Boli naiwna wiara rolników, że za drzwiami siedziby rządu ktokolwiek przejmuje się ich protestem

fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

W Alejach Ujazdowskich przed gmachem rządu marzną od kilku dni ludzie. Stoją, rozbili namioty, proponują zdrową polską żywność. Bo oni – prawdziwi rolnicy - chcą coś jeszcze zrobić, im jeszcze zależy. Domagają się ułatwień w sprzedaży bezpośredniej.

W sumie to wszystko jest bardzo smutne. Szczególnie boli naiwna wiara ludzi stojących na mrozie, że za drzwiami do Urzędu Rady Ministrów ktokolwiek przejmuje się ich protestem. Tam siedzą bardzo ważne osoby. Ich interesuje dylemat Lancia czy Lexus. Ci za oknem niech sobie stoją. Rezydenci gmachu patrzą na nich zza firanek. Bariera dźwięku.

Patrzę i ja przechodząc tędy dwukrotnie codziennie. Na stołach koszyczki z żywnością najwyższej jakości. Nie ma tu wielkich ilości produktów za to jest najlepsza jakość. Nie polewana chemią, zrobiona własnymi dłońmi mam i babć. Stoją inteligentni ludzie o miłych twarzach i czekają. Może ktoś wyjdzie z urzędu, przywita się i kupi. A jeszcze ważniejsze, by zrozumiał jaką może i powinna mieć wartość ta zdrowa i ekologiczna żywność.

Nad drzwiami do URM-u napis: Honor, Ojczyzna. Wybrańcy narodu siedzą za biurkami i mieszają łyżeczką w szklance indyjską herbatę. Na zdrowie. Ci za oknem ciągle czekają. Oczywiście dialog i zmiana ustaw pozwalająca producentom samodzielnie sprzedawać swoje wyroby zależy nie od zwykłych urzędników ale od szefostwa. Pater Noster – módl się za nimi. Rolnicy przychodzą, przyjeżdżają na razie z płodami rolnymi. To dobrzy ludzie ale w końcu może się tak zrobić, że przyjadą z kosą i cepem. Geniuszy przewinęło się wielu. Gadali na okrągło i jeździli tam i siam. Wylewały się puste słowa i pełne twarze z ekranów. Przez te całe 25 lat wolności nie można było załatwić tak prostej sprawy, by rolnik mógł bezboleśnie sprzedawać swoje. I drugiej – może jeszcze ważniejszej – by miał wolny dostęp do zakupu ziemi. Śpiewano: nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i dzieci nam „germanił”. A teraz „germanimy” się na ochotnika i bez mydła.

Po cóż nam te wszystkie policje jawne i te „pod przykrywkami”, po cóż nam prokuratorzy i sędziowie. Co oni przez te ćwierćwiecze robili. 460 posłów, 100 senatorów. Ile to wszystko kosztowało. Dlaczego ludzie wybrani - ludziom, którzy ich wybrali nie potrafili załatwić i nadal lekceważą załatwienie tak prostych i oczywistych spraw. A przecież to wszystko powinno być w imię dobra wspólnego i naszego własnego zdrowia. Zdrowa żywność– te słowa – odmienia się przez wszystkie przypadki. Gada się o tym bez przerwy. A jednocześnie przedstawiciele tychże rolników kombinują z GMO. Niby nie wolno, ale bocznymi drzwiami i już ustawowo otwiera się furtkę truciźnie.

Panowie z PSL-u, Panowie z Ministerstwa Rolnictwa wstydu nie macie?

W Alejach Ujazdowskich dzień i noc stoją chłopi. Polscy chłopi, którzy zjechali tu z całego kraju. Tracą czas i zdrowie. Ci, którzy udają, że rządzą i ci, którzy udają, że ludzi słuchają przebierają też coraz szybciej nogami. Wiadomo – zbliżają się WYBORY!

Usłużne media, różne Durczoki, Lisy i Kraśki nie będą się zajmowały chłopstwem, serem i kiszonką. Oni zajmują się kandydatami na prezydenta kraju. Nieważne, że niektórzy z nich przylecieli z księżyca. Owszem są ładni i wyrośnięci. Na razie gadanie w telewizji nic nie kosztuje. Gdy już będzie po wyborze – w maju, a później na jesieni – zapomną co obiecywali. Oni na pewno się wyżywią – jak głosił to już kiedyś pewien rzecznik w czasie powszechnych strajków i ogólnej biedy. Rzecznicy się zmieniają w coraz szybszym tempie, ale władza od 25 lat przede wszystkim troszczy się o nas globalnie i europejsko. Smród z produkcji rolnej – co odważnie poleciła ostatnio Renata Beger – dla władzy jest przykry. Cacy jest Auchan, Lidl i Biedronka. Nieważne, że podatki, które te firmy płacą bliskie są zeru. Nasi zbawiciele z zachodu mają ładne etykietki. Na Wiejskiej – nomen omen – wiejskie sprawy są jednak mniej ważne niż paryskie bluźnierstwa kosmopolitycznych satyryków. Ludzie „Wiejskiej” troszczą się światowo o GMO bardziej niż o rodzimy obornik. Mają pełne poparcie producentów środków ochronnych przystosowanych do genetycznie modyfikowanej żywności. Koncerny światowe już się oblizują, czekają w blokach na start. Opłacają lobbystów a najprawdopodobniej nie tylko ich. Nie tylko Austria i Węgry, a nawet Niemcy potrafią się skutecznie bronić przed tą zarazą. Niestety część naszych naukowców przestępuje z nogi na nogę i najwyraźniej licząc na Mercedesa za oknem oscyluje miedzy uczciwością i zdradą. A ci na mrozie to głupki i naiwniaki. Nawet wielotysięczne demonstracje, które przechodzą Alejami Ujazdowskimi nie robią już wrażenia.

Kamery zwrócone są gdzie indziej. Ma być europejsko, ładnie i przyjemnie. Baloniki i popierające okrzyki. To nam zapewnią Niemcy i Francuzi. Oni nas nakarmią. I – jakby co – obronią. Tak jak w ’39. Będzie sehr gut! Oui, oui!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.