Afera taśmowa? #wygaszone! A jej „bohaterowie” już pousadzani na nowych stołeczkach. Jacek Rostowski miał rację. To jest szambo

fot. wPolityce.pl/wSieci/Wprost
fot. wPolityce.pl/wSieci/Wprost

Ludzie nie wierzą w państwo, we władze, w politykę. Nie ufają komisjom wyborczym, instytucjom finansowym, bankom, do tego - niestety - można się było przyzwyczaić. Najgorsze jest to, że ludzie nie wierzą w jakąkolwiek, elementarną nawet sprawiedliwość.

Przejawem okropnego kryzysu zaufania wszystkich do wszystkich jest to, że jakoś trudno się oburzyć na informację, że cudownie odnalezione na dnie Wisły nagrania z afery podsłuchowej nie zostaną odczytane. Głupia sprawa, co? Dlaczego właściwie można było być pewnym, że tak będzie? Że nikomu z aferałów nic złego się nie stanie, co więcej, pousadzają się na mniej eksponowanych, ale za to lepiej płatnych stołeczkach.

CZYTAJ TAKŻE: Bohaterowie afery taśmowej mogą spać spokojnie?! Kilkadziesiąt godzin nagrań nigdy nie ujrzy światła dziennego…?

To naprawdę przypomina mafię, organizację, do której może i nie łatwo się dostać, ale wyjść się z niej nie da. Chyba, że na cmentarz. Radosław Sikorski, który o naszych relacjach z amerykańskimi sojusznikami mówił „bullshit” jest już marszałkiem sejmu. Jacek Rostowski - który mówił, że w rządzie Tuska jest „szambo” teraz jest szefem doradców rządu Ewy Kopacz. Graś i Bieńkowska już siedzą w Brukseli, gdyby nie medialny przeciek siedziałby obok nich także Sławomir Nowak. Ale spoko, jest jeszcze wiele spółek i rad nadzorczych, gdzie po cichu można go umieścić. Bartłomiej Sienkiewicz - ten od „ch…, dupa i kamieni kupa” - po chwilowym przyczajeniu jest szefem Instytutu Obywatelskiego - rządowego think tanku. Przyjaciele nie zostawili byłego szefa MSW za marginesem życia publicznego. On sam co prawda obiecał, że aferę wyjaśni, ale już nie jest sobą (czyli ministrem spraw wewnętrznych) i sprawa jakby wygasiła się sama. Rzeczywiście, trudno z się nie zgodzić z byłym ministrem finansów - to jest SZAMBO.

Padło takie zdanie, że odnalezione na dnie Wisły nagrania nie zostaną odczytane, bo… wymagałoby to „znacznych nakładów finansowych”. Pytam zatem, na co jeśli nie na takie sprawy, na budowanie wiarygodności państwa mamy wydawać „znaczne nakłady finansowe”? Na kolejne dreamlinery i pendolina?

Teraz widać jak naiwna była i jest nasza wiara w rzetelne wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Tak, jak można było przeczuwać, że taśmom jakoś ukręci się łeb, tak można być pewnym, że Rosjanie nigdy nie pozwolą na odczytanie w całości zapisów czarnych skrzynek tupolewa. Oni nie pozwolą, my się nie upomnimy i ta gra będzie trwała. I tak na każdym kroku. PKW zachęca, żeby z protestami wyborczymi iść do sądu, ale rozsądek podpowiada coś zupełnie odwrotnego. Nie idź obywatelu do sądu, bo nigdy nie wiadomo, jakie będzie rozstrzygnięcie, a jeszcze możesz na tym stracić, bo ze sprawiedliwością może tam być nie po drodze. Lepiej się położyć, nie robić nic, płynąć z prądem. Nie mieć aspiracji, wymagań, poddać się, zadowolić byle czym. We władzę ślepo wierzyć, bo może przyjść jeszcze gorsza, dlatego lepiej nic nie zmieniać.

To się nazywa brak ambicji - czy tacy chcemy być?

Kiedyś mówiło się, że łatwo jest rządzić pijanym narodem. Chyba jeszcze łatwiej rządzi się i manipuluje narodem bez nadziei. Przy tym rządzie o nadzieję doprawdy trudno. Dlatego konieczna jest zmiana. Pamiętajmy tym przy wyborczej urnie. Trochę to potrwa, ale nieczystości, w które wdepnęliśmy w końcu z podeszwy buta uda się usunąć. Czego Państwu i sobie życzę.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.