Coroczne konferencje w Monachium mają w sprawach bezpieczeństwa międzynarodowego podobne znaczenie jak konferencje w Davos w kwestiach gospodarki. Tym razem głównym tematem był konflikt zbrojny na Ukrainie. O tym mówili niemal wszyscy politycy, którzy zjechali do stolicy Bawarii.
W sprawach ekonomicznych wszyscy czekają na to, co powiedzą Niemcy, ponieważ to oni są najpotężniejszym państwem UE i to oni nadają ton w Europie. Podobnie dzieje się w kwestiach bezpieczeństwa, dlatego z niecierpliwością oczekiwano na przemówienie kanclerz Angeli Merkel, która na dodatek występowała w charakterze gospodarza imprezy.
Merkel opowiedziała się przeciwko wspomaganiu Ukrainy dostawami broni przez kraje zachodnie. Stwierdziła, że kryzysu w Donbasie nie da się rozwiązać jedynie metodami militarnymi, lecz za pomocą rokowań politycznych. Dlatego właśnie wspólnie z prezydentem Francji Francoisem Hollandem przybyli do Moskwy. Kanclerz Niemiec podkreśliła, że Europa musi budować swe bezpieczeństwo wspólnie z Rosją, a nie przeciwko Rosji.
Wiele późniejszych wypowiedzi, jakie pojawiły się w Monachium, były komentarzem do słów Angeli Merkel. Najostrzej zaatakował ją wpływowy senator amerykański z Partii Republikańskiej John McCain. Porównał on politykę niemieckiej kanclerz wobec Putina do kapitulanckiej postawy przywódców Europy Zachodniej wobec Adolfa Hitlera w przededniu II wojny światowej. Jego zdaniem strategia ustępstw rozzuchwaliła tylko tyrana, który widząc słabość Zachodu parł do konfrontacji. McCain, mówiąc o dzisiejszym postępowaniu Europy Zachodniej wobec Ukrainy, przywołał czasy II wojny światowej, gdy w europejskich stolicach bez żadnej reakcji obserwowano rozbiory bezbronnych państw.
Dla wielu komentatorów wielce znamienny był fakt, że Merkel wygłosiła swe przemówienie w Monachium, a więc w mieście, gdzie niegdyś Francja i Wielka Brytania, prowadząc ugodową politykę wobec Hitlera, zgodziły się na rozbiór Czechosłowacji. Rosyjski portal grani.ru (opozycyjny wobec Władimira Putina) zamieścił tekst pt. “Duch Monachium”, w którym przypomniano mowę noblowską Aleksandra Sołżenicyna. Pisarz wypowiedział wówczas m.in. następujące słowa:
Duch Monachium nie odszedł w przeszłość, nie okazał się krótkim epizodem. (…) Duch Monachium jest chorobą woli ludzi zanurzonych w dobrobycie, jest codziennym stanem tych, którzy oddali się pragnieniom doznawania szczęścia za wszelką cenę oraz uznali materialną pomyślność za główny cel swego ziemskiego życia. Tacy ludzie – a jest ich olbrzymia liczba we współczesnym świecie – wybierają pasywność i ustępstwa, byle dalej mogli żyć na poziomie, do którego przywykli, byle nie musieli dziś z czegoś rezygnować, a jutro, zobaczymy, jakoś to będzie… Ale nigdy nie będzie jakoś – cena za tchórzostwo jest taka, że będzie tylko gorzej…
Nie wszyscy byli jednak tak surowi w ocenie Angeli Merkel jak John McCain. Amerykański wiceprezydent Joe Biden stwierdził dyplomatycznie, że niemiecka kanclerz ma rację, gdy mówi, że konfliktu na Ukrainie nie da się rozwiązać jedynie środkami militarnymi. Poparł też starania Merkel i Hollanda, by doprowadzić do pokoju drogą negocjacji z Władimirem Putinem. Z drugiej jednak strony uznał Rosję za agresora i nie wykluczył, że trzeba będzie udzielić Ukrainie większej pomocy.
W obronie niemieckiej kanclerz stanęła natomiast wyraźnie prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, która stwierdziła, że Europa nie odwróciła się od Ukraińców, tak samo jak Merkel nie zdradziła Ukrainy. Grybauskaite powiedziała:
Angela Merkel nikogo nie sprzedała. Jeżeli sprzedamy Ukrainę, to następni będziemy my. Zdradzimy wtedy sami siebie.
Prezydent Litwy porównała Rosję do agresywnego terrorysty, który zagraża całemu otoczeniu i jest niebezpieczny nie tylko dla Ukrainy, ale także dla innych sąsiadów. Grybauskaite stwierdziła, że Moskwa, koncentrując siły militarne przy granicy z państwami nadbałtyckimi oraz naruszając ciągle ich przestrzeń powietrzną lotami wojskowych samolotów, próbuje zastraszyć Litwinów i zmusić ich, by przestali wspierać Ukrainę.
Ale my się nie damy zastraszyć. My się nie boimy, dlatego wspieramy Ukrainę. (…) My nie mówimy o pomocy. My pomagamy Ukrainie
— powiedziała Grybauskaite.
Z przebiegu konferencji w Monachium widać, że kluczową rolę dla stanowiska Unii Europejskiej wobec konfliktu na Ukrainie odgrywa postawa władz w Berlinie. Ta sama wypowiedź Merkel jest przez jednych traktowana jako zdrada Ukrainy, przez drugich zaś inaczej. Z jednej strony kanclerz Niemiec wyklucza możliwość dozbrojenia Ukrainy, z drugiej zaś twardo opowiada się za sankcjami gospodarczymi wobec Rosji. A przy tym wszyscy starają się przeciągnąć Berlin na swoją stronę. Gdzie Niemcy rozpoznają swój interes?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/232985-czy-duch-monachium-unosi-sie-nad-monachium