"Wystawka" Piechocińskiego dla rosyjskich mediów powinna skłonić do refleksji nad rolą PSL w polskiej polityce. Rolą, przed którą przestrzegał wcześniej Mikołaj Budzanowski

wPolityce.pl/tvn24/radioszczecin.pl
wPolityce.pl/tvn24/radioszczecin.pl

Kuriozalna „wystawka”, jaką sprezentował Rosji swoimi wypowiedziami Janusz Piechociński jest dobrym powodem do przypomnienia o roli Polskiego Stronnictwa Ludowego w polityce, jaką realizuje rząd od niemal ośmiu lat.

CZYTAJ WIĘCEJ: Oto efekty polityki zagranicznej koalicji PO-PSL: rosyjskie media zachwycone Piechocińskim! Kreml wykorzystuje słowa wicepremiera o Ukrainie do swojej propagandy…

Słowa wicepremiera i ministra gospodarki zostały natychmiast podchwycone przez rosyjską maszynę propagandową, w której obrazie Ukraina to twór niezasługujący na miano państwa, a Ukraińcy to jedna wielka banda faszystów. Janusz Piechociński jest zbyt doświadczonym politykiem, by nie wiedzieć, jakie efekty przyniosą jego słowa. Tak jak doskonale wie, co robi kandydat PSL na prezydenta, przepraszając Węgrów za chłodne przyjęcie Viktora Orbana (przyjeżdżającego do Polski tuż po uwiarygadnianiu Władimira Putina w Budapeszcie) w Warszawie.

Moim zdaniem jest to niedopuszczalna sytuacja, żeby w ten sposób polskie elity odnosiły się do premiera państwa sojuszniczego

— mówił.

Ukłony wobec prorosyjskich ruchów Węgier były okraszone wręcz lodowatym potraktowaniem kwestii rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ludowcy wykorzystując strach Polaków przed wojną (ostatni sondaż wskazuje, że aż 40% Polaków boi się takiego scenariusza) co jakiś czas wrzucają do debaty publicznej wzmiankę o tym, że Kijowowi nie należy pomagać w żadnej formie.

Jak się to ma do postulowanej przez Ewę Kopacz, Grzegorza Schetynę i Rafała Trzaskowskiego jednoznacznej polityce wsparcia Ukrainy w konflikcie z Rosją? Jak wpisujące się w propagandę Kremla ruchy Piechocińskiego i innych polityków koalicjanta łączyć z deklarowaną - przynajmniej na papierze - niezgodą na politykę Moskwy? Tłumaczyć to zgodą czy niesubordynacją? Koniecznością odróżnienia się w kampanii wyborczej?

Równolegle do echa, jakie wywołały słowa Piechocińskiego warto zwrócić uwagę na problemy z gazoportem, na które zwróciła uwagę Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie. Należy podkreślić, że całej politycznej odpowiedzialności nie ponosi Platforma, ale także PSL. To właśnie minister gospodarki jest jednym z odpowiedzialnych, do którego pracy krytycznie odniosła się NIK. Dziś bezradnie rozkładający ręce w kwestii terminu oddania gazoportu wygląda więcej niż zabawnie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Problemy ze Świnoujściem większe niż przypuszczano? Piechociński nie wyklucza kolejnych poślizgów przy otwarciu gazoportu…

Ale to tylko przykłady z ostatnich dni. Takich było więcej. Dla przykładu - warto zwrócić uwagę na rozmowę, jaką z Mikołajem Budzanowskim - zdymisjonowanym w atmosferze skandalu ministrem skarbu - przeprowadził serwis onet.pl.

Tak naprawdę to ekspansja ze strony rosyjskiej była realizowana w trzech kierunkach – gazowym, rafineryjnym (przejmowanie części udziałów w rafineriach w Europie Zachodniej) i części chemicznej. A więc – jak najbardziej jest to element strategii ekspansji gospodarczej ze strony Federacji Rosyjskiej. Daliśmy jednak temu opór - ta spółka nie zostanie przejęta przez inwestora z Federacji Rosyjskiej. Ten temat wygraliśmy, ale takich zagrożeń będzie w przyszłości bardzo wiele

— przestrzegał Budzanowski.

