Naimski: Sprawa gazoportu to gigantyczny skandal. Tę inicjatywę dokończy rząd PiSu. NASZ WYWIAD

Fot. Gazlupkowy.pl
Fot. Gazlupkowy.pl

wPolityce.pl: Konferencja prasowa, na której m.in. Pan omawiał sprawę opóźnień w budowie gazoportu, PiS zatytułował „Sytuacja na budowie gazoportu skandalem dekady”. Mieliśmy wiele afer i skandali w ostatnich latach. Dlaczego akurat ta wydała się Panu poważniejsza?

Piotr Naimski, poseł PiS, były wiceminister gospodarki: Uważam, że zaniechania, niedołęstwo i szkodnictwo przy budowie gazoportu w Świnoujściu to jeden z największych skandali okresu rządów PO-PSL. Czytamy drugi już raport NIK dotyczący tej inwestycji. To jest dokument miażdżący dla premier Kopacz i premiera Tuska, dla ministrów skarbu państwa, ministrów gospodarki, dla zarządów GAZ-SYSTEMu, PLNG, czyli spółek skarbu państwa nadzorowanych przez ministra. Prokuratura okręgowa w Warszawie od jesieni 2014 roku prowadzi w tej sprawie śledztwo, badając czy nie mamy do czynienia z zaniedbaniami urzędników państwowych, osób publicznych w tej sprawie. Określenie użyte przez nas w tytule konferencji nie jest na wyrost, jest adekwatne do rzeczywistości.

Pytanie co dalej? Jaką przyszłość widzi Pan przed tą inicjatywą?

Dziś ani minister Karpiński, ani premier Kopacz, ani władze wymienionych wcześniej spółek nie są w stanie określić, kiedy ten gazoport zostanie rzeczywiście ukończony. To jest sytuacja groźna dla państwa. Jeśli nie ma kolejnego harmonogramu, który można by egzekwować od wykonawcy, to jesteśmy w ciemnej mgle. To, co mówił Pan Parafianowicz ministrowi Nowakowi na taśmach prawdy, wskazując, że oddanie gazoportu może się przeciągnąć do 2017 roku, może się okazać ponurą prawdą.

Może plany rządu PiSu były na wyrost? Wiemy, że Litwa zdecydowała się budować inny, pływający terminal LNG i udało jej się to w kilka lat sfinalizować. Czy zatem nie należało przyjąć innej koncepcji od początku?

Zauważmy różnicę skali i potrzeb między Polską i Litwą. Litwa jest krajem wielokrotnie mniejszym od Polski, zaś zapotrzebowanie litewskiej gospodarki na gaz jest również kilka razy mniejsze niż polskiej. Rozwiązanie, które jest dobre dla Litwy, byłoby absolutnie niewystarczające dla Polski. My podobnych pływających terminali potrzebowalibyśmy kilka. Koszty tego przewyższałyby koszty stałej budowli, którą zaprojektowaliśmy w Świnoujściu. Tu nie mam żadnych wątpliwości. W 2006 roku podjęto słuszną decyzję. Wybrano dobrą lokalizację, jednak potem przyszedł Donald Tusk i przez rok zastanawiał się czy w ogóle kontynuować ten „okropny” projekt PiS. Dla obecnej władzy kontynuowanie projektów PiSu było nie do zaakceptowania.

Ostatecznie jednak rząd poparł gazoport.

Rzeczywiście, podjęto decyzję dalszych pracach. Jednak działano w sposób tak nieudolny, że mamy rok 2015 i zasadne wydaje się stwierdzenie, że to kolejny rząd PiSu będzie tę budowle kończył. To będzie pewna satysfakcja, jednak wątpliwa. Czasu utraconego Polsce nikt nigdy nie zwróci.

Rząd Tuska przez lata przekonywał, że ta inwestycja jest dla niego ważna i ma pełne poparcie. Jak zatem oceniać te zapewnienia? Dlaczego słowa rozmijały się z czynami?

Donald Tusk i jego rząd nigdy nie uznali w mojej ocenie tego projektu za ważny dla Polski i ważny dla siebie. Rząd PO, sam Tusk, przez cały czas urzędowania zajmował się wyłącznie propagandą. W tej sytuacji głoszone hasła pozostawały na papierze, były zapominane po kilku miesiącach, deklaracje kolejnych ministrów były lekceważone. W tym szeregu znalazł się również, niestety, gazoport w Świnoujściu.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.