Tuskoland pewnie nie zna prac Katona, ale jest z nim w zgodzie. Przynajmniej w jednej sprawie

rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Nie twórzmy niepotrzebnego napięcia. Napiszę od razu – wątpię, by ideowi i artystyczni przywódcy Tuskolandu rozczytywali się w dziełach starożytnego Rzymu. Ich pretorianie zapewne także gustują w innego rodzaju piśmiennictwie. Ale pomimo tego zastrzeżenia potrafią z dorobku kulturalnej przeszłości korzystać. Patrząc bowiem na umiłowanie swego dostatku, a także dobrobytu swych dworzan, trudno uciec od wrażenia, że działają zgodnie z oceną samego Katona. Starszego. Ów pisarz, orator, a także czynny polityk pozostawił nam m. in. taką oto myśl – złodzieje dobra prywatnego żywot spędzają w kajdanach, natomiast rabuś mienia publicznego przechadza się przyozdobiony złotem i szkarłatem.

Wierność, posłuszeństwo zbliżone już do niewolniczej bezmyślności bywa z zasady w tej wypróbowanej gromadzie sowicie nagradzane, a dziadostwo, niedołęstwo umysłowe i niedostatki charakteru kreślone są w kategoriach cnót oczekiwanych i dostrzeganych. Ostatni przykład związany z partaczem, dandysem dla ubogich, a przede wszystkim utracjuszem publicznych pieniędzy, czyli niejakim Nowakiem Sławomirem jest tylko wzorowym uzupełnieniem galerii postaci nagradzanych za bałwochwalstwo, tandetę istnienia i zdolności mataczenia. Jedzie do Brukseli na zawołanie Bieńkowskiej Elżbiety, by swym profilem nie denerwować już coraz bardziej wzburzonej widowni. I równocześnie pobierać tam należny jurgielt, płacony jednak z kieszeni polskich podatników. Wcześniej tym samym szlakiem udał się, mniej więcej za podobne zasługi, Graś Paweł. Tym razem jest dozorcą u Tuska, ale ponieważ Główny Haratacz służy pewnej niemieckiej damie, wszystko zostaje po staremu. Tylko pośrednio.

Wszystkie dobrze płatne stanowiska w Polsce są już opanowane, zatem powiększyć obszar grabienia można tylko poprzez udział w napadzie na kasę brukselską. Jednak za osiągnięcia znanej jakości dokonane w kraju. Ucieczka herszta do Brukseli takie manewry umożliwia. Tusk nie zrobi w Unii niczego dobrego dla Polski, to już widać. Dla kumpli, kolesi i zasłużonych w szerzeniu chwały dla chały – owszem. Katon Starszy opisał już ten sposób politycznego istnienia jeszcze przed naszą erą. Zasłynął też znanym wezwaniem wobec Kartaginy. Ten motyw też Tuskoland przejął. Przy każdym wystąpieniu, wszystko jedno na jaki temat, heroldowie tego sprzysiężenia wykrzykują – PiS trzeba zburzyć.

PS. Z pewnym opóźnieniem dotarłem do tekstu Krzysztofa Pasierbiewicza pt. „To już nie moje miejsce i nie moi ludzie”. Istnieje w sieci. Polecam, bo pełen mądrej urody.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.