Michał Kamiński – etatowy lobbysta ministrem w kancelarii premiera? To standard z kolonialnej Afryki

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.wPolityce.pl/TVN24
fot.wPolityce.pl/TVN24

Szczerze powiedziawszy mało mnie obchodzi, czy Kamiński dostając wreszcie upragniony etat u boku Ewy Kopacz bardziej pomoże czy zaszkodzi Platformie Obywatelskiej. Krew mnie jednak zalewa, gdy patrzę, że dziennikarze, publicyści czy komentatorzy zajmują się jego wiarygodnością dla elektoratu PO, a nie widzą największego problemu, jakim jest jego praca w firmie lobbystycznej. Była praca, oczywiście.

Oto 15. października 2014 roku Michał Kamiński ogłosił, że odchodzi z polityki i dołącza do PRISM Group. Został wiceszefem tej izraelskiej, ale dziś już właściwie międzynarodowej firmy lobbystycznej. To nic nadzwyczajnego w świecie - duże pieniądze i duże interesy szukają ludzi z kontaktami w rządzie, a te Kamiński ma. Miał kojarzyć wielki biznes z polską władzą.

Dziwiło tylko, że Kamiński nie zniknął ani na moment z ekranów telewizorów, gdzie nadal zajmował się tym co zwykle, czyli spisywaniem katalogu wad wszelakich Jarosława Kaczyńskiego. No ale tym razem robił to nie jako polityk, lecz lobbysta, choć żaden z dziennikarzy TVN 24 czy radia tak go nie przedstawiał. Już wtedy jego doradzania Ewie Kopacz było obarczone tym cieniem – radzi jako przyjaciel, były polityk czy jednak przedstawiciel biznesu, który chce przy okazji coś załatwić?

Teraz PRISM cieszy się swoim i Kamińskiego sukcesem

Gratulując swojemu byłemu wiceprzewodniczącemu awansu firma zapowiada „rozszerzenie obecności i aktywności w Polsce”. To ciekawe, bo na razie dorywczo pracuje tu dla nich tylko młodziutki, świeżo upieczony absolwent uniwersytetu.

Gdzie problem? PRISM Group to nie sterta kartofli, które Miś może przerzucić i porzucić w kwartał. To poważni zawodnicy, którzy dali tę robotę Kamińskiemu nie z sympatii dla niego, a po to, by się im ten interes zwrócił. Takie, że posłużę się nomenklaturą Jacka Krawca, nomen omen „duże misie” jak PRISM nie biorą stażystów na trzy miesiące. Oni inwestują na lata.

Platforma może zatrudniać jednocześnie kandydata SLD na prezydenta Warszawy i konserwatywnego wielbiciela Pinocheta. Ich cyrk, ich małpy. Ale lobbysta jako minister i jeden z głównych doradców premiera to standard z kolonialnej Afryki. Bo ta dzisiejsza ma więcej szacunku dla siebie.

—————————————————————————————————-

Zachęcamy do kupna najnowszego numeru tygodnika „wSieci” w wersji elektronicznej!

E - wydanie tygodnika „wSieci”- to wygodna forma czytania bez wychodzenia z domu, na monitorze własnego komputera. Dostępne są zarówno wydania aktualne jak i archiwalne.

Wejdź na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html i wybierz jedną z trzech wygodnych opcji zakupu.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych