Kwaśniewski: „Komorowski? Prochu nie wymyśli, ale im większe napięcie na Ukrainie, tym większą ma szansę na reelekcje”

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Lewicy brakuje pomysłów oraz lidera. Za to jest nadmiar ludzi, którzy pragną władzy. A Ogórek? To kaprys nawet nie partii, a kilku liderów - mówi w rozmowie z „Polska The Times” były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Boleje, że po mojej lewej stronie mamy całą gamę chętnych do prezydentury. Byłbym szczęśliwym, gdybym mógł powiedzieć, że lewica ma w Polsce jednego, poważnego, liczącego się kandydata. Niestety tak nie jest. Sytuacja na lewicy napawa mnie skutkiem, bo łatwo się domyśleć, jaki będzie rezultat

—przekonuje. Według niego nie jest to jednak bynajmniej wyrazem rozczarowania.

Mam świadomość, ze czas mija. Byłoby czymś niezrozumiałym, gdyby lewica, która powstała ćwierć wieku temu, dziś wyglądała tak samo. Natomiast smutek bierze się stąd, że polska scena polityczna od wielu lat jest niezrównoważona. I niewiele wskazuje na to, by w najbliższej kadencji Sejmu udało się ja lepiej zbalansować. Lewica nie będzie w niej odgrywać tej roli, jaka powinna

—mówi były prezydent. Oraz zaznacza, że lewicy brakuje lidera, przywódcy, który umiałby otworzyć się na inne środowiska.

Nie chwaląc się, ja taką rolę pełniłem na początku lat 90. Póki taki lider nie pojawi się dziś, nie uda się niczego stworzyć. Nie musi on zresztą wyjść z SLD, może to być ktoś z partii Zielonych czy Unii Pracy. Ale rozglądam się i nikogo takiego nie widzę. Charakterologicznie najbardziej do takiej roli pasował Wojciech Olejniczak

—dodaje Kwaśniewski. Jego zdaniem rok 2015 będzie decydujący dla lewicy.

Jeśli ta obecna rozdrobniona struktura nie da rady, to będą potrzebni nowi ludzie i nowe pomysły. […] W Polsce jest nadmiar ludzi, którzy pragną władzy, za to niedostatek tych, którzy wiedzą, co z tą władzą zrobić. Trzeba szukać idei, która pomoże przyciągnąć wyborców. Pokazać, że lewica jest potrzebna. Bo teraz zwolennicy władzy głosują na Platformę, przeciwnicy na PiS – i nie za bardzo widać jaką rolę miałyby odgrywać pozostałe partie

—tłumaczy były prezydent. Jak podkreśla docenia urodę Magdaleny Ogórek, kandydatki SLD na prezydenta. Oraz jej inteligencję. Za dobra kandydatkę jej jednak nie uważa.

Nie można jednak inaczej określić kandydata z jej dorobkiem jako kaprys nawet nie partii, a kilku liderów. Ale też nie chce się znęcać, skoro kampania i tak już trwa i decyzji nie da się odkręcić

—mówi. Według niego te wybory mają „jednego faworyta”.

Po pięciu latach prezydentury „przewidywalnej”, podkreślam „przewidywalnej”, Bronisław Komorowski ma wszelkie szanse na zwycięstwo. Nie wiem, czy w pierwszej czy drugiej turze. Przesądzi o tym dynamika kampanii

—przekonuje. Oraz zapowiada, że jeśli sytuacja na Ukrainie się zaogni, będzie to w wyborach prezydenckich grało na korzyść Bronisława Komorowskiego.

Z prostej przyczyny – naturalną reakcją byłoby zjednoczenie się wobec obecnego przywódcy. W takich sytuacjach nie podejmuje się eksperymentów. Ludzie wiedzą, że może prochu nie wymyśli, ale kraju też nie podpali, że koni pośrodku brodu się nie zmienia, zwłaszcza gdy zagrożenie czai się za wschodnia granicą. Im większe napięcie na Ukrainie, tym Bronisław Komorowski i Platforma maja większe szanse na wyborcze zwycięstwa, ale to nie może być jakakolwiek kalkulacja. Rządzący muszą czynić wszystko, żeby napięcie zmniejszać, szukać rozwiązań kryzysu i zapewnić Polsce bezpieczeństwo.

Ryb, Polska The Times

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.