Poseł SLD wypomina znanej dziennikarce ojca ubeka. A to się porobiło… Z Sejmu wzięte

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Poseł SLD Ryszard Zbrzyzny przedstawił w Sejmie oświadczenie, w którym odniósł się do reakcji niektórych mediów na niedawne protesty górników. W swym wystąpieniu nawiązuje do znanej dziennikarki, której nazwiska jednak nie wymienia.

Oglądając telewizję tak zwanego pierwszego nurtu, szczególnie w ostatnich tygodniach, oczom i uszom nie wierzę. Czyżby wróciły lata 80. ubiegłego wieku? Czyżbym cofnął się w czasie? One nie wróciły. Wehikuł czasu przecież nie istnieje, ale widzę treści i komentarze żywcem wyjęte z tamtych realiów

— zaczyna parlamentarzysta.

Zmieniła się tylko pani je przekazująca. Plując jadem, chyba kiełbasianym, wydziera się na górnośląskiego związkowca, obraża go i dyskredytuje, wytyka wyimaginowane, horrendalne zarobki i przywileje

— zauważa Zbrzyzny.

Oświadczenie posła SLD zawiera stwierdzenia, które - gdyby wymienił nazwisko dziennikarki - naraziłyby go zapewne na proces.

Z kolei miesiąc wcześniej obrażała przedstawicieli służby zdrowia. Zapewne z zemsty jeden z nich, robiąc jej później zastrzyki odmładzające, troszeczkę przesadził z ilością jadu kiełbasianego

— sugeruje Zbrzyzny.

I dodaje:

Z kolei ojciec ubek na pewno jest z niej dumny. On w latach 80. z chęcią pałowałby związkowców. Ona próbuje zabić ich medialnie, może i nad nią pora postawić kropkę.

Poseł nie stawia kropki, woli znak zapytania… Oświadczenie Zbrzyznego zawiera też bardziej ogólne diagnozy dotyczące mediów tzw. głównego nurtu.

Może zamiast pluć jadem, dziennikarze zaczęliby tłumaczyć Polakom, co to jest demokracja, co to jest liberalizm, kolonializm itd., itd. Tylko jaka pseudoniezależna stacja telewizyjna na to się odważy?

— pyta retorycznie poseł.

Wszak bez przychylności panujących nam światle PO-owców, bez rządowych reklam i programów misyjnych się przecież nie utrzyma. Mówienie: ja pracuję w prywatnej TV, której państwo nie dotuje, jest co najmniej obłudne. Ale jak widać, misja społecznego ogłupiania ma się dobrze

— ocenia parlamentarzysta.

Do tej pory lewica raczej nie narzekała na mainstreamowe media. Oświadczenie Zbrzyznego - w wielu miejscach trafne, ale mogące też budzić konsternację i świadczące o tym, że poseł obawia się ewentualnego procesu o zniesławienie – pokazuje, że podczas ofensywy wyborczej obozu władzy, PiS przestaje być osamotniony w krytyce mediów tzw. głównego nurtu.

Szkoda tylko, że w wykonaniu posła SLD nie jest to krytyka otwarta. Jeśli ma się odwagę mówić i jest się pewnym swoich racji, nie można drżeć o immunitet. Chyba że poseł Zbrzyzny nie jest pewny tego, co mówi. W takim przypadku lepiej żeby milczał.

Najdziwniejsze jest jednak to, że autorem oświadczenia jest poseł SLD, który od 1978 do 1990 r. należał do PZPR – partii będącej protektorem ubecji i kierującej komunistyczną propagandą w PRL. A to się porobiło!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych