Kolejne rewelacje z książki prezydenta Komorowskiego. W 1971 r. wraz z kolegą planowali zabójstwo milicjanta!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jakub Kamiński
fot. PAP/Jakub Kamiński

Książka Bronisława Komorowskiego jeszcze się nie ukazała, a już wzbudza emocje. Okazuje się bowiem, że prezydent ujawnia w niej wiele nieznanych - i szokujących dla opinii publicznej faktów. „Zwykły polski los”, bo taki nosi tytuł, może być problemem dla sztabu wyborczego.

CZYTAJ WIĘCEJ: Szok! Komorowski ujawnia w swojej książce, że w 1989 r… nasłał na protestujących Milicję Obywatelską! Ot, „Zwykły, polski los” …

Teraz okazuje się, że to nie jedyna rewelacja w książce. Jak opisuje portal niezalezna.pl Bronisław Komorowski w jednym z fragmentów opowiada, jak z kolegami wpadli na pomysł zabicia przypadkowego milicjanta. Miało to miejsce w 1971 r.

Miałem wykonać zamach, zostawić na miejscu kartkę z informacją, że to jest odwet za zamordowanie robotników podczas rewolucji grudniowej, a potem porzucić broń w wybranym grobowcu na cmentarzu ewangelickim i opłotkami uciec na Koło

— opisuje prezydent. Przed popełnieniem czynu powstrzymała ich matka jednego z kolegów, nazywana przez Komorowskiego „Aniołem Stróżem” - ona znalazła zakupioną broń i wezwała męża, który ją połamał.

Komorowski przyznaje, że ta akcja nie spodobała się Antoniemu Macierewiczowi:

Pamiętam moje zdziwienie, gdy wcześniej, w reakcji na mój dumny meldunek o kupieniu pistoletu, Antoni, nasz Che Guevara, zerwał z nami kontakt

— opowiada.

mc, niezalezna.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych