Ciche przygotowania do wojny czy prywata w armii? Zastanawiający projekt zmian dot. wysokich oficerów...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Marcin Obara
Fot. PAP/Marcin Obara

W Sejmie pojawił się zaskakujący projekt zmian w ustawie o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych. W myśl jego zapisów kolejna grupa wysokich oficerów będzie mogła służyć dłużej w armii. Szef MON będzie mógł przedłużyć im służbę do 63. roku życia.

Do tej pory prawo takie mieli jedynie generałowie piastujący stanowisko: Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych i Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz ci pełniący stanowiska w organizacjach międzynarodowych albo międzynarodowej strukturze wojskowej. Po zmianach prawo do dłuższej służby będą mieli również generałowie i pułkownicy „wyznaczani na stanowiska służbowe attaché obrony”. Decyzje o przedłużeniu misji żołnierzowi ma podejmować szef MON „w przypadkach uzasadnionych potrzebami Sił Zbrojnych”, jednak nie wiadomo o jakie potrzeby może chodzić.

W uzasadnieniu do projektu zmian czytamy, że stanowiska attaché obrony mają szczególne znaczenie, więc pełniący je żołnierze powinni być w służbie dłużej.

Do przedmiotowego katalogu (żołnierzy służących do 63. roku życia – red.) proponuje się dodanie stanowisk służbowych attaché obrony (wojskowego, morskiego, lotniczego), posiadających szczególny charakter i wymagających specyficznych kwalifikacji do ich zajmowania. Stanowiska te mają istotne znaczenie dla budowy przyjaznego dla Rzeczypospolitej Polskiej międzynarodowego środowiska bezpieczeństwa, kształtowania odpowiednich relacji międzypaństwowych, dbałości o właściwy wizerunek, prestiż i realizację interesów Państwa za granicą. Służba na tych stanowiskach wymaga najwyższych kwalifikacji zawodowych, w tym wszechstronnej znajomości prawa międzynarodowego, języków obcych, zasad dyplomacji, czy zwyczajów i norm obowiązujących w innych państwach. Do służby tej mogą być wyznaczani najlepiej przygotowani i predysponowani żołnierze, posiadający również odpowiednie doświadczenie, wiek i stopień wojskowy

— tłumaczą autorzy projektu.

Dodają, że „proponowane rozwiązanie pozwoli wykorzystywać, na potrzeby Sił Zbrojnych, rozległą wiedzę i doświadczenie oficerów zdobyte w czasie pełnienia długoletniej zawodowej służby wojskowej na wielu stanowiskach służbowych, w tym poza granicami państwa”.

Trudno zrozumieć dlaczego projekt powstał obecnie i skąd nagłe zainteresowanie attaché obrony. Jednak wydaje się, że władzy zależy na tym, by przepisy weszły w życie szybko. Projekt zmian, który do Sejmu trafił 16 stycznia, już 22 został przekazany do pierwszego czytania. Jak widać komuś zależy na tym, by przepisy były rozważane szybko i sprawnie. Co ciekawe, jak wskazuje portal Defence24.pl, na razie nie wiadomo, kto de facto stoi za projektem zmian dotyczących tak newralgicznej sprawy, jak służba wojskowa.

Oficjalnie złożyła go (projekt – red.) grupa trzydziestu dziewięciu posłów Platformy Obywatelskiej, jednak trudno przypuszczać, że posłowie nagle, bez sugestii z zewnątrz, zaniepokoili się losem kilku admirałów, generałów i pułkowników, którzy zostali wyznaczeni na intratne stanowiska w polskich ambasadach. Ktoś musiał parlamentarzystów powiadomić o całej sprawie, ale Ministerstwo Obrony Narodowej oficjalnie się tego wypiera. W odpowiedzi na nasze zapytanie wyjaśniło, że „projekt ustawy stanowi inicjatywę poselską i na obecnym etapie tak należy go traktować”. Oficjalnie więc nie wiadomo, kto zainicjował sejmowe działania. Co więcej, nie wiadomo również, dlaczego je zainicjowano

— wskazuje portal Defence24.pl.

