Jarosław Kaczyński dla wPolityce.pl: Brakuje mnie w kampanii Andrzeja Dudy? To on jest dziś numerem 1 na prawicy. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Kamilla Kufajew/Młodzi dla Polski
Fot. Kamilla Kufajew/Młodzi dla Polski

wPolityce.pl: Panie premierze, rozmawiamy przy okazji przyznania nagrody im. Lecha Kaczyńskiego. Laureatką została Zofia Romaszewska. Co oznacza ta statuetka?

CZYTAJ WIĘCEJ: Zofia Romaszewska laureatką nagrody im. Lecha Kaczyńskiego. „Wszyscy jesteśmy obywatelami - pamiętajmy o tym!” NASZ WYWIAD

Jarosław Kaczyński, b. premier, prezes Prawa i Sprawiedliwości: To jest nagroda dla ludzi naprawdę wybitnych, którzy zrobili naprawdę bardzo wiele dla Polski. Mógłbym odwrócić to pytanie i zapytać, dlaczego dopiero teraz Zofia jest nagrodzona? Jeżeli chodzi o ludzi zasłużonych dla Polski, i to nie w krótkim okresie, ale w ciągu ponad 40 lat – Zofia to waga superciężka. Dla mnie jej kandydatura nie wymaga uzasadnienia – kto zna historię, kto choć trochę w niej uczestniczył, wie, jak bardzo niezwykłą postacią była Zofia. Tutaj trzeba też zawsze wspomnieć śp. Zbigniewa, bo oni działali razem.

Podczas laudacji mówił pan, że w latach 70. i 80. czasem bał się pan pani Zofii.

Zofii się wszyscy bali, nie tylko ja. (śmiech) W każdym razie trzeba mocno docenić ich działalność KOR-owską, skądinąd to było coś szerszego niż biuro interwencyjne. Zofia nie będąc członkiem KOR, bywała na jego posiedzeniach. No i ta piękna karta podziemia tego pierwszego etapu, czyli ta działalność, która prowadziła do powstania radia, sprawę Narożniaka…

To było niesłychanie ważne, ponieważ w państwie dominowały elementy i rekwizyty sytuacji wojennej, które były zauważalne na ulicach, działały na wielu ludzi w sposób zastraszający i przygnębiający. Taką metodę stosowali jeszcze Rosjanie za czasów rewolucji moralnej przed Powstaniem Styczniowym, gdzie wielkie jednostki rosyjskie maszerowały przez Warszawę z bębnami. W 1982 roku po Warszawie jeździły ogromne kolumny ZOMO, armatki wodne, kolumny wojska, - wszystko, by ludzi zastraszyć. W tym czasie tak efektywnej działalności jak Zofia i Zbigniew Romaszewscy nie prowadził nikt.

Podkreślił pan mocno, że państwo Romaszewscy kontynuowali swoją misję także po transformacji ustrojowej.

Tak, ponieważ w III RP też trzeba bronić praw człowieka! Zofia i Zbigniew o tym nie zapomnieli, było biuro interwencyjne przy Senacie. Duża część opozycjonistów nie mogła wrócić do swojej pracy. Dla przykładu (wskazuje na stojącą obok Jolantę Szczypińską) - mam nadzieję, że się, Jolu, nie obrazisz, ale to właśnie dobry przykład osoby, która straciła pracę i jej nie przywrócono do niej, więc w pewnym momencie znalazła się w bardzo trudnej sytuacji materialnej, bez środków do życia. Jeśli wziąć pod uwagę opozycję, lat 70., to było 200-300 osób, dopiero z czasem to środowisko się rozrosło. Bardzo wielu ludzi, często zasłużonych, więzionych, już nie mówię o utracie pracy, nie uzyskało rekompensaty i nie mogło wrócić do normalnego życia.

To wielka wina polskiego państwa i efekt postkomunizmu. To był i jest system, który nie chciał nagradzać za działalność opozycyjną. To wszystko zaczęło się zmieniać kiedy prezydentem został mój śp. brat, ale przez wiele lat zapominano o wielu zasłużonych ludziach opozycji. Ludzie latami procesowali się, by cokolwiek uzyskać. Pod tym względem było bardzo, bardzo źle. Instytucje, które zapowiedziano przy Okrągłym Stole zupełnie nie zdały egzaminu. A Zofia i Zbigniew szukali tych ludzi.

Poza tym Zofia miała to do siebie, że się nigdy nie pchała na afisz. Nigdy nie próbowała wchodzić do polityki, choć miała do tego prawo i kwalifikacje. Poseł Zofia Romaszewska mogłaby wiele zdziałać, a nigdy nie próbowała tego robić. Działała w cieniu, ale bardzo, bardzo efektywnie i w dalszym ciągu jest aktywna. Teraz spotkało ją nieszczęście ze śmiercią męża, ale jakoś się podnosi i sądzę, że będzie działała dalej. Biuro Interwencyjne jest w tej chwili w PiS, a po zmianach władzy będzie to kontynuowane.

Zofia miała też jeszcze jedną rzecz, mam nadzieję, że nie obrazi się, jeśli to powiem. Przy całej aktywności społecznej angażowała się niezwykle w wychowanie swojej córki. A jeżeli chodzi o Agnieszkę, to wszystko było jak trzeba. (śmiech) Agnieszka jest wybitną dziennikarką, wyrosła na wspaniałą kobietę, ale sam widziałem drogę do tego i to też jest bardzo ważny aspekt działalności Zofii – że nie zapomniała o swoich obowiązkach rodzicielskich.

Prosił pan, by przy okazji uroczystości nie dopytywać o sprawy bieżące, ale czytelnicy mi nie darują, jeśli tego nie zrobię: termin wyborów prezydenckich 10 maja to dobra data?

Termin wyborów jest z całą pewnością wygodny z perspektywy Bronisława Komorowskiego. Tego można się było spodziewać, że przedstawiciel partii, który wyznacza datę weźmie pod uwagę interesy swojego kandydata. To nie dziwi, ale piękne to nie jest…

To jeszcze sprawa kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Media dopytują: gdzie jest Jarosław Kaczyński? Tęsknią za panem, Monika Olejnik napisała wręcz, że smutno bez pana.

Nie mogę się zrewanżować tymi samymi słowami wobec pani Moniki Olejnik. (śmiech) A już poważnie mówiąc - będę w tej kampanii. Będę w sobotę na konwencji i wezmę udział w kolejnych przedsięwzięciach. Ale powtórzę: numerem jeden i kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, a szerzej mówiąc zjednoczonej prawicy, jest Andrzej Duda i cały nasz wysiłek ukierunkowany jest na to, żeby został prezydentem Rzeczypospolitej.

Rozmawiał Marcin Fijołek

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych