Komorowski i jego ludzie realizują strategię zupaków i trepów. Pozornie śmieszną, faktycznie groźną

PAP/Wojciech Pacewicz
PAP/Wojciech Pacewicz

Nie dajmy się nabrać na to, że mamy do czynienia z niezgułowatym wujkiem Bronkiem i śmiesznymi „szogunami”. To bardzo poważni, zimni, niebezpieczni i konsekwentni gracze.

Nie dajmy się uwieść i zmylić zewnętrznej formie prezydentury Bronisława Komorowskiego.Owszem, on i jego otoczenie popełniają niezliczone gafy, dzielnie walczą z protokołem dyplomatycznym, elementarnymi zasadami dobrego wychowania oraz polszczyzną. To prawda, że prezydent często się przejęzycza, robi podstawowe błędy składniowe, semantyczne czy ortograficzne, mamrocze i gubi sens oraz logikę wypowiedzi. Jest faktem, że Bronisław Komorowski i jego dworzanie mają poczucie humoru spod znaku kamienia łupanego i maczugi i często wywołują sprośne skojarzenia albo wprost się nimi posługują. Ale to ściema.

W tym, co się składa na zewnętrzną formę prezydentury Bronisława Komorowskiego skojarzenia z buractwem, obciachem i prostactwem są po prostu wliczone w koszty. I są często wynikiem strategii przyjętej z pełną premedytacją.A przez to są mylące, bo wpływają na traktowanie Bronisława Komorowskiego jako niezgrabnego, ale swojskiego safanduły, a jego otoczenia jako ludzi niegroźnych i niezbyt lotnych. Tymczasem pod maską safanduły kryje się całkiem bezwzględny i twardy gracz, zaś pozornie niemrawe i niezgułowate otoczenie potrafi skutecznie wdrażać polecenia i realizować zadania oraz roztaczać bardzo wygodne dla swego chlebodawcy obrazy, wrażenia i skojarzenia, które czynią z niego inną osobą, niż w rzeczywistości jest. Zewnętrzna forma prezydentury Bronisława Komorowskiego oczywiście nie jest czymś wbrew cechom jego osobowości, podobnie jak nie jest sprzeczna z horyzontami wielu jego współpracowników. Nie jest jednak nieświadoma, czyli nie wynika wyłącznie z tego, że prezydent i jego doradcy oraz urzędnicy idą całkowicie „na żywioł”. Przez to, że ta forma wynika z cech charakteru i osobowości, jest niejako naturalna i nie wywołuje dysonansu. Prezydent może śmiało mówić o sobie jako o „swojaku”, „ziomalu” i „przeciętniaku”, co wielu ludzi bezkrytycznie kupuje, bo nie lubią władzy przesadnie wysferzonej. Dlatego uchodzą mu na sucho niezliczone gafy, potknięcia, nietakty oraz niemądre złote myśli. Ale to nie zmienia faktu, że to w dużej mierze kreacja. Zgodna z naturalnymi warunkami i ograniczeniami, ale kreacja.

Swojak i safanduła Komorowski oraz tacy ludzie jak „szogun” Koziej mają być skuteczni, a nie wyrafinowani czy przeintelektualizowani. Dlatego całe otoczenie prezydenta i on sam funkcjonują w ramach i kategoriach typowych dla wojska. W wojsku wiele spraw wygląda zupełnie inaczej, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Liczne sprawy dziejące się w armii budzą u postronnych obserwatorów śmiech i zażenowanie, ale wojskowi kierują się specyficzną logiką, nastawioną na realizowanie założonych celów. To logika zupaka i trepa – jak się w wojsku nazywa podoficerów i oficerów, którzy nie muszą być lotni, żeby wykonywać rozkazy i realizować plany wymyślone przez ludzi znacznie inteligentniejszych. Nie tylko przekonują o tym znakomite i wyjątkowo trafne literackie opisy funkcjonowania wojska, takie jak „Przygody dobrego wojaka Szwejka” czy „Paragraf 22”. Przekonuje o tym znajomość wojskowych i struktur, w których oni funkcjonują.

Tylko w kategoriach estetycznych mamy problem z tym, że otoczenie głowy państwa i cała ta prezydentura funkcjonują w ramach pasujących do „zupaków” i „trepów”. Koszarowe dowcipasy, burackie zachowania czy sprośne skojarzenia w wielu Polakach budzą pewien niesmak bądź uśmiech politowania, ale uznaje się je za „naturalne”, do przyjęcia i mało istotne. A one stanowią świetną zasłonę dymną dla realizowania takich celów, jakie są typowe dla struktur wojskowych. Chodzi o poszerzanie wpływów po cichu, zajmowanie terenu, stawianie przed faktami dokonanymi. Większość ludzi myśli sobie, że naczelny safanduła i jego „szoguni” nie są groźni, bo przecież prochu nie wymyślą. A są oni akceptowani, bo odwołują się do przeciętniactwa, swoiście pojmowanego egalitaryzmu. Tymczasem takie właśnie osoby, niespecjalnie podejrzewane o umiejętności i zdolności realizowania jakichś planów, mogą być bardzo skuteczne w roli zwornika (prezydent) czy wykonawców (urzędnicy, doradcy i zaplecze) celów i planów, jakie na co dzień w wojsku realizują „zupaki” i „trepy”. Pod tym względem osoba i prezydentura Bronisława Komorowskiego są mocno niedoceniane i fałszywie interpretowane.

Maski zakładane przez Komorowskiego i jego otoczenie są bardzo mylące dla przeciętnych ludzi, a dla samego prezydenta i jego „szogunów” bardzo wygodne. Są oni gotowi płacić pewną cenę za to, że czasem stają się pośmiewiskiem, ale pod takim przykryciem mogą realizować swoje dalekosiężne cele. A te cele to poszerzanie władzy prezydenta: faktyczne, choć nieformalne przywrócenie jego decydującego wpływu na wojsko, politykę zagraniczną, wewnętrzną oraz bezpieczeństwa, a także na spółki skarbu państwa, szczególnie te z sektora zbrojeniowego. A przede wszystkim chodzi o przejęcie kontroli nad tajnymi służbami. I poszerzanie wpływów Bronisława Komorowskiego w Platformie Obywatelskiej, z której się wywodzi oraz w większości mediów.

Osiągnięcie tych celów umożliwi Komorowskiemu i stojącym za nim doradcom, funkcjonariuszom oraz grupom interesów realizowanie planów strategicznych, w których bezpieczeństwo i pozycja Polski mogą się radykalnie zmienić. Na gorsze.

Nie dajmy się nabrać na to, że mamy do czynienia z niezgułowatym wujkiem Bronkiem i śmiesznymi „szogunami”. To bardzo poważni, zimni, niebezpieczni i konsekwentni gracze. Niedocenienie tego, co kryje się za przywdziewanymi przez nich maskami i pozorami byłoby błędem nie do przecenienia. To tylko śmiesznie wygląda, a naprawdę jest bardzo groźne.


Nowy numer „wSieci” już w kioskach! A w nim m.in. Marek Pyza i Marcin Wikło odkrywają ciemną stronę prezydenta Komorowskiego, Robert Mazurek i Łukasz Warzecha piszą o sprawie Kamila Durczoka, Marzena Nykiel pyta o odpowiedzialność za spalenie mostu łazienkowskiego, a Jan Rokita analizuje skutki konfliktu na Ukrainie.

wSieci” - Największy konserwatywny tygodnik w Polsce  w sprzedaży także w formie e-wydania.

Więcej na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.