Wywiad miał miejsce już po jego dymisji, a pojawił się w nim właśnie wątek zaufania - w tym zaufania do koalicjantów. Budzanowski, który sprzeciwiał się (skutecznie) przejęciu Azotów przez Rosjan, tak mówił o kulisach swojego odejścia:

Onet: A jak wyglądała sama dymisja? Premier zadzwonił czy się spotkaliście?

Budzanowski: Spotkaliśmy się na długą rozmowę.

Onet: I co powiedział? „Słuchaj Mikołaj, to koniec”?

Budzanowski: To już musi pozostać pomiędzy mną a premierem. Ale długo rozmawialiśmy… o zaufaniu. Również wokół osób wówczas związanych z rządem.

Onet: Wówczas? Czyli osoby, których zaufanie podważono, nie są już blisko rządu?

Budzanowski: Część już nie jest.

Onet: Został Janusz Piechociński?

Budzanowski: Więcej nie mogę powiedzieć.

Sugestia była więcej niż czytelna.

Idźmy dalej - i cofnijmy się do 2013 roku, gdy pismo „Wprost” pisało o plotkach wokół przyjazdu do Polski wiceprezesa Gazpromu.

Piechociński wpadł w panikę. Chciał zatrzymać publikację pisze, że Aleksander Miedwiediew, wiceprezes Gazpromu, przylatuje za kilka dni do Polski. Na czwartek planowane jest posiedzenie rady nadzorczej EuRoPol Gazu, w której Gazprom jest udziałowcem (ma 48 proc., tyle samo, ile polskie PGNiG) (…) Z nieoficjalnych informacji wynika, że Rosjanie nadal chcą przekonywać do budowy gazociągu Jamał II przez Polskę (…) Dotarły do nas sygnały, że przy tej okazji Miedwiedew chciał się spotkać z wicepremierem Januszem Piechocińskim. Chcieliśmy zweryfikować te informacje, dzwoniąc do Piechocińskiego. Ku naszemu zaskoczeniu wicepremier interweniował u naczelnego „Wprost” Sylwestra Latkowskiego, przekonując do wstrzymania publikacji. Zarzucił nam, że chcemy „brać udział w spisku”.

A przecież takich spraw było więcej. Gdy media w pewnym momencie obiegła plotka o dostawach prądu z Kaliningradu (jeden z kluczowych projektów rosyjskich, który mógłby zwiększyć uzależnienie Polski od Moskwy), zareagował nerwowo, mówiąc, „że były różne propozycje współpracy ze strony Rosjan” i krzycząc na dziennikarza. Kontraktu gazowego wynegocjowanego przez Waldemara Pawlaka (przed którym „ratować” musiała nas Komisja Europejska), utajnionym raportem NIK w tej sprawie (którego publikację blokują konsekwentnie i Pawlak, i Piechociński) czy rozpoczynanych dyskusji - przez PSL - o rezygnacji z energetyki jądrowej szkoda nawet wspominać.

Pytanie o rolę Janusza Piechocińskiego i całego Polskiego Stronnictwa Ludowego w polskiej polityce i działaniach rządu pozostaje otwarte. Otwarcie drzwi gabinetów politycznych, kluczowych spółek Skarbu Państwa i służb specjalnych dla ludzi z nadania ludowców jeszcze nie raz odbije się Platformie czkawką. Czkawką zafundowaną jednak na własne życzenie.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Jadę do domu, pier…lę to wszystko”. Ewa Kopacz realizuje politykę energetyczną, która została zapisana na taśmach prawdy

CZYTAJ TAKŻE: PSL - Polskie Stronnictwo (zielonych) Ludzików. Kreml ma prawdziwych przyjaciół w tej postzeteselowskiej partii

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.