Tomasz Sommer ujawnia: Janusz Korwin-Mikke od dawna nie miał żadnej władzy w KNP

Z lewej Michał Marusek, obecny lider KNP, z prawej Janusz Korwin - Mikke, lider już były. Plakat z ostatnich wyborów do PE. Fot. wPolityce.pl
Z lewej Michał Marusek, obecny lider KNP, z prawej Janusz Korwin - Mikke, lider już były. Plakat z ostatnich wyborów do PE. Fot. wPolityce.pl

Tomasz Sommer, do niedawna rzecznik Kongresu Nowej Prawicy i redaktor naczelny związanego z tą partią tygodnika „Najwyższy Czas!”, odnosi się na łamach swojego pisma do rozłamu jaki nastąpił w partii Korwin-Mikkego. Pyta co się właściwie stało, i odpowiada:

Interpretacji jest tyle, że trudno je nawet poznać w całości. W każdym razie – gdy chcąc pomóc JKM, obejmowałem rok temu funkcję rzecznika KNP, szybko zorientowałem się, że… nie ma on w swojej partii żadnej władzy.

Początkowo nie mogłem w to uwierzyć, jednak takie były fakty. Efektem tego braku władzy były takie kandydatury na biorące miejsca, z jakimi mieliśmy do czynienia. Co więcej – osoby je zajmujące sprawiały wrażenie, że się obraziły, iż dostały te jedynki, i praktycznie nie uczestniczyły w kampanii, która była z kolei prowadzona przez osoby związane z JKM, które nie miały realnego wpływu na partię.

Wedle Sommera Korwin już wiosną postanowił przynajmniej część władzy w swojej organizacji odzyskać.

I udało mu się tego dokonać poprzez wycięcie ze stanowisk decyzyjnych części kontestujących jego zdanie działaczy na słynnym jesiennym konwencie. Niestety przy okazji wycięto też wielu ludzi, którzy byli zupełnie Bogu ducha winni. Okazało się przy tym, że owi odsunięci członkowie władz nadal posiadają realny wpływ – dzięki umocowaniu w „specyficznie zaprojektowanym jako prawicowy” konwentyklu oraz władzach sądowniczych partii. I ci ludzie zdecydowali się na wyrzucenie JKM.

Publicysta podsumowuje:

Korwin w tej sytuacji nie miał innego wyjścia jak przenieść swoją działalność gdzie indziej. I zrobił to, choć wcześniej zaproponował bardzo kompromisowe rozwiązanie polubowne, które także zostało odrzucone… W nowej organizacji JKM ma wreszcie mieć możliwości decyzyjne.

O ile oczywiście - dodajmy - nowa partia zdoła wzlecieć przed wyborami. Co zatem będzie dalej?

Scenariusz będzie zbliżony do tego, jaki miał miejsce po rozwodzie JKM z UPR. Jednak niemiłe wrażenie pozostanie i może realnie obniżyć szanse wyborcze. Żal też nazwy, której trzon „Nowa Prawica” sam wymyśliłem, nawiązując do sformułowania, którym politologia określa podobne ruchy w Europie.

Sommer „na pocieszenie” stwierdza słusznie, że

partia czy organizacja jest tylko narzędziem technicznym. Tak naprawdę ważne jest środowisko, jego idea, jego ludzie i ich jakość. A zatem patrzmy do przodu!

Ma oczywiście rację, ale nie ma też wątpliwości, że kluczowa dla wyniku partii JKM obawa wyborców przed zmarnowaniem głosu w sytuacji podziału wraca ze zdwojoną siłą. Tym bardziej, że stara partia (KNP) wciąż ma w nazwie nazwisko byłego lidera.

gim, źródło: Najwyższy Czas!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.