Strzeżona „Tęcza” i niemonitorowany Most Łazienkowski to symbole „teoretycznego państwa” Platformy. Polskie huty rozprzedane. Kto zbuduje nowy most? Hindusi czy Rosjanie?

Fot. PAP
Fot. PAP

W ostatniej kadencji Platforma okroiła swój program wyborczy do prostego stwierdzenia: „Nie róbmy polityki, budujmy mosty”. Ledwie Tusk wyjechał na brukselską emigrację, a Gronkiewicz-Waltz poczuła się pewniej na stołecznym stołku, mosty zaczęły płonąć. Prezydent Warszawy najwyraźniej nie ma świadomości, że Trasa Łazienkowska jest głównym traktem stolicy, a most zalicza się do punktów strategicznych wymagających stałej ochrony. Dla niej punktem strategicznym była „Tęcza” na pl. Zbawiciela.

Przykład Mostu Łazienkowskiego pokazuje, że nawet w banalnych i oczywistych sprawach jesteśmy nieprzygotowani do nagłych działań. „Dziewczynka z zapałkami” może z łatwością sparaliżować ruch w Warszawie i zablokować główną, stołeczną przeprawę i skutecznie odciąć łączność internetową Komendy Głównej Policji czy Ministerstwa Obrony Narodowej. Świadkowie twierdzą, że już o godz. 13.00, na kilka godzin przed rozprzestrzenieniem się ognia, widzieli dym. Zabrakło monitoringu, straży wodnej i innych służb, które potrafiłyby zareagować na niebezpieczeństwo. Co ciekawe, nie dalej jak wczoraj, doszło do pożaru pod Mostem Gdańskim, którego przeprawa tramwajowa jest w całości drewniana. Na szczęście motorniczy w porę poczuł dym, a strażacy zareagowali błyskawicznie i ugasili ognisko.

Dlaczego Most Łazienkowski nie zasłużył na uwagę prezydent Warszawy, a zasłużyła sobie na nią „Tęcza” na placu Zbawiciela? Za wschodnią granicą wojna. Polska jest poddawana nieustannym testom, które mają dać obraz naszej kondycji i poziomu bezpieczeństwa. Wystarczyło kilka godzin, by obiekt strategiczny z punktu widzenia militarnego doszczętnie spłonął. Zdolność wyłapania zagrożenia była zerowa. O czym to świadczy? Państwo polskie jest w głębszym kryzysie, niż twierdził minister Sienkiewicz. Most Łazienkowski i Tęcza to ogromnie wymowne symbole. Strategiczny obiekt militarny można zniszczyć bezpowrotnie w kilka godzin. Tęcza jest monitorowana i strzeżona całodobowo. Chroni ją kilkunastu policjantów, kilka radiowozów, straż miejska i zraszacze na fotokomórkę.

Aż prosi się, by przywołać fragment „Miłosnego listu do Ameryki”, w którym nawrócony agent KGB – Tomas Schuman, apelował obywateli USA o przebudzenie. Pisał go w latach 80., ostrzegając, by Amerykanie skupili się na ważnych kwestiach, nie dając się ponieść tematom zastępczym i źle pojętej tolerancji czy ideom pacyfistycznym, osłabiającym ich kraj:

Cała ta sytuacja podobna jest do domu, w którym właściciele składują materiały wybuchowe. Jeśli przeciwnik chce go zniszczyć, nie musi używać siły. Wystarczy, że zaprószy w jego sąsiedztwie ogień i zaczeka, aż wiatr zawieje we właściwym kierunku. W międzyczasie będzie podrzucać właścicielom domu jakieś genialne idee, o które będą się spierać, odwracając tym samym ich uwagę od pożaru. (…) Mądrzy ludzie zauważyliby ogień i wynieśliby materiały wybuchowe, ZANIM dom zapłonie. Użyteczni idioci będą się spierać dalej o to, czy niepłacenie strażakom jest konstytucyjne, albo o to, które z małżonków, w świetle równouprawnienia i podziału obowiązków domowych, powinno wynieść materiały łatwopalne z domu. Spory te będą trwać do czasu, aż nastąpi eksplozja i rozwieje ich osłabione mózgi po całej okolicy.

Symboliczny pożar już się dokonał. Most Łazienkowski nie kwalifikuje się nawet do remontu. Gronkiewicz-Waltz zapowiada z optymizmem, że za kilkanaście miesięcy pojedziemy nowym. Ignorancja czy kompletny brak wyobraźni? Przecież samo uzyskanie decyzji administracyjnych, zdobycie pozwolenia na rozbiórkę, pozwolenia na budowę i pozwolenia na użytkowanie potrwa kilka bitych miesięcy. Wstępne koszty oszacowano na 130 mln zł. Ciekawe czy wliczono w to koszty rozbiórki, która według ekspertów jest wysoce skomplikowana. Zdaniem prof. Kazimierza Kłoska, samo wzniesienie nowego mostu przy bardzo pomyślnych wiatrach i ułatwionej procedurze przetargowej, potrwa od półtora roku do dwóch lat. Do tego należy doliczyć czas na rozbiórkę.

Trzeba zapytać, czy po masowej likwidacji polskiego przemysłu, jest jeszcze w Polsce huta zdolna odtworzyć konstrukcję Mostu Łazienkowskiego? Most Świętokrzyski budowany był we współpracy z Hutą Częstochowa. Budowa trwała 2 lata i pochłonęła ok. 160 mln. zł. W 2013 roku sytuacja huty była bliska upadłości. Jej właściciele – Ukraińcy i Rosjanie – twierdzili, że trwające od kilku lat problemy finansowe zmuszają ich do kolejnej redukcji zatrudnienia. W październiku 2014, stojąca bezczynnie od ponad roku stalownia wznowiła prace z uwagi na sytuację na Ukrainie. Mówiono, że będzie pracować do końca stycznia.

Czy mamy więc w Polsce polską hutę, zdolną podjąć wyzwanie? W 2005 Hutę Częstochowa przejął ukraiński Związek Przemysłowy Donbasu (Industrialnyj Sojuz Donbasa). Z kolei państwowy koncern Polskie Huty Stali, grupujący cztery największe i najlepsze przedsiębiorstwa branży hutniczej (Huta Katowice w Dąbrowie Górniczej, Huty im. T. Sendzimira SA w Krakowie, Huta Florian SA w Świętochłowicach i Huta Cedler SA w Sosnowcu) został sprzedany w 2003 roku Hindusom. W 2004 r. Grupa LNM Holdings (obecnie ArcelorMittal) przejęła blisko 70 proc. akcji koncernu, a w 2007 r. kolejne 25 proc. zachowane przez Skarb Państwa. ArcelorMittal z siedzibą w Luksemburgu skupia ok. 70 proc. potencjału produkcyjnego polskiego przemysłu hutniczego.

To tylko mały fragment smutnej, polskiej, rozgrabionej rzeczywistości, którą wybitnie symbolizują zgliszcza Mostu Łazienkowskiego. Jakie będzie tegoroczne hasło Platformy? Nie róbmy polityki, budujmy zgodę!


Polecamy wSklepiku.pl książkę naszej publicystki Marzeny Nykiel „Pułapka Gender. Karły kontra orły, czyli wojna cywilizacji”.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.