Sejmowy spór o rolnictwo: Sawicki: "Ambicje rozkrzyczanych związkowców!"Jurgiel: "Rząd działa nieudolnie!"

fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

W Sejmie trwa debata ws. sytuacji w polskim rolnictwie. Nie chcę, by rolnika i całą Polskę, całe polskie rolnictwo kojarzono z rozkrzyczanymi związkowcami - mówił minister Marek Sawicki. -Rząd w obszarze rolnictwa działa nieudolnie, nieskutecznie, wykazuje brak zainteresowania i przedstawia puste obietnice - stwierdził Krzysztof Jurgiel z PiS.

Minister rolnictwa Marek Sawicki mówił, że nie chce, aby rolników i całe polskie rolnictwo kojarzono z rozkrzyczanymi związkowcami, którzy „kolejny raz próbują na chłopskich plecach - jak na trampolinie - odbić się do własnych ambicji politycznych”.

Sawicki przedstawił w Sejmie informację nt. sytuacji branży. Jak mówił, polska wieś i rolnictwo nie są czarne - „jak próbują wmawiać koleżanki z PiS-u”, nie jest także czerwone, „jak by chcieli koledzy z SLD”. „To rolnictwo nie jest także zieloną wyspą, jakbyśmy - mniemam - wspólnie wszyscy chcieli” - przyznał.

Według niego nasze rolnictwo jest bardzo różnorodne i w dobie światowego kryzysu przeżywa także swoje problemy.

Chcę jednak, aby polscy rolnicy byli nie tylko dumni ze swojego zawodu, ale aby także Polska i Polacy cenili naszą rolniczą robotę. Chcę, aby w tym ciężkim trudzie dostrzeżono nie tylko troskę o własne warsztaty pracy, ale także przede wszystkim troskę o konsumenta, dla którego wszyscy pracujemy”

— deklarował Sawicki.

Nie chcę, by rolnika i całą Polskę, całe polskie rolnictwo kojarzono z rozkrzyczanymi związkowcami, którzy kolejny raz próbują na chłopskich plecach, jak na trampolinie, odbić się do ambicji, czy raczej realizacji ambicji politycznych”

— podkreślił.

Przyszłości polskiego rolnictwa nie zamierzam wiązać z chimerycznym rynkiem rosyjskim

— oświadczył minister rolnictwa Marek Sawicki w środę w Sejmie. Przyznał zarazem, że Polska dotkliwie odczuła rosyjskie embargo na eksport żywności.

Sawicki, przedstawiając posłom informację o sytuacji rolnictwa, podał, że w okresie gdy Polska jest członkiem UE wartość naszego eksportu wzrosła z 5,2 mld euro (w 2004 r.) do ponad 21 mld euro (w 2014 r.) W tym czasie - zaznaczył - zmieniliśmy się z producenta żywności na własne potrzeby w znaczącego, konkurencyjnego jej eksportera.

Dodał, że w ciągu 10 lat wielkość produkcji rolniczej w Polsce wzrosła o 40 proc., gdy równolegle w państwach, które razem z nami przystępowały do Unii wielkość produkcji zmalała o 10 proc.

Zaznaczył, że nawet rosyjskie embargo nie złamało dodatniej dynamiki eksportu. Jak mówił, nie bagatelizuje jednak znaczenia tego rynku, gdyż - przypomniał - w 2013 r. w sektorze owocowo-warzywnym dynamika eksportu na rynek rosyjski przekraczała 40 proc. A - kontynuował - w pierwszej połowie 2014 r. tj. przed embargiem dynamika eksportu na rynek rosyjski artykułów mleczarskich sięgała 70 proc.

Minister zaznaczył, że o „chimeryczności” rosyjskiego rynku wiedział już w 2008 r., gdy „otwierał” ten rynek na polskie produkty żywnościowe, dlatego w 2009 r. powstały fundusze promocji. Dzięki tym środkom (zgromadzono 240 mln zł) zrealizowano ponad 170 różnych misji w całym świecie. Według szefa resortu rolnictwa, pozwoliło to na zrealizowanie promocji z udziałem środków unijnych o wartości pół miliarda złotych, a polskie produkty żywnościowe są obecne w ponad 100 państwach świata.

Główny powód kryzysu w rolnictwie, to nadprodukcja żywności; nie dostrzegam istotnych uchybień w pracy rządu

— powiedział z kolei Leszek Korzeniowski z PO.

Korzeniowski zauważył, że rok 2014 był bardzo dobry pod względem plonów, ale znacznie gorszy pod względem cen produktów rolnych.

Zaczyna się (w 2014 roku) raptowny spadek cen światowych i europejskich, a my przecież nie jesteśmy już rynkiem zamkniętym, wyizolowanym, a jesteśmy podłączeni w zasadniczy sposób pod rynek światowy”

— zaznaczył.

Zdaniem polityka PO „zaczęły się problemy i (dlatego) rozpoczął się chocholi taniec szukania czarownicy i winnego, który odpowie za wszystkie grzechy (w polskim rolnictwie)”.

Rząd polski realizuje z pełną konsekwencją wytyczne zawarte w dyrektywach unijnych (dotyczące rolnictwa - PAP) i przystosowuje je do warunków polskich. Stwierdzam z całą stanowczością, że nie dostrzegam istotnych uchybień w pracy polskiego rządu”

— ocenił Korzeniowski.

Jak podkreślił, polskie rolnictwo jest pochodną rolnictwa światowego i europejskiego, a to co uzyskaliśmy przez lata obecności w Unii Europejskiej zasługuje na bardzo wysoką ocenę.

