Solidarność europejska - ułuda euroentuzjastów

Fot. PAP/Gzell
Fot. PAP/Gzell

Stare i nowe funkcje obszarów wiejskich

Choć, jak pamiętamy, polscy chłopi nie byli entuzjastami wejścia do Unii Europejskiej, to mieli jednak uzasadnioną nadzieję, że Wspólna Polityka Rolna UE daje szansę na stabilizację produkcji rolniczej i stabilizację dochodów. Nadzieja ta wynikała głównie z obserwacji mechanizmów regulacyjnych w rolnictwie unijnym. Mechanizmy te oczywiście podlegały w ciągu dziesięcioleci istotnym zmianom (patrz: reforma MacSharry’ego, reforma Fischlera czy też ostatnio reforma Ciolosa), ale zawsze u ich podstaw leżało przekonanie o konieczności utrzymania wysokiej produkcji rolniczej, cen żywności oferowanych konsumentom po racjonalnych, niezbyt wysokich cenach i satysfakcjonujących dochodów producentów rolnych.

W ostatnich latach formułuje się wobec wsi także wiele nowych zadań, głównie związanych z ochroną środowiska, a także funkcjami rekreacyjnymi i rezydencjonalnymi. Jedna z podstawowych zasad konstytuujących Wspólnoty Europejskie, tj. solidarność europejska, miała dać szansę zarówno na równe traktowanie wszystkich rolników europejskich, jak również bronić ich interesów poza Unią, np. przy handlu międzynarodowym na tzw. rynkach trzecich.

Solidarność europejska- ułuda euroentuzjastów

Jednak to, co dzieje się od pewnego czasu w UE, coraz bardziej stawia pod znakiem zapytania sens tych wszystkich nadziei opartych na europejskiej solidarności. Optymiści wierzyli, że Unia Europejska stoi przed Polską otworem. Pesymiści, niestety, już się przekonali,  z której strony.

Optymiści wierzyli, że Unia Europejska stoi przed Polską otworem. Pesymiści, niestety, już się przekonali, którym otworem. Rozbijanie w ostatnich miesiącach solidarności europejskiej przez Rosję zachodzi na naszych oczach. Pan pułkownik KGB wie jak to robić, bowiem już od czasów Lenina i Stalina nauczono się wykorzystywać „użytecznych idiotów” w Europie Zachodniej. Rozgrywanie poszczególnych członków UE przeciwko sobie jest chyba nawet dla ślepców dostatecznie widoczne. Jednak fakt, że kraje europejskie mając „pełne gęby” deklaracji o solidarności na to się godzą, to już jest sprawa poważna. Stosunek krajów Europy Zachodniej do wojny na Ukrainie, gdzie Putin pokazuje dobitnie jak daleko sięga jego strefa wpływów, lekceważąc społeczność międzynarodową, jest wyraźnym tego przykładem. Na rozmowy do Mińska pojechali przywódcy Niemiec i Francji, choć nie było żadnego unijnego gremium, które by ich do rozmów z Putinem upoważniło. W tym kontekście pytaniem retorycznym jest to, gdzie w tym czasie był „prezydent Europy” Donald Tusk, czy też pani Federica Mogherini, która ponoć odpowiada za relacje międzynarodowe i politykę bezpieczeństwa Unii.

Kto embargiem wojuje…

„Revenons a nos moutons”, czyli „wróćmy do naszych baranów”, tj. do rolnictwa. Rosja, która embargiem chciała ukarać kraje UE, w pierwszej kolejności Polskę, „strzeliła sobie w stopę”, szkodząc własnemu społeczeństwu. Drożyzna w sklepach spożywczych, niedobory w zaopatrzeniu w żywność, zmuszają do szukania możliwości importu. Import żywności z innych kontynentów jest i drogi, i problematyczny ze względu na daleki transport. Pozostaje Europa, w której, nolens volens, trzeba szukać żywności.

Bolesna lekcja dla naiwnych: Państwa nie mają przyjaciół, mają tylko interesy.

W takiej sytuacji zasada otwarcia eksportu do Rosji ze wszystkich krajów UE, objętych wspólnym rynkiem, powinna być oczywista, a warunki winny być uzgodnione z Komisją Europejską. Jednak okazuje się, że część krajów unijnych, mając „w nosie” interesy wspólne, chciała dogadać się z Rosją za plecami pozostałych. Francja już ogłosiła, że będzie dostarczać do Rosji produkty mięsne. Siergiej Dankwert, szef rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego, z nieskrywanym zadowoleniem poinformował o zaawansowanych rozmowach także z innymi krajami, które Rosja łaskawie dopuści do swojego rynku.

Hałas, jaki podniósł się po tych informacjach w różnych krajach UE, wstrzymał na jakiś czas rozbijacką robotę Rosji. Nie wiem jednak, czy po tym, co wydarzyło się w Mińsku, gdzie Niemcy i Francja pokazały pozostałym krajom, że w Unii są równi i równiejsi, że nie ma zasad i przyjaciół, są tylko interesy, sprawa rosyjskiego embarga nie wróci w tory przygotowane na Kremlu.

Jak umiesz liczyć, to licz na siebie.

W sytuacji łamania przyjętych zasad przez inne kraje unijne i „ogrywania” nas na europejskim rynku, Polska musi wyciągnąć wnioski i w zdecydowanie większym niż do tej pory zakresie pilnować własnej, narodowej polityki rolnej. Naturalnie, wpływanie na instytucje europejskie i inne kraje UE w obronie europejskich wartości jest zadaniem nadrzędnym i pierwszoplanowym, jednak obrona własnego rolnictwa i stabilizacja rynku wewnętrznego wydają się chyba być oczywiste. Nie wolno niszczyć polskiego rolnictwa i „rozwalać” poszczególnych rynków nie oferując rolnikom nic w zamian. Nie wolno także uzależniać zaopatrzenia polskich konsumentów, jak to ma miejsce obecnie, od importu żywności, np. duńskiej wieprzowiny. Mamy, a raczej mieliśmy dobre, produktywne rolnictwo, a przynajmniej znaczącą jego część, i jego produkcja z nawiązką wystarczyłaby do wyżywienia Polek i Polaków. Do tego jednak trzeba mądrych, odpowiedzialnych, służących polskim interesom rządzących. Tym, którzy rządzą od prawie 8 lat, polscy rolnicy właśnie na blokadach dróg wystawiają rachunek.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.