Ta sprawa rzuca więc cień na proces legislacyjny związany z bezpieczeństwem państwa. Wygląda na to, że projekt ten pojawił się znikąd, a posłowie PO, których reprezentuje Stefan Niesiołowski, nagle zainteresowali się losem części wysokich oficerów Wojska Polskiego. Dlaczego posłowie okazali się być tak czuli na los wysokich oficerów, których polska armia notuje znaczący przerost? To na razie pozostaje tajemnicą. Niestety mało możliwe, by to się zmieniło.

Tymczasem ktoś powinien wyjaśnić, skąd nagła zmiana dotycząca wojskowych, których Polska wysyła do placówek dyplomatycznych w różnych regionach świata. Wydaje się bowiem, że w tej sprawie możemy mieć do czynienia z niekorzystnym zjawiskiem, albo kolejnym przykładem oszustwa, jakiego dokonuje władza. Zmiany w ustawie wyglądają, jak ciche przygotowanie do wojny, lub szafowanie systemem bezpieczeństwa narodowego i dostosowywaniem do potrzeb konkretnych ludzi.

Platforma Obywatelska być może spodziewa się poważniejszego kryzysu bezpieczeństwa, który wymusi na rządzie bardziej elastyczne podejście do misji attaché obrony w całym świecie. Dzięki zmianom zyskuje możliwość przedłużenia w niepewnym okresie służby starszym pułkownikom i generałom pełniących służbę w placówkach dyplomatycznych, co pozwoli zachować ciągłość współpracy z sojuszniczymi armiami. Jeśli to stoi za zmianami, mamy do czynienia ze skandalem i oszukiwaniem Polaków. Władza od dawna przekonuje, że ze strony Rosji nic nam nie grozi, a wojna nie jest możliwa. Prezydent Komorowski alarmistyczne głosy w tej sprawie nazywał szaleństwem politycznym. Jeśli PO szykuje nowe przepisy właśnie ze względu na spodziewane zagrożenie, rządzący Polską okażą się więcej niż groźnymi i nieodpowiedzialnymi usypiaczami Polaków.

Jednak i inne wytłumaczenie jest również kompromitacją. Za zmianami w prawie mogą stać interesy konkretnych ludzi i grup oficerów, którzy pełnią ważne i wygodne stanowiska i chcą je pełnić nadal. Wojskowi mogą być silną grupą nacisku, a ich lobbing może być skuteczny. Być może za zmianami stoi chęć zapewnienia im możliwości dalszego zarobkowania i służenia w armii. Problem w tym, że w tej sytuacji PO przedkłada interesy konkretnych ludzi nad system bezpieczeństwa państwa. Jeśli rządząca partia uznaje, że system należy zmienić może to oczywiście robić, jednak nie w taki sposób, jak obecnie. W takim przypadku projekt powinien opracować MON, poddać konsultacjom itd. i rozpocząć pracę nad zmianami systemowymi. Tworzenie sejmowej „wrzutki”, która nie wiadomo z czego wynika i przez kogo została napisana, to procedura wybitnie niepoważna. W ten sposób zmian dot. bezpieczeństwa Polski nie wolno wprowadzać.

Rządząca PO złapała się w pułapkę, kierując do Sejmu mało zrozumiały projekt zmian dotyczących polskiego wojska. Inicjatywę trudno oceniać inaczej, niż jako potajemne przygotowania do kolejnej fazy kryzysu bezpieczeństwa albo jako przedkładanie interesów 54 oficerów nad systemowe rozwiązania dotyczące bezpieczeństwa Polski. Tak czy inaczej mamy inicjatywę, która kładzie się cieniem na polskiej legislacji oraz działaniach zabezpieczających Polskę. W dobie wojennego zagrożenia na takie kompromitacje na pewno nie może być zgody…

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych