Beata Gosiewska: „To Platforma Obywatelska doprowadziła do tej katastrofy smoleńskiej”. NASZ WYWIAD

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Polacy chcą upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej. Przeszkodą jest tylko PO, która zamordowanych w Smoleńsku boi się nawet po ich śmierci

— mówi portalowi wPolityce.pl europosłanka Beata Gosiewska (PiS).

wPolityce.pl: Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyraził nadzieję, że doczekamy się godnego upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej. Jak ocenia Pani inicjatywę ośrodka prezydenckiego związaną z budową pomnika ofiar, który nie stanie na Krakowskim Przedmieściu?

Beata Gosiewska (europosłanka PiS, wdowa po śp. Przemysławie Gosiewskim): Myślę, że pan prezes Jarosław Kaczyński mówiąc, że doczekamy się godnego upamiętnienia miał na myśli zmianę władzy, bo jest to warunek niezbędny do odpowiedniego uczczenia pamięci ofiar tragedii smoleńskiej. Niestety to obecnie rządząca Platforma Obywatelska doprowadziła do tej katastrofy – swoją nienawiścią, wszystkimi przepychankami, obrażaniem głowy państwa, natomiast po katastrofie usiłuje to wykorzystywać do swojej gry politycznej i skłócania polskiego społeczeństwa. Myślę, że dla Platformy Obywatelskiej najbardziej przerażająca była jedność na Krakowskim Przedmieściu i przed Pałacem Prezydenckim. Potem mieliśmy do czynienia z brudną grą, której kolejną odsłoną jest propozycja wychodząca z otoczenia prezydenta w czasie kampanii wyborczej. Powiem szczerze: mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Uważam, że osoby odpowiedzialne za śmierć elity narodu polskiego nie powinny budować jej pomnika, ponieważ nie będzie to pomnik od narodu. Trudno uznać takie działanie za szczere. To tylko brudna gra polityczna. W tym miejscu można przytoczyć słowa Donalda Tuska: „Oby się nie urodzili, jeżeli to wykorzystują do brudnej, wyborczej gry politycznej”. Niestety takie są polskie realia. Aby wyjaśnić przyczyny tej katastrofy trzeba zmiany władzy. Przemysław Gosiewski jako swój życiorys zostawił gotową receptę, jak dokonać tej zmiany władzy i zmiany Polski. Należy tylko z niej skorzystać.

Również po prawej stronie zaczynają pojawiać się głosy, że należy brać to, co daje teraz władza, ponieważ drugiej takiej szansy możemy nie mieć.

Jestem temu przeciwna. Polacy chcą upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej. Przeszkodą jest tylko władza Platformy Obywatelskiej, która tak naprawdę zamordowanych w Smoleńsku boi się nawet po ich śmierci. Dlatego możemy zaobserwować wszystkie obrzydliwe zagrywki, jak choćby ośmieszanie osób, które zginęły i próba podziału, a także włączania polskiego społeczeństwa do tej brudnej gry. Ilekroć jestem na Powązkach i widzę pomnik, który Boni wybudował jako „dar narodu polskiego”, to przypominam sobie, że pod uwagę nie wzięto żadnych uwag. Politykom Platformy Obywatelskiej wydaje się, że jeśli wybudują coś na kształt pomnika, gdzieś na uboczu, to wtedy nie będzie argumentu dotyczącego miejsca pod Pałacem Prezydenckim. Jak rozumiem, Bronisław Komorowski nie chciałby pracować w takich warunkach, ponieważ gryzłoby go sumienie, gdyby musiał przez swoje okna patrzeć na pomnik prezydencki. Mamy do czynienia z brzydką grą w wykonaniu Bronisława Komorowskiego, co tylko źle o nim świadczy.

Jakie uczucia towarzyszyły pani, gdy w Sejmie została otworzona wystawa poświęcona śp. Przemysławowi Gosiewskiemu? Czy miała pani satysfakcję, że jednak pamięta się o pani mężu czy też przeważał smutek, że nie ma już pani męża wśród nas?

Przypomnę słowa Jerzego Buzka, który w pogardliwy sposób powiedział, że konferencja w Parlamencie Europejskim z naszym udziałem była „seansem terapeutycznym”. Przyznam szczerze, że w istocie był to dla nas – rodzin ofiar tragedii smoleńskiej i polskiego społeczeństwa - seans terapeutyczny. Dla mnie to ciągle bardzo trudne i bolesne wspomnienia. Wiem jednak, że naszym obowiązkiem jest kultywować pamięć o moim śp. mężu. Miałam okazję obserwować ostatnią dekadę jego życia, pasmo sukcesów okupione ciężką pracą, jego talentem, wysiłkiem, ale również wyrzeczeniami całej rodziny. Widziałam nie tylko te jasne barwy i sukcesy, ale również jego ciężka pracę, zmagania, pot i łzy. To nie były sukcesy odnoszone w łatwy sposób, ale okupione bardzo ciężką pracą. Zawsze żartował, że przyniosłam mu szczęście. Rzeczywiście, od kiedy Przemysław Gosiewski poznał mnie i związał się ze mną, zaczęły datować się jego pierwsze sukcesy wyborcze. Zawsze mówiłam, że wybory po których go poznałam, czyli wybory przegrane w 1997 roku, były wyborami do wygrania. Żartowałam, że gdyby mnie znał, to na pewno wygrałby te wybory, bo należało wtedy zrobić poważną kampanię. Przemysław Gosiewski zaufał wtedy Marianowi Krzaklewskiemu, który obiecał mu wtedy wysokie miejsce na liście krajowej, ale oszukał Przemka i mojemu mężowi zostało za mało czasu na zrobienie solidnej kampanii wyborczej. Podczas każdej kolejnej kampanii uczciwie i ciężko pracowaliśmy, co zaowocowało sukcesami.

Rozmawiał Jerzy Kubrak


Polecamy książkę Wojciecha Wencela i Andrzeja Zybertowicza „Lawa.Rozmowy o Polsce”.

Kondycja Polski po 10.04.2010, troska o Ojczyznę, aktualne problemy i drogi ich rozwiązania - to główne tematy kilkunastu wywiadów, które tworzą „Lawę”.

Pozycja dostępna wSklepiku.pl!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.