Z okazji 90-lecia Polskiego Radia pan prezydent Bronisław Komorowski gościł w radiowej Jedynce. Ach, co to był za wywiad! Dziennikarka radia rozpoczęła od przypomnienia, że jeszcze kilka miesięcy temu była sąsiadką prezydenta na Powiślu.
Wszystko jeszcze przed nami, ho, ho, ho!
— rozpoczął rubasznie Komorowski.
Umówimy się na sentymentalny spacer…
— odpowiedziała dziennikarka.
A potem pana prezydenta czekał szereg bardzo trudnych pytań. O to, czym jest dla niego radio. O to, ile osób siedziało przy stole wigilijnym. O to, jak się robi szpekuchy.
Radio jest cząstką mojego dzieciństwa i młodości, i dorosłości aż po dzień dzisiejszy. To jest cząstka naszego polskiego życia prawie że w 100 procentach. Moje skojarzenia z radiem biorą się od czasów dzieciństwa, gdy mój ojciec słuchał ku rozpaczy mamy Radia Wolna Europa, co destruowało dom kompletnie…
— wyznał pan prezydent.
I dodawał:
Radio to moja codzienność od momentu wstania i golenia się. Przypominam sobie, że w języku polskim zostało coś z epoki radiowej. Jeżeli jesteśmy zainteresowani jakąś wiedzą na temat świata, to pytamy „co słychać”. O, co słychać…
— żartował Komorowski.
Jak podkreślał prezydent, „radio jest dla niego czymś ważnym”, bo ma przewagę nad telewizją. W czym rzecz?
Rano to są newsy, informacje, ale także programy publicystyczne, które pozwalają mi złapać wiedzę na początek politycznego dnia o tym, co jest w tej chwili na tapecie. Radio jest cudownym medium, bo nie jest tak inwazyjne, nie wymusza pełnej koncentracji jak wymusza telewizja… Trudno jest robić coś innego i oglądać telewizję… Czasami to jest miłe tło niekoniecznie miłej rzeczywistości
— śmiał się prezydent.
Dziennikarka jednak nie odpuszczała tak łatwo. Zagajono o pracę pani Anny Komorowskiej, która przysłała prezent na jedną z charytatywnych licytacji.
Praca naprawdę bardzo piękna, duże zdolności plastyczne ma małżonka pana prezydenta…
— mówiła dziennikarka.
A pan prezydent odpowiadał:
Cieszę się bardzo, przekażę. Dobrym dziełem jest zarówno fundacja pani Anny Dymnej, ale dobrym dziełem jest też działanie poprzez radio na rzecz działania na rzecz rozwiązywania problemów ludzkich
— stwierdził.
Prawdziwą perełką podczas tej rozmowy była książka, jaką pan prezydent ma wydać. Chodzi o wywiad pt. „Zwykły polski los”, który ma ukazać się podczas kampanii prezydenckiej.
To nie jest książka o polityce. To wywiad o moim życiu, które było życiem przepełnionym polityką. Kiedyś opozycyjną polityką i podziemiem, a potem też polityką w rozumieniu służby państwowej. Tytuł wziął się z mojej rozmowy z moim przyjacielem sołtysem Bolkiem Jurkunem, gdzie łowimy ryby, pływając łodzią i zastawiając sieci. To jest inaczej niż podczas łowienia wędką, gdzie trzeba siedzieć cicho
— tłumaczył Komorowski.
I kontynuował tę piękną anegdotę:
Bolek na mnie popatrzył i powiedział: to teraz rozumiem, dlaczego byliśmy w Solidarności. Bo i Twoja rodzina, i moja to takie buntownicze rodziny, to taki zwykły polski los. To cytat z Bolka Jurkuna, sołtysa Budy Ruskiej
— podkreślił.
A pani redaktor dociskała i wywiązał się dialog.
W Budzie Ruskiej u mnie telewizora nie ma, ale radio jest zawsze
Jeden odbiornik?
Płacimy chyba za jeden abonament… (śmiech)
Obywatelska postawa, marszałek by pochwalił!
— doceniła pana prezydenta.
Co dalej? Komorowski opowiadał o tym, że jest w rodzinie instruktorem kulturalno-oświatowym i że ta rola mu pasuje.
Czy znajduje pan czas na życie towarzyskie?
— dociskała dziennikarka.
Pan prezydent odpowiadał:
Też. Wie pani, pilnujemy, by nie dać zamknąć się w klatce. Z premedytacją wykraczamy poza wszystkie formy oficjalnego życia, bardzo pilnując, by życie towarzyskie, które musi ulec ograniczeniu ze względu na funkcje, jednak istniało… Jest rzeczą normalną, że gdzieś bywamy, że u nas bywają nie tylko sami politycy, ale ludzie związani albo wspomnieniami młodości, albo więzami przyjaźni, albo wspólnych zainteresowań
— zaznaczył.
Prezydent opowiadał też o tym, że bardzo lubi zjeść szpekuchy, czyli ”bułeczki drożdżowe z boczkiem”.
Inne pytania dla pana prezydenta?
Może dlatego, że rodzinie wielopokoleniowej jest łatwiej, że się podtrzymuje te więzi?
Ile osób zasiadło do stołu wigilijnego?
A wkład kulinarny pana prezydenta był?
Panie prezydencie, to jeśli pan pozwoli, to zgłoszę się do kancelarii po przepis na te szpekuchy?
Brawo, radiowa Jedynko! Podlizak jak najbardziej zasłużony!
A pan prezydent prosto z radiowego studia udał się na obchody 90-lecia radia. I tak to się zaczyna kampania…
wwr
————————————————————————————————
3 zalety rocznej prenumeraty tygodnika „wSieci”:
1. Największa oszczędność – teraz nawet 47% taniej!
2. Największa wygoda – nie musisz szukać w kioskach, bo każde wydanie dostajesz wprost do swojej skrzynki pocztowej.
3. Największe bezpieczeństwo – gwarantujemy niezmienność ceny, nawet jeśli wzrośnie cena kioskowa.
Więcej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/232306-polskie-radio-im-komorowskiego-40-minutowy-show-prezydenta-o-soltysie-bolku-szpekuchach-i-abonamencie-w-budzie-ruskiej