Książka Bronisława Komorowskiego jeszcze się nie ukazała, a już wzbudza emocje. Okazuje się bowiem, że prezydent ujawnia w niej wiele nieznanych - i szokujących dla opinii publicznej faktów. „Zwykły polski los”, bo taki nosi tytuł, może być problemem dla sztabu wyborczego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szok! Komorowski ujawnia w swojej książce, że w 1989 r… nasłał na protestujących Milicję Obywatelską! Ot, „Zwykły, polski los” …
Teraz okazuje się, że to nie jedyna rewelacja w książce. Jak opisuje portal niezalezna.pl Bronisław Komorowski w jednym z fragmentów opowiada, jak z kolegami wpadli na pomysł zabicia przypadkowego milicjanta. Miało to miejsce w 1971 r.
Miałem wykonać zamach, zostawić na miejscu kartkę z informacją, że to jest odwet za zamordowanie robotników podczas rewolucji grudniowej, a potem porzucić broń w wybranym grobowcu na cmentarzu ewangelickim i opłotkami uciec na Koło
— opisuje prezydent. Przed popełnieniem czynu powstrzymała ich matka jednego z kolegów, nazywana przez Komorowskiego „Aniołem Stróżem” - ona znalazła zakupioną broń i wezwała męża, który ją połamał.
Komorowski przyznaje, że ta akcja nie spodobała się Antoniemu Macierewiczowi:
Pamiętam moje zdziwienie, gdy wcześniej, w reakcji na mój dumny meldunek o kupieniu pistoletu, Antoni, nasz Che Guevara, zerwał z nami kontakt
— opowiada.
mc, niezalezna.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/235083-kolejne-rewelacje-z-ksiazki-prezydenta-komorowskiego-w-1971-r-wraz-z-kolega-planowali-zabojstwo-milicjanta