Jak Rosjanie Grzegorzem Schetyną straszą. Czyli rosyjska prawda o polskim ministrze. ZOBACZ WIDEO

fot. You tube
fot. You tube

Grzegorz Schetyna niewątpliwie stał się sławny - szczególnie za naszą wschodnią granicą. Kanał piąty rosyjskiej telewizji poświęcił mu kilkunastominutowy reportaż. Dzieło godne kremlowskich propagandystów.

Już zapowiedź ze studia zwiastuje ton w jakim utrzymany będzie materiał filmowy. W tle za prowadzącą dziennikarką - widnieje karykatura szefa MSZ - przeróbka kolumny Zygmunta, na którym Schetyna figuruje z widłami i piłką w rękach… To jeszcze nie poziom Charlie Hebdo - ale blisko.

W samym reportażu Anatolij Majorow - blond młodzieniec o nieco zniszczonej twarzy, noszącej ślady zbyt pospiesznego golenia, przeprowadza „wnikliwe śledztwo” na temat kariery obecnego ministra. Dowiadujemy się więc, że Schetyna był ogrodnikiem w Kanadzie, że kupił radio Eska - co pozwala wysnuć wniosek o jego nadzwyczajnych wpływach na całą polską prasę oraz o tym, że jego żona prowadzi we Wrocławiu firmę. W domyśle - podejrzaną. Z poważniejszych zarzutów pojawia się tylko ten - dlaczego koszykarski klub Śląsk, z którym związany był Schetyna - otrzymał w użytkowanie dawne wojskowe obiekty. Z tym, że dziennikarz nie próbuje niczego wyjaśnić. Po prostu „pyta”.

W tych dociekaniach wspiera go dzielnie Mateusz Piskorski z Samoobrony - skądinąd płynnie mówiący po rosyjsku, który „ujawnia” m.in, że dziennikarze, którzy zajmowali się podejrzanymi kontaktami i biznesami Schetyny - „w pewnym momencie - dostali sygnał, by tego tematu nie ruszać.” Zgroza.

Jacy dziennikarze, kiedy, jakie kontakty - to już pozostaje w świetle domysłów.

W reportażu pojawia się też wypowiedź prof. Pazia, który po swoich wpisach na facebooku na temat Ukraińców został zawieszony w wykonywaniu obowiązków. Profesor mówi dziennikarzowi mniej więcej tyle tyle, że problemy zaczynają się, gdy historia zaczyna mieszać się z polityką. Po czym jak, wynika z materiału - dzwoni do dziennikarza i prosi go, by nie emitował jego wypowiedzi. Tłumaczy dość łamanym rosyjskim, że ma problemy. Dziennikarz wysnuwa z tego natychmiast wniosek, że profesorowi grożono. Oczywiście za kontakty z rosyjską prasą. Horror.

Inny przykład wnioskowania: dziennikarz jedzie pod wrocławski dom Grzegorza Schetyny. Zastaje jego żonę przy samochodzie, w garażu. Prosi o rozmowę z ministrem. Kobieta tłumaczy grzecznie, że mąż jest w Warszawie. Dziennikarz filmuje ją dalej. Kobieta prosi, żeby jej nie filmować. Co zostaje natychmiast zinterpretowane, że żona Schetyny dobiera sobie rozmówców według narodowości…

Takich kwiatków jest w reportażu sporo. Wrocławskiemu dziennikarzowi, który zapewnia, że Schetyna dawno już został prześwietlony przez prasę, bo jest w polityce od lat  i nikt nie zarzucał mu nigdy korupcji,- dostaje się za nagłą amnezję. Bo przecież kiedyś sam pisał o tym, że rządzi całym regionem i rozdaje stanowiska…

Tylko Agnieszce Wołk- Łaniewskiej jakoś się upiekło. Do reportażu załapała się tylko jej uwaga, że trudno dziś znaleźć w internecie jakieś wzmianki o Schetynie poza ostatnim zamieszaniem wokół rocznicy obchodów II wojny światowej i wyzwolenia Auschwitz. Niedopowiedziany wniosek - Schetyna „wyczyścił” sieć.

Najwięcej dowiadujemy się jednak od Mateusza Piskorskiego. Który „wie”, że Schetyna po swojej pierwszej wypowiedzi o Auschwitz - zlecił w ministerstwie spraw zagranicznych wyszukiwanie nazwisk wszystkich Ukraińców, którzy brali udział w wyzwalaniu Oświęcimia.

Potrzebne nazwiska najwyraźniej znaleziono - konkluduje dziennikarz. Ale jak podwładni Schetyny będą wyplątywać się ze sprawy parady z okazji zwycięstwa w II wojnie światowej - zastanawia się ironicznie.

I tłumaczy widzom, że wybory prezydenckie w Polsce odbędą się 10 maja, a kampanie oparte na otwartej rusofobii to w Polsce zwyczajna sprawa. Że zabawy z historią dopiero się zaczynają, a panu ministrowi bardzo zależy na utrzymaniu swojej ciepłej posadki i biznesu, co jest możliwe przy milczącej zgodzie przychylnej mu polskiej polskiej prasy.

Ciekawe, czy Grzegorz Schetyna obejrzał już tej materiał. Jeśli tak to właściwie może być z siebie dumny. Pewnie nawet nie wiedział, jak potężną jest postacią. Demiurgiem, który trzyma na smyczy wszystkie media, naukowców i którym Rosjanie straszą dzieci. A zapewnił mu to człowiek o wdzięcznym nazwisku —Majorow.

Zresztą, proszę zobaczyć:

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.