdan Klich. Jego zdaniem to błędne rozumowanie.

Klich, który zakończył kilkudniową wizytę w stolicy USA, ocenił, że jeśli chodzi o kwestię zbrojenia Ukrainy, to „sytuacja w Waszyngtonie jest paradoksalna”.

Za” jest w zasadzie cały Kongres, także większość ekspertów i szefowie ważnych departamentów, jak sekretarz stanu czy minister obrony; uważają, że Ameryka powinna zachować się bardziej stanowczo, jeżeli chodzi o politykę rosyjską i wspierać mocniej Ukrainę w jej walce przeciw inwazji rosyjskiej. Tymczasem prezydent USA i bezpośrednie otoczenie mają odmienne zdanie

— powiedział polskim dziennikarzom Klich.

Jak relacjonował, w Waszyngtonie spotkał się z kilkoma amerykańskimi kongresmenami, a także ekspertami think tanków, w tym byłym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy’ego Cartera, Zbigniewem Brzezińskim.

Od moich rozmówców słyszałem, że są trzy osoby w otoczeniu prezydenta, które są przeciwne tej decyzji (o zbrojeniu Ukrainy), a prezydent Obama też nie jest do tego przekonany

— powiedział Klich. Przeciwna jest przede wszystkim doradczyni Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego Susan Rice i jej zastępca Ben Rhodes.

Klich, który zdecydowanie opowiada się za zbrojeniem Ukrainy, podkreślił, że ważne jest w tej kwestii „oddziaływanie z Europy” na stanowisko USA.

Ważna będzie tu rozmowa pomiędzy Obamą a Donaldem Tuskiem, który (w poniedziałek) przyjdzie do Waszyngtonu jako przewodniczący Rady Europejskiej

— powiedział.

Zdaniem senatora są trzy główne powody, dla których Obama nie chce zbroić Ukrainy, a najważniejszy to przekonanie, że wsparcie wojskowe wywoła reakcję Rosji i będzie oznaczało jeszcze większą eskalację konfliktu, czego amerykański prezydent chce uniknąć.

W moim przekonaniu to jest podejście błędne, ponieważ eskalacja jest spowodowana biernością Zachodu i zbyt dużą ostrożnością w działaniach, a nie odwrotnie

— powiedział Klich.

Drugi powód zachowawczości Obamy to - jak tłumaczył Klich - „użyteczność Rosji w rozwiązywaniu istotnych dla Ameryki spraw w innych częściach świata”. Chodzi głównie o negocjacje z Iranem na temat programu nuklearnego tego kraju oraz zwalczanie dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS) w Iraku i Syrii.

Tu też mamy do czynienia z przesadą ze strony USA, bo Rosja - niezależnie od tego jak Amerykanie zachowają się w stosunku do Ukrainy - jest zainteresowana, by Iran nie miał broni nuklearnej. Nie będzie też blokowała zwalczania Państwa Islamskiego, bo przecież IS jest zagrożeniem dla sojusznika Rosji, czyli prezydenta Syrii

— przekonywał Klich.

Trzeci argument to obawy, że zbrojenie Ukrainy doprowadzi do powrotu zimnej wojny pomiędzy Zachodem a Federacją Rosyjską, łącznie z wyścigiem zbrojeń, który byłby poważnym obciążeniem dla USA i Zachodu.

Prezydent Obama chce uniknąć wyścigu zbrojeń, który miałby być efektem takiej konfrontacji

— wyjaśnił Klich. Ale i ten argument podważył, przekonując, że największym niebezpieczeństwem jest to, że Ameryka zachowując się zbyt łagodnie może doprowadzić do powrotu polityki stref wpływów. A to oznacza ryzyko, że

Amerykanie zostaną wypchnięci z Europy Wschodniej i przestaną w niej odgrywać jakąkolwiek rolę, a kraje poradzieckie, które nie są członkami NATO, zostaną poddane dominacji ze strony prezydenta Putina

— ostrzegł Klich.

W rozmowie z dziennikarzami Klich wyraził też przekonanie, że w polityce USA do końca kadencji Obamy nie zajdą radykalne zmiany, jeśli chodzi o Polskę i inne będące członkami NATO kraje Europy Środkowej.

To dobra wiadomość, bo zostaną zrealizowane zobowiązania podjęte na szczycie NATO w Newport (m.in. o wzmacnianiu rotacyjnej obecności wojskowej w tej części Europy - red.)

— powiedział.

Ale nie wierzę, że do końca kadencji zmieni się sposób stacjonowania amerykańskich żołnierzy w Polsce (na stały), bo Amerykanie musieliby odejść od swej doktryny (wojskowej) przyjętej w 2012 roku

— dodał.

Senator ujawnił, że przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku kibicuje Republikanom, gdyż zawsze wykazywali się większą od Demokratów „odpowiedzialnością za sprawy międzynarodowe” i „większą gotowością do użycia siły”.

Znając dokonania Bogdana Klicha, pamiętając jego fatalne decyzje dotyczące polskiego wojska, czy sprawy smoleńskiej, ostatnie tezy Klicha budzą uśmiech politowania…

KL,PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.