Wiele osób myślało, że koniunktura jest nam dana raz na zawsze, natomiast (takie osoby) nie pomyślały, że coś się może zmienić”

— konkludował Korzeniowski.

Protesty rolnicze nie mogą stanowić „trampoliny politycznej” - powiedział Mirosław Maliszewski PSL w sejmowej debacie o środowej informacji rządu nt. sytuacji branży. Tymczasem PiS zarzucił ludowcom nieudolność.

Maliszewski zapowiedział, że jego klub w głosowaniu poprze rządową informację. Nawiązał do podnoszonego przez protestujących rolników problemu sprzedaży ziemi cudzoziemcom:

Wiele tych inicjatyw dotyczących sprzedaży ziemi jest i ja jednak mam głęboką nadzieję, że nastąpi porozumienie w tej wysokiej Izbie ponad podziały polityczne i w tej kadencji doprowadzimy do tego, żeby ten rok 2016 - którym się wszystkich straszy - nie był rokiem, w którym zaczniemy sprzedawać polską ziemię, ale ta ziemia zostanie w rękach polskich rolników. Ponieważ oni będą wiedzieli, że z tytułu posiadania tej ziemi jest opłacalność, jest dochodowość”.

Postulował także zmianę pozycji rolników w całym „łańcuchu” żywnościowym.

Rolnik nie ma być tylko i wyłącznie producentem żywności i dalej nie wiedzieć, co się z jego produktem dzieje, za jakie ceny i gdzie on jest sprzedawany i gdzie on jest oferowany. I działania, które przewiduje nowy Program Obszarów Wiejskich, taką nadzieję dają”

— powiedział poseł. Podkreślił, że należy także wzmocnić działania dotyczące dopłat obszarowych i dopłat produkcyjnych.

W ocenie posła obecna trudna sytuacja w rolnictwie jest spowodowana rosyjskim embargiem na polskie produkty.

Mam głęboką nadzieję, że kryzys rosyjski jest kryzysem przejściowym. Nawet bym powiedział, że jestem tego pewien

— wskazał Maliszewski.

**Zawsze uważałem, że protesty służą do tego, żeby wzmocnić rolę negocjacyjną, wzmocnić rolę tych, którzy mają problemy, ale protesty nie mogą stanowić trampoliny politycznej. Nie mogą, bo to jest nieuczciwe. I myślę, że rolnicy, ci rzetelni, zwykli rolnicy biorący udział w tych protestach, mieli i mają dobre intencje. Nie do końca jestem przekonany, czy takie intencje mają ci, którzy te protesty organizują, czy ci, którzy te protesty podgrzewają”

— zaznaczył Maliszewski i dodał, że sam wielokrotnie uczestniczył w protestach.

Poseł zapowiedział, że klub PSL poprze informację rządu.

My zawsze apelowaliśmy i realizowaliśmy to, żeby funkcjonowała także w tej Izbie logika i pragmatyzm, i ta logika i pragmatyzm przede wszystkim polskim rolnikom są potrzebne”

— konkludował poseł.

Rząd w obszarze rolnictwa działa nieudolnie, nieskutecznie, wykazuje brak zainteresowania i przedstawia puste obietnice

— przekonywał z kolei podczas debaty Krzysztof Jurgiel (PiS).

Zdaniem Jurgiela na to jaka jest sytuacja w rolnictwie, wskazują postulaty protestujących rolników - nie tylko rolniczego OPZZ czy „Solidarności” RI, lecz także te kierowane do rad gmin czy powiatów, do sejmowej komisji rolnictwa czy premier.

Zarzucił ministrowi rolnictwa Markowi Sawickiemu, że dopuścił do kryzysu na rynkach rolnych przez przyjęcie złych rozwiązań dot. rynku mleka i wieprzowiny. Ocenił też, że minister nie dotrzymuje obietnic np. w sprawie uregulowania spraw ubezpieczenia upraw i zwierząt, funduszu gwarancyjnego, ochrony producentów w tzw. łańcuchu żywnościowym.

Nie ma ustawy w sprawie nieuczciwej konkurencji, nie ma pełnych dopłat do paliwa rolniczego

— wyliczał.

Wytykał też rządowi inne niedociągnięcia m.in. nieudane negocjacje w Unii w sprawie dopłat bezpośrednich, zgodę na gorsze warunki konkurencji i mniejsze limity produkcyjne.

Oceniając jak działa rząd w tym obszarze polityki gospodarczej, można powiedzieć, że jest to nieudolność, nieskuteczność, brak zainteresowania rządu i puste obietnice”

— podsumował Jurgiel. I pytał:

Dlaczego w dokumentach programowych opracowywanych przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego nie ma rolnictwa i produkcji żywności jako zadania strategicznego państwa?„.

Apelujemy, by została opracowana narodowa polityka rolna, która będzie uzupełniać Wspólną Politykę Rolną (WPR)”

— wzywał Jurgiel. Wyraził opinię, że minister powinien przygotować przegląd WPR, uwzględniając postulaty środowisk, które protestują. Należy też - przekonywał - zmienić zasady tej polityki, by nie „był to tylko algorytm podziału środków, a były tam instrumenty, które będą wspierały utrzymanie opłacalności produkcji rolnej”. Według Jurgiela konieczne jest podjęcie rzetelnych negocjacji z protestującymi rolnikami i powinna z nimi rozmawiać premier.

ansa/PAP

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.