Komorowski o ignorowaniu rosyjskiej polityki imperialistycznej: "Sam się temu dziwiłem za czasów rządów PiS..." Kiepska pamięć prezydenta?

fot. PAP/Artur Reszko
fot. PAP/Artur Reszko

Prezydent Komorowski konsekwentnie odmawia debaty z innymi kandydatami na prezydenta, natomiast postanowił zrobić obchód po wszelkich mediach. Do niedawna prawie codziennie odwiedzał studia telewizyjne i radiowe, teraz przeniósł się chyba do portali internetowych, zaczynając od wp.pl.

Jak dodaje portal: wywiad został przeprowadzony w Tokio. Ciekawe czy przed czy po wpadce z fotelem w japońskim parlamencie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Komorowski do gen. Kozieja: „Chodź szogunie!” Trudna sztuka robienia zdjęcia. WIDEO

Trzeba odróżnić przedsięwzięcia finansowane przez kancelarię prezydenta i te finansowane przez sztab wyborczy. Mimo to były i będą tendencje, by na wszystkie moje aktywności patrzeć w kontekście kampanii. To specyfika sytuacji, w której urzędujący prezydent jednocześnie kandyduje

— tłumaczył zapytany o to, gdzie kończy się sprawowanie urzędu prezydenta, a zaczyna kampania.

Nie widzę jednak możliwości odróżnienia przysłowiowego „selfie wyborczego” od „selfie prezydenckiego” inaczej, niż poprzez ocenę, kto jest organizatorem danego wydarzenia

— błyskotliwie dodał.

Odniósł się także do Marszu Godności w Kijowie. Prezydent nie widzi nic dziwnego w tym, że najważniejszych polityków, którzy w Mińsku realnie decydowali o przyszłości Ukrainy, tam zabrakło. Podkreśla za to, że ważne, że znaleźli się tam przywódcy regionu. Szkoda, że znaczą oni w tej rozgrywce bardzo niewiele…

Byli ci, którzy chcieli

— stwierdził.

Co jest absolutnie zrozumiałe, byli tam głównie przedstawiciele regionu. Przecież ta część Europy przeżywa najmocniej to wszystko, co jest związane z konfliktem rosyjsko-ukraińskim

— mówił.

Oczywiście chciałbym, żeby politycy zachodni w podobnym stopniu jak Polacy przeżywali to, co dzieje się dziś na Ukrainie, ale pamiętajmy, że Ukraina jest naszym sąsiadem, a nie Włoch czy Francji. Nie ma też co udawać, że obecność czy nieobecność w Kijowie nie miała swojego podtekstu politycznego. Miała

— dodał. Szkoda, że to ta Francja, niebędąca naszym sąsiadem, decyduje o losie Ukrainy.

Prezydent Komorowski wyraził takie zdziwienie jak przez długi czas można było nie dostrzegać imperialistycznych zapędów Putina:

Wie Pan, sam się temu dziwiłem za czasów rządów PiS, kiedy już się zaczynały zmiany finansowania armii rosyjskiej. Wzrost jej finasowania w roku 2007 widać było już w pełni, a pierwsze sygnały były widoczne i wcześniej. A ówczesny polski rząd ogłaszał nastawienie armii na politykę ekspedycyjną z myślą o antypodach świata. Nie akceptowałem tego nigdy i dawałem temu wielokrotnie wyraz

— tłumaczył.

Przypomnijmy: od 2007 r. rządzi Platforma Obywatelska, której był prominentnym politykiem. Zwiększenie wydatków na armię postuluje dopiero od momentu, gdy Rosja zaanektowała Krym. Do tego czasu, konsekwentnie przez 7 lat ściskała Putinowi ręce, deklarowała, że jest „naszym człowiekiem w Moskwie” i oddała śledztwo smoleńskie. Chyba bardzo wybiórczą pamięć ma prezydent Komorowski.

Ma pan rację, że i świat zachodni nie chciał widzieć problemu podnoszenia finansowania własnej armii przez Rosję, a właściwie jej nieprzypadkowo wybranych obszarów, które teraz są wykorzystywane. Ale niektórzy polscy politycy też nie są bez winy

— mówił. Czy wcześniej spojrzał w lustro i na swoich partyjnych znajomych? Nie chciał bowiem wprost odnieść się do zaniedbań rządu PO-PSL.

Prezydent mówił także jak teraz powinien zachowywać się świat wobec Putina:

Musimy wykorzystać tę siłę, którą dysponujemy, a jest nią jedność Zachodu oraz nasz własny narodowy potencjał. Po drugie - przewaga gospodarcza Zachodu.

A że jedność jest poważnie nadwyrężona?

Lepszy wspólny mianownik na relatywnie niższym poziomie, niż jego brak. A ta solidarność, ten wspólny mianownik był widoczny choćby na szczycie NATO w Newport. (…) Mam satysfakcję, że się do tego przyczyniłem

— skromnie dodawał.

Czy Polska powinna wysłać broń na Ukrainę?

W sprawach najtrudniejszych należy postępować tyle samo odważnie, co rozważnie. Brakiem rozwagi było zapowiadanie chęci poważnego zastanawiania się nad wysłaniem żołnierzy polskich na operację zbrojną do Donbasu. Brakiem odwagi jest tchórzliwe zapewnianie, że Polska sama ograniczy swoje prawa i już dzisiaj zadeklaruje, że nie sprzeda Ukrainie broni. Śmieszni są politycy, którzy mylą ostrość języka z argumentami

— wymigująco mówi.

Na zwrócenie uwagi, że Andrzej Duda o wysyłaniu wojsk na Ukrainę nie mówił, prezydent stwierdził:

Słuchałem tych słów bardzo uważnie. Niech i Pan je przeanalizuje raz jeszcze dokładnie. Słyszałem też śmieszne wyjaśnienia, że to była taka dyplomacja,

co zabrzmiało to jak insynuacja, że słowa jednak padły

Nie widzę powodu, dla którego Polska miałaby dzisiaj wychodzić poza dotychczasowe deklaracje w tej kwestii - że nie istnieje zakaz sprzedawania Ukrainie broni. Polska wspiera Ukrainę w kwestiach obronności

— powiedział.

Zapowiadał także „coś wyjątkowego” w swojej kampanii:

Wierzę, że będzie to interesujący początek kolejnego etapu kampanii. Tyle na dzisiaj.

mc,wp.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.