Polskie Radio im. Komorowskiego. 40-minutowy show prezydenta: o sołtysie Bolku, szpekuchach i abonamencie w Budzie Ruskiej...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/polskieradio.pl
wPolityce.pl/polskieradio.pl

Z okazji 90-lecia Polskiego Radia pan prezydent Bronisław Komorowski gościł w radiowej Jedynce. Ach, co to był za wywiad! Dziennikarka radia rozpoczęła od przypomnienia, że jeszcze kilka miesięcy temu była sąsiadką prezydenta na Powiślu.

Wszystko jeszcze przed nami, ho, ho, ho!

— rozpoczął rubasznie Komorowski.

Umówimy się na sentymentalny spacer…

— odpowiedziała dziennikarka.

A potem pana prezydenta czekał szereg bardzo trudnych pytań. O to, czym jest dla niego radio. O to, ile osób siedziało przy stole wigilijnym. O to, jak się robi szpekuchy.

Radio jest cząstką mojego dzieciństwa i młodości, i dorosłości aż po dzień dzisiejszy. To jest cząstka naszego polskiego życia prawie że w 100 procentach. Moje skojarzenia z radiem biorą się od czasów dzieciństwa, gdy mój ojciec słuchał ku rozpaczy mamy Radia Wolna Europa, co destruowało dom kompletnie…

— wyznał pan prezydent.

I dodawał:

Radio to moja codzienność od momentu wstania i golenia się. Przypominam sobie, że w języku polskim zostało coś z epoki radiowej. Jeżeli jesteśmy zainteresowani jakąś wiedzą na temat świata, to pytamy „co słychać”. O, co słychać…

— żartował Komorowski.

Jak podkreślał prezydent, „radio jest dla niego czymś ważnym”, bo ma przewagę nad telewizją. W czym rzecz?

Rano to są newsy, informacje, ale także programy publicystyczne, które pozwalają mi złapać wiedzę na początek politycznego dnia o tym, co jest w tej chwili na tapecie. Radio jest cudownym medium, bo nie jest tak inwazyjne, nie wymusza pełnej koncentracji jak wymusza telewizja… Trudno jest robić coś innego i oglądać telewizję… Czasami to jest miłe tło niekoniecznie miłej rzeczywistości

— śmiał się prezydent.

Dziennikarka jednak nie odpuszczała tak łatwo. Zagajono o pracę pani Anny Komorowskiej, która przysłała prezent na jedną z charytatywnych licytacji.

Praca naprawdę bardzo piękna, duże zdolności plastyczne ma małżonka pana prezydenta…

— mówiła dziennikarka.

A pan prezydent odpowiadał:

Cieszę się bardzo, przekażę. Dobrym dziełem jest zarówno fundacja pani Anny Dymnej, ale dobrym dziełem jest też działanie poprzez radio na rzecz działania na rzecz rozwiązywania problemów ludzkich

— stwierdził.

Prawdziwą perełką podczas tej rozmowy była książka, jaką pan prezydent ma wydać. Chodzi o wywiad pt. „Zwykły polski los”, który ma ukazać się podczas kampanii prezydenckiej.

To nie jest książka o polityce. To wywiad o moim życiu, które było życiem przepełnionym polityką. Kiedyś opozycyjną polityką i podziemiem, a potem też polityką w rozumieniu służby państwowej. Tytuł wziął się z mojej rozmowy z moim przyjacielem sołtysem Bolkiem Jurkunem, gdzie łowimy ryby, pływając łodzią i zastawiając sieci. To jest inaczej niż podczas łowienia wędką, gdzie trzeba siedzieć cicho

— tłumaczył Komorowski.

I kontynuował tę piękną anegdotę:

Bolek na mnie popatrzył i powiedział: to teraz rozumiem, dlaczego byliśmy w Solidarności. Bo i Twoja rodzina, i moja to takie buntownicze rodziny, to taki zwykły polski los. To cytat z Bolka Jurkuna, sołtysa Budy Ruskiej

— podkreślił.

A pani redaktor dociskała i wywiązał się dialog.

W Budzie Ruskiej u mnie telewizora nie ma, ale radio jest zawsze

Jeden odbiornik?

Płacimy chyba za jeden abonament… (śmiech)

Obywatelska postawa, marszałek by pochwalił!

— doceniła pana prezydenta.

Co dalej? Komorowski opowiadał o tym, że jest w rodzinie instruktorem kulturalno-oświatowym i że ta rola mu pasuje.

Czy znajduje pan czas na życie towarzyskie?

— dociskała dziennikarka.

Pan prezydent odpowiadał:

Też. Wie pani, pilnujemy, by nie dać zamknąć się w klatce. Z premedytacją wykraczamy poza wszystkie formy oficjalnego życia, bardzo pilnując, by życie towarzyskie, które musi ulec ograniczeniu ze względu na funkcje, jednak istniało… Jest rzeczą normalną, że gdzieś bywamy, że u nas bywają nie tylko sami politycy, ale ludzie związani albo wspomnieniami młodości, albo więzami przyjaźni, albo wspólnych zainteresowań

— zaznaczył.

Prezydent opowiadał też o tym, że bardzo lubi zjeść szpekuchy, czyli ”bułeczki drożdżowe z boczkiem”.

Inne pytania dla pana prezydenta?

Może dlatego, że rodzinie wielopokoleniowej jest łatwiej, że się podtrzymuje te więzi?

Ile osób zasiadło do stołu wigilijnego?

A wkład kulinarny pana prezydenta był?

Panie prezydencie, to jeśli pan pozwoli, to zgłoszę się do kancelarii po przepis na te szpekuchy?

Brawo, radiowa Jedynko! Podlizak jak najbardziej zasłużony!

A pan prezydent prosto z radiowego studia udał się na obchody 90-lecia radia. I tak to się zaczyna kampania…

wwr

————————————————————————————————

3 zalety rocznej prenumeraty tygodnika „wSieci”:

1. Największa oszczędność – teraz nawet 47% taniej!

2. Największa wygoda – nie musisz szukać w kioskach, bo każde wydanie dostajesz wprost do swojej skrzynki pocztowej.

3. Największe bezpieczeństwo – gwarantujemy niezmienność ceny, nawet jeśli wzrośnie cena kioskowa.

Więcej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych