Nie chodzi o to co prezydent Komorowski mówi, ale o to po co mówi to, co mówi. Prezydent III RP udzielił wywiadu redaktorce Katarzynie Kolendzie - Zaleskiej w charakterze kandydata na prezydenta drugiej kadencji.
Był bardzo z siebie zadowolony, a także zadowolony z obywateli, bo oni są zadowoleni z niego, tak pokazują sondaże. Jak zwykle mówił banały, z których jednak niektóre zasługują na uwagę. Otóż głowa państwa opowiedziała się za nowoczesnym patriotyzmem.
Ten nie nowoczesny, to już historia, do której Komorowski jest przywiązany, jako historyk, ale potrzebny jest nowoczesny, tu i teraz. W III RP. A poza tym ludzie są w Polsce zadowoleni z życia, na co wskazują badania opinii publicznej. Jak się kogoś spytać w gminie, to on mówi, że teraz żyje się lepiej niż kiedyś. I to są osiągnięcia naszego prezydenta.
Mówienie, że jestem tylko strażnikiem żyrandola, to nonsens
— broni się Komorowski - wręcz przeciwnie on „chce dokończyć strategiczne cele Polaków”. Gdyby nie mówił z głowy ale z przygotowanej mu przez doradców kartki dowiedzielibyśmy się, że chce osiągnąć strategiczne cele Polaków. Cele się osiąga, chyba, że chce się je wykończyć.
Rozmowa z Kolendą-Zaleską była bezbarwna i pozbawiona treści, a przede wszystkim zapału Komorowskiego do pełnienia funkcji prezydenta przez następne pięć lat. I niewiara, że z batalii o prezydenturę wyjdzie zwycięsko. Nic dziwnego, że sięgnął po wyborców spoza Platformy Obywatelskiej oznajmiając, że jest kandydatem wszystkich obywateli, choć z poparciem PO. Obserwując jego występ można było odnieść wrażenie, że Bronisław jest zmęczony swoim stanowiskiem i chętnie by już odpoczął. Co to za życie? Człowiek musi spotykać się z jakimiś prezydentami, premierami i innymi zagranicznymi prominentami, zajmować się polityką zagraniczną i obronnością kraju.
A tu się wszystko wali, rządzą nieudacznicy, a w Pałacu Prezydenckim doradzają doradcy w wieku po poborowym, wychowani w dyktaturze proletariatu, którym obcy jest nowoczesny patriotyzm, patriotyzm w ogóle. Za czasów ich młodości uprawiało się międzynarodówkę komunistyczną, taki był patriotyzm. Prezydent „wszystkich Polaków” musi podpisać każdą ustawę przyjętą przez koalicję, wszystko jedno czy podwyższąjącą wiek emerytalny czy ratyfikującą konwencję przeciwko przemocy w rodzinie. Diabli wiedzą o co z tą przemocą chodzi, ale partia każe, prezydent musi.
Człowiek musi się zmagać z materią wielkiej polityki, zachowywać się pod dyktando spin doktorów i wygłupiać się z jakimś czekoladowym orłem albo co gorsza, majstrować kotyliony i malować pisanki. Do tego pozować do selfików z obywatelami trzeciej kategorii. Młody nasz prezydent już nie jest, a zwłaszcza nie jest nowoczesny, ale robi to co mu każe polityczna poprawność uprawiana przez partię, bez poparcia której rezydowałby dziś nie w Belwederze ale w Ruskiej Budzie, gdzie czuje się najlepiej, bo swojsko. Jeździł by sobie na polowania, strzelał do sarenek i jeleni, chodził na ryby, jednym słowem robił to co najlepiej umie i co mu sprawia największą przyjemność. Zamiast jakichś zagranicznych dań spożywałby bigos w towarzystwie kaszalota, czyli osoby płci żeńskiej dużych rozmiarów, jak nazwał duńskie kobiety.
Nie nadaje się na nowoczesnego patriotę wszystkich Polaków ani tym bardziej na wysoko urodzonego arystokratę, jedyne co potrafi, to obijać się po tych salonach i udawać, że ma jakiś wpływ na rozwój wydarzeń w państwie. Tymczasem państwo przeżywa największy od 25 lat kryzys, gospodarczy, społeczny i kulturalny i niestety obyczajowy, to znaczy moralny. Prezydent z prawdziwego zdarzenia ma obowiązek uczestniczyć w zmaganiu się z tymi wszystkimi problemami, a nie bredzić, że „zgoda buduje”.
Być może pięć lat temu hasełko to spodobało się w gminie i w powiecie, ale już nie działa. Nic zatem dziwnego, że nasza głowa państwa ma najwyraźniej dość reprezentowania tego upadłego państwa. I ma świadomość, że nie ma się czym chwalić.
Pora, aby prezydentem został prawdziwie nowoczesny polityk, młody i pełen zapału, gotów uczestniczyć w naprawie państwa. Takim politykiem jest Andrzej Duda, kandydat Prawa I Sprawiedliwości, który zna języki obce, a przede wszystkim język polski i umie się nim posługiwać. I jest nowoczesnym Europejczykiem, któremu nie przeszkadza historyczna miłość Ojczyzny. Przeciwnie - ona go inspiruje. Jako, że nie ma nowoczesnego i nie nowoczesnego patriotyzmu.
Patriotyzm jest jeden, wiedzą o tym w cywilizowanym świecie prezydenci z prawdziwego zdarzenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/232845-nowoczesny-patriota-wszystkich-obywateli