Ciąg dalszy „zagadkowej kariery szefa służb”

Fot. prezydent.pl
Fot. prezydent.pl

14 stycznia 2015 r. podano, że gen. Krzysztof Bondaryk „złożył dymisję” ze stanowiska szefa Narodowego Centrum Kryptologii. Poinformowano też – co nie jest zwykłe w takich sytuacjach – że szef MON Tomasz Siemoniak, w którego ramach NCK działa, wydał zarządzenie o pozbawieniu Bondaryka wszelkich pełnomocnictw i uprawnień.

Jeśli chcecie spojrzeć na to w szerszym kontekście, wpiszcie do wyszukiwarki słowa: „zagadkowa kariera szefa tajnych służb”.

Modus operandi

Znajdziecie obszerny tekst, który „Dziennik” opublikował w maju 2008 r. Oto fragmenty.

”Wkładał ręce we wszystko – pilnował pieniędzy Solorza, kręcił się koło pierwszej liberalnej partii (która właśnie rządzi) […] stawiał pierwsze kroki we własnym biznesie, a gdy był bez pracy, politycy szli w miasto, by poszukać mu atrakcyjnej posady. I teraz Bondaryk wrócił do tajnych służb, by tych polityków i biznesmenów pilnować. […] Opozycja ostrzega, że nad Bondarykiem nie ma dziś żadnego nadzoru. […] dla posady szefa ABW porzucił fantastyczną karierę w biznesie. Miesięcznie mógł tam zarabiać przynajmniej 50 tys. […]

Potocznie określano ich jako Bandę Czworga. […] Ale pełna nazwa mogłaby brzmieć – Banda Czworga do Ochrony przed Kontrolą Państwową. Jest rok 2005. Do władzy dochodzi PiS ze sztandarowym hasłem walki z układem. Ma wszystko: policję jawną i tajną, państwowe urzędy, w parlamencie razem z koalicjantami większość. Ale szybko pojmuje, że to na nic.

W resorcie spraw wewnętrznych Ludwik Dorn słyszy od podwładnych: – Nie ma pewności, czy w przypadku założenia podsłuchów osobom wpływowym w biznesie system będzie szczelny. To znaczy – nie ma żadnych gwarancji, że osoby, którym założony zostanie podsłuch, natychmiast się o tym nie dowiedzą.

Do ABW trafia wtedy donos od pracownika jednej z firm telekomunikacyjnych. Pisze on, że w czterech spółkach zajmujących się telefonią komórkową za podsłuchy odpowiada grupa dobrych znajomych z czasów UOP. Anonim sugeruje, że owa czwórka wymienia się tymi supertajnymi informacjami, dodatkowo – pod pretekstem sprawdzania jakości połączenia – sama prowadzi nielegalną rejestrację wybranych rozmów. Czterech znajomych w czterech firmach. Stąd ta nazwa: Banda Czworga. […] Rozpoczyna się operacja, by ustalić, czy to realne zjawisko i jak państwo może sobie z nim poradzić. Agencja identyfikuje owe cztery postacie. Wszyscy faktycznie wywodzą się ze służb i z takim doświadczeniem są dla właścicieli sieci komórkowych fachowcami najwyższej klasy. Wśród nich Krzysztof Bondaryk, pracownik Solorzowej Ery. […]

Nieco wcześniej do ABW i do prokuratury wpływa doniesienie o nielegalnym kopiowaniu tajnych danych w Erze. To dokładnie ta sfera, za którą odpowiada Bondaryk. Kilka miesięcy później, gdy rządzi już nowa władza, a Bondaryk jest szefem ABW, prokuratura umarza sprawę. […] Czy to relacje szaleńców, którzy z innymi szaleńcami zabawiali się tajnymi służbami, by tropić nieistniejące spiski? Czy porażający przykład bezsilności zacofanych państwowych struktur wobec biznesowej elity, która stworzyła własny system bezpieczeństwa?”.

Sprawa Bandy Czworga jak wiele innych poważnych podejrzeń nigdy nie została wyjaśniona – ani przez media, ani przez organa wymiaru sprawiedliwości.

Wszystko jasne?

Kilka miesięcy temu, gdy opinia publiczna zastanawiała się, kto stoi za podsłuchami ujawnionymi przez tygodnik „Wprost”, pełen tekst „Dziennika” pokazałem byłemu wysokiemu rangą funkcjonariuszowi tajnych służb PRL. Powiedział:

Chyba wszystko jasne. Mamy modus operandi, a i motywy znaleźć nietrudno.

Drugie rozstanie z Platformą

Obecna dymisja to już drugie odbywające się w niejasnych dla opinii publicznej okolicznościach rozstanie generała z Platformą. Po tym jak przy okazji ujawnienia niektórych okoliczności afery Amber Gold wyszło na jaw uwikłanie syna Donalda Tuska w tę firmę, premier publicznie wyraził niezadowolenie ze sposobu pracy ABW. Niedługo potem Bondaryk funkcji szefa Agencji już nie pełnił. Objął kolejną, tę w MON. Niektórzy myśleli, że nawet z jeszcze większym potencjałem wpływów.

Obecna dymisja nastąpiła krótko po złożeniu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego zeznań przed sądem w sprawie tzw. afery marszałkowej. Chodzi o rzekomy handel aneksem do raportu z weryfikacji WSI, w którym Komorowskiemu poświęcono sporo uwagi. A wersja Bondaryka, który jest jednym ze świadków w procesie sądowym, kłóci się z zeznaniami ówczesnego marszałka Sejmu. Ktoś z czytelników powie – kłócą się w rodzinie. Racja. Ale gen. Bondaryk swoje wie. W odróżnieniu od wyborców, spośród których wielu wcale nie chce wiedzieć, o jak ważnych sprawach nie wie.

Tekst opublikowany w tygodniku wSieci (4/20150

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych