W sprawach obronności rząd Kopacz kompromituje się wystarczająco. Duda powinien tylko czekać

Fot. PAP/Tomasz Waszczuk;PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Tomasz Waszczuk;PAP/Jacek Turczyk

Andrzej Duda jest przeciw wysłaniu polskich żołnierzy instruktorów na Ukrainę czy jest może za takim rozwiązaniem - ten dylemat przez kilka godzin zajmował 26 lutego 2015 r. ministra obrony Tomasza Siemoniaka. Zajmował też wielu polityków rządzącej PO. Świadczy to o tym, że nawet ministrowie rządu Ewy Kopacz uważają Andrzeja Dudę za faworyta prezydenckiego wyścigu i każde jego zdanie analizują tak, jakby już był głową państwa. Ale przede wszystkim pokazują, że ministrowie PO nie mają bladego pojęcia, jakie są obowiązki i powinności szefów resortów, a w wypadku Siemoniaka także obowiązki wicepremiera. Bo spędzanie kilku godzin na tym, by robić egzegezę kilku zdań Andrzeja Dudy i toczyć na tym polu polemiki w Internecie jest najzwyklejszą aberracją. W sytuacji, gdy tyle się dzieje za naszą wschodnią granicą, minister zajmuje się kwestiami, które należą co najwyżej do sztabu kandydata Bronisława Komorowskiego, a na pewno nie są działaniem na rzecz obronności, którą minister powinien się zajmować.

Polemika toczona przez ministra Siemoniaka i hermeneutyka słów Dudy oraz zaangażowanie w to innych polityków PO pokazują także, iż mają oni zwyczajną szajbę na punkcie kandydata PiS na prezydenta i na punkcie partii, która go desygnowała. W ramach tej szajby każda wypowiedź Dudy w kwestiach wojny Rosji z Ukrainą będzie przekręcana, opacznie interpretowana, a wręcz fałszowana. Pokazała to już premier Ewa Kopacz, gdy popisała się jedną z najbardziej ordynarnych manipulacji ostatnich lat:

Ja też słyszałam od kandydata PiS na prezydenta, który powiedział, że powinniśmy wysyłać żołnierzy na Ukrainę. I to jest przerażające, bo jeśli priorytetem w programie wyborczym przyszłego prezydenta jest taka deklaracja, to ja mogę odpowiedzieć tylko jedno: PiS zawsze ciągnęło do wojny, a Platforma chciała pokoju.

Nie jest ważne, czy te bzdury wymyślił kompletnie odjechany na punkcie PiS Michał Kamiński i podpuścił premier Kopacz, ważne, że szefowa rządu takie brednie powtarza i firmuje. Tym bardziej to groteskowe, że potem jej minister obrony i zastępca w rządzie mówi akurat to, co przypisała Dudzie. A gdy Andrzej Duda tym razem demonstruje zachowawcze stanowisko, minister z PO i politycy tej partii atakują go za tę zachowawczość właśnie. Innymi słowy, kompletne pomieszanie, totalne zakłamanie i fiksum dyrdum.

W normalnym świecie normalny minister obrony i normalny rząd robią wiele, natomiast niewiele mówią, a wręcz nic o sprawach obronnych i strategicznych, które mogą być karmą dla propagandy i dezinformacji reżimu Putina. U nas jest odwrotnie: mamy pełno kompletnie niepotrzebnych wypowiedzi i prawie żadnych istotnych czynów. A przecież nie dostarcza się amunicji przeciwnikowi i nie ujawnia stanu faktycznego. Tymczasem obecnie rządzący robią wszystko, żeby Putin był pewien, iż potrafią tylko gadać i trząść portkami. I to go umacnia w poczuciu bezkarności oraz zachęca do kolejnych agresywnych posunięć. Trzeba kompletnie nie mieć pojęcia na czym polega interes państwa, czym są tajemnice i jak ważną bronią jest dezinformacja, żeby tak bezmyślnie kłapać dziobem. Przeciwnik ma być wszystkiego niepewny, a nie dostawać na tacy podstawowe informacje. To, co teraz mamy, nie jest rządzeniem państwem, szczególnie w sprawach obronności, tylko kompletnym infantylizmem, brakiem elementarnego profesjonalizmu i głupotą. Minister obrony i rząd mają w tajemnicy działać tak, by poprawiało to bezpieczeństwo Polski. A ich wypowiedzi powinny być zasłoną dymną i tzw. legendowaniem, a nie naiwnym wywalaniem wszystkiego na stół.

Z tego wszystkiego wynika też kilka wniosków dla Andrzeja Dudy. Absolutnie nie powinien się on dawać wciągać w dialektyczne gry i zabawy Platformy, np. te dotyczące polskiego zaangażowania na Ukrainie. Powinien to ucinać krótkimi stwierdzeniami, że wie, jak Polska powinna się zachować, ale to nie jest temat do publicznych dywagacji. Gdy zostanie prezydentem, to będzie działał tak, jak będzie najlepiej dla interesu Polski i nie będzie się to różniło od jego obecnego stanowiska. Sprawy obronności nie są tematem do seminaryjnych czy publicystycznych rozważań dla kogoś, kto szykuje się na najważniejsze stanowisko w państwie. Andrzej Duda powinien też pamiętać, że lepiej nie poprawiać czy doprecyzowywać własnego stanowiska, bo to tylko będzie przedmiotem kolejnych ataków, konfabulacji i manipulacji. W kwestiach obronności milczenie jest faktycznie złotem, a przynajmniej jest nim duża powściągliwość. Na tym polu obecny rząd, prezydent Komorowski oraz PO sami się zakiwają. Od wielu miesięcy zresztą to robią i nie ma lepszego narzędzia niż pozwolić im kompromitować się nadal